Nowelizację ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym (ppp) przygotował rząd, a konkretnie Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju. Nowe przepisy mają ułatwić realizację inwestycji w tej formule. - Polski rynek partnerstwa publiczno-prywatnego wciąż raczkuje w porównaniu z rynkami krajów zachodniej Europy, np. Francji czy Wielkiej Brytanii. A szkoda, bo ppp to podwójna korzyść dla instytucji publicznych. Po pierwsze, umożliwia zaangażowanie kapitału prywatnego w inwestycje publiczne i niejednokrotnie bez powiększania długu. Po drugie, pozwala skorzystać z wiedzy i doświadczenia biznesu – mówi Jerzy Kwieciński, minister inwestycji i rozwoju.
Na barkach samorządów
Według danych resortu na koniec ubiegłego roku polskie instytucje publiczne realizowały 117 inwestycji w formule ppp wartych łącznie 5,6 mld zł. Zdecydowana większość z nich to projekty samorządów. - Władze samorządów terytorialnych, które dostrzegły szereg korzyści wynikających z zastosowania modelu ppp, zaczęły jego wdrażanie przy mniejszych projektach np. w takich sektorach, jak gospodarka odpadami, sport i rekreacja, oświetlenie uliczne, modernizacja energetyczna, sektor wodno-kanalizacyjny czy renowacji przestrzeni miejskiej – mówi Rafał Cieślak z Kancelarii Doradztwa Gospodarczego Cieślak & Kordasiewicz. Czy takie projekty się opłacają? - Jak najbardziej - ocenia ekspert i jak tłumaczy aktualnie w formule ppp realizowane są również mniejsze inwestycje, które odnoszą sukcesy. - Wykorzystanie modelu partnerstwa publiczno-prywatnego w takich projektach stało się możliwe dzięki ciągłemu dopracowywaniu regulacji i ustandaryzowaniu formuły postępowania ppp. Nowe inwestycje przecierają także szlaki kolejnym projektom – dzięki doświadczeniu poprzedników proces realizacji projektów w ppp staje się prostszy, szybszy i obarczony mniejszym ryzykiem – tłumaczy Cieślak.
Za dotychczasowy rozwój ppp odpowiadają więc głównie lokalni włodarze, którzy często stają się przez to obiektem nagonki i podejrzeń. Taka sytuacja ma miejsce akurat teraz w Gdańsku. Prezydent tego miasta Paweł Adamowicz jest wzywany przez swego politycznego konkurenta w najbliższych wyborach samorządowych Kacpra Płażyńskiego do zerwania umowy ppp ze spółką Saur Neptun Gdańsk (SNG). Grupa Saur była pierwszym operatorem prywatnym, który w 1992 r. zawarł umowę z podmiotem publicznym dotyczącą zarządzania usługami komunalnymi z jednym z samorządów lokalnych Europy Środkowej. 1 lipca 1992 r. powstała spółka joint venture Grupy Saur z miastem Gdańsk. Saur dostał 51, a miasto 49 proc. udziałów. Umowę w formule ppp zawarto na 30 lat. SNG zarządza siecią wodociągową i kanalizacyjną w Gdańsku, ale nie jest jej właścicielem. Zarabia na dostawach wody i odbiorze ścieków. Formuła ppp dotychczas się sprawdzała. Jednak 15 maja br. doszło w Gdańsku do awarii w głównej przepompowni ścieków firmy – Ołowiance. Przez 2,5 dnia ścieki trafiały do Motławy. Następnie spółka opanowała sytuację. Jednak stało się to powodem do wzywania przez Kacpra Płażyńskiego do zerwania umowy z SNG przez Pawła Adamowicza, co z kolei jest całkowicie niezrozumiałe dla pochodzącego z Francji prezesa tej spółki. W niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" Guy Fournier, prezes SNG tak odniósł się do potencjalnego zerwania umowy przez miasto. - Nie ma żadnych przesłanek do zerwania umowy. Działamy najlepiej jak potrafimy, tak jak przez ostatnie 26 lat. Kontrakt ppp zawarliśmy na 30 lat i umowa wygaśnie 19 stycznia 2023 r. Jeśli doszłoby do jego bezprawnego zerwania przez miasto byłoby to dla Gdańska bardzo kosztowne – powiedział.
Jednocześnie Fournier uważa, że formuła ppp jest najlepszym modelem. - Jest on lepszy od sytuacji, w której samorząd miejski jest pozostawiony samemu sobie. Partner prywatny zapewnia kapitał, ale przede wszystkim wiedzę, know-how. Dba o optymalizację finansową. Miasto korzysta też z doświadczeń innych miast, z którymi pracuje partner prywatny taki jak Grupa Saur. Mam nadzieję, że ppp rozwinie się w Polsce o wiele bardziej niż dotychczas – mówił prezes SNG. Pytany zaś o uchwaloną wtedy przez Sejm nowelizację ustawy o ppp, którą teraz zaakceptował Senat odpowiedział tak: - Przepisy są bardzo ważne, ale to nie wszystko. Musi być atmosfera przejrzystości, a nie podejrzeń, także tych inspirowanych politycznie. Jestem jednak przekonany, że polski rząd będzie stosował i zachęcał do ppp. To najlepsza droga, aby inwestować i uzyskać wysoką jakość usług za rozsądną cenę.
Nie tylko prezes SNG jest przekonany o roli rządu w promowaniu formuły ppp, gdyż i inni eksperci zajmujący się tematyką od wielu lat m.in. Bartosz Korbus z Instytutu Partnerstwa Publiczno-Prywatnego mówią, że to władze centralne powinny być prekursorem inwestycji w tym modelu. Niestety niewiele z tego wynika, choć różne w związku z tym czyniono przymiarki. Przykładowo jedna z byłych szefowych Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) snuła plany budowy siedziby Agencji w formule ppp. Skończyło się tylko na nieformalnych zapowiedziach i PARP nadal działa w pomieszczeniach wynajmowanych. Jednak nie tylko w tym przypadku plany spełzły na niczym, gdyż póki co rząd może pochwalić się ledwie jedną inwestycją w formule ppp. Chodzi o projekt budowy i utrzymania budynku sądu rejonowego w Nowym Sączu. Resort inwestycji i rozwoju podkreśla jednak, że trwają prace analityczne dotyczące kolejnych rządowych projektów w tej formule.