Stojące gdzieś na ulicy, czy mijające nas auto z zawieszoną w widocznym miejscu informacją, że jest do sprzedania to praktycznie norma na polskich ulicach. To najprostsza forma ogłoszenia, że ma się auto na sprzedaż, dotychczas także jedna z najtańszych i wymagających najmniejszego wysiłku. Jednak to może się zmienić.

Niedawno Radio Wrocław poinformowało o przypadku mieszkańca Kamiennej Góry, który dostał od miejskiego inkasenta wezwanie do zapłaty za to, że wywiesił w aucie informację, że chce je sprzedać. Okazało się, że miejscy radni ustalili opłatę targową w wysokości 25 złotych dziennie dla każdego, kto chce w ten sposób sprzedaż auto i parkować na miejskich gruntach. Sposób na dodatkowy wpływ do kasy miasta okazał się niezwykle nieskuteczny – zgodnie z doniesieniami Radia Wrocław, kartki zniknęły z aut błyskawicznie, a miasto zdążyło pobrać jedną opłatę.

Urzędnicy tłumaczyli, że chcieli w ten sposób odblokować miejskie parkingi, na których miesiącami stały auta z wywieszoną informacją o sprzedaży. Zrzucają w ten sposób całą winę na mieszkańców.

Ponieważ już jedno miasto zrealizowało taki pomysł, warto śledzić uchwały samorządów. Może się okazać, że zostaniemy zaskoczeni taką opłatą także w innych miastach.