Andrzej Dryszel: Mediacja pod przymusem

Zasada „z nami zgoda – a sąd wtedy rękę poda" zbyt pochopnie jest stosowana do przestępstw przemocy w rodzinie.

Aktualizacja: 09.12.2017 11:18 Publikacja: 09.12.2017 09:00

Andrzej Dryszel: Mediacja pod przymusem

Foto: 123RF

Sprawca kopał i bił żonę. Zarzuty aktu oskarżenia objęły osiem lat. W tym czasie ofiara miała potłuczone żebra, złamany nos z przemieszczeniem, wyrwane kłęby włosów, straciła ząb. Często interweniowała policja, córka zeznała, że przez wiele lat uciekały z mamą do babci przed agresją ojca, który groził żonie śmiercią i celował w nią nożem.

Sąd stwierdził, że pokrzywdzona „była całkowicie uzależniona od sprawcy i nie była zdolna z własnej woli przeciwstawić się znęcaniu". Oskarżony, pastwiąc się psychicznie i fizycznie nad żoną, świadomie wykorzystywał swą przewagę. Naciskał też na żonę, by zgodziła się na mediację, której wynik mógł przyczynić się do łagodniejszego potraktowania go przez wymiar sprawiedliwości. Tak też się stało. Doszło do mediacji i zawarcia ugody, a w rezultacie sąd bezwarunkowo umorzył postępowanie karne, choć można było mieć bardzo poważne wątpliwości, czy pokrzywdzona dobrowolnie zgodziła się na mediację.

To jedna z wielu spraw zbadanych przez prof. dr hab. Eleonorę Zielińską, która w raporcie opublikowanym przez Instytut Wymiaru Sprawiedliwości przedstawiła, jak w praktyce polskiego wymiaru sprawiedliwości wygląda skala i efektywność mediacji w sprawach karnych o przemoc w rodzinie.

Jej obserwacje, obejmujące lata 2012–2016, niekiedy są porażające i mogą całkowicie podważać sens stosowania mediacji.

Zdarzało się, że sądy bezrefleksyjnie akceptowały zgodę pokrzywdzonej na mediację, mimo że z zebranych materiałów wynikało niezbicie, iż podjęto ją pod wpływem szantażu. Kierowały też do niej sprawy, w których występowało wyjątkowo silne uzależnienie ofiary od sprawcy.

Do mediacji dochodziło bez uwzględniania potrzeb pokrzywdzonych, także wtedy, gdy sprawcy w ogóle negowali oskarżenie. Sądy nie przestrzegały zasady, że przeciwwskazaniem dla mediacji powinno być uzależnienie sprawcy przemocy od alkoholu czy narkotyków.

Jak wskazuje prof. Eleonora Zielińska, mediacja w sprawach o przemoc w rodzinie prowadzi często do wtórnej wiktymizacji ofiary. Za taką korzyść trudno uznać fakt uzyskania (nawet na piśmie) przeprosin od sprawcy. Zobowiązania finansowe są iluzoryczne. Nie mają też znaczenia bardziej konkretne ustalenia wynikające z ugód mediacyjnych, jak np. zobowiązanie się oskarżonego do uczestniczenia w kosztach utrzymania rodziny, kiedy brakuje możliwości ich wyegzekwowania.

Ciekawe, że w żadnej ze spraw, w których doszło do mediacji, choć nie powinno, nie zdarzyło się, by mediator odmówił przeprowadzenia postępowania ze względu na potrzebę ochrony interesu osoby pokrzywdzonej.

Kodeks karny ogranicza się bowiem do podkreślenia korzyści, które płyną z mediacji dla oskarżonego. O pokrzywdzonym i potrzebie uwzględniania przede wszystkim jego interesów wprost nic nie mówi.

Dlatego też, zdaniem prof. Zielińskiej, do stosowania mediacji w sprawach karnych zaliczanych do przemocy w rodzinie powinno się podchodzić z najwyższą ostrożnością.

Ta zasada raczej jednak nie przyświecała naszemu wymiarowi sprawiedliwości, który dość chętnie godził się na mediację w sprawach z art. 207 k.k. Zdarzało się, że w niektórych sądach do mediacji kierowano nawet ok. 40 proc. spraw z art 207 k.k. Dokładne dane nie są znane, bo mimo pytania autorki raportu MS nie udzieliło informacji, jak często w sprawach o przemoc w rodzinie stosowana jest mediacja. Wyrywkowe badania pokazują jednak, że częściej niż w przypadku przestępstw przeciwko mieniu.

Tymczasem podręcznik ONZ dotyczący legislacji w sprawach przemocy wobec kobiet rekomenduje w ogóle zakaz jej stosowania.

Mediowanie w takich sprawach sugeruje bowiem, że przy przestępstwach przemocy w rodzinie występuje równowaga sił między sprawcą i ofiarą. A zdecydowanie nie występuje. ©?

Autor jest publicystą prawnym

Opinia

dr Magdalena Makieła

Warto mediować

Mediację jako proces dobrowolny i poufny można stosować praktycznie we wszystkich stadiach postępowań sadowych. Z tych względów mogą z niej korzystać, między innymi, strony w postępowaniu karnym. Uzależnione jest to tylko i wyłącznie od tego czy pokrzywdzony oraz podejrzany lub oskarżony wyrażają zgodę by przystąpić do mediacji. Jeśli wyrażą taką wolę, to warto i należy sięgnąć po to narzędzie jako alternatywną metodę rozwiązywania sporu.

Strony uczestniczące w postępowaniu mediacyjnym przy udziale mediatora, osoby bezstronnej, mają realny wpływ na treść i warunki ugody. Postępowanie karne rządzi się swoimi prawami. W ugodach dotyczących spraw karnych z reguły zawierane są uzgodnienia dotyczące sposobu naprawienia szkody lub zadośćuczynienia dla pokrzywdzonego za doznaną krzywdę od sprawcy przestępstwa. Warunkiem koniecznym aby mogło dojść np. do warunkowego umorzenia postępowania karnego lub by można było zastosować warunkowe zawieszenie wykonania kary, jest naprawienie szkody przez sprawcę. Z tych względów mediacja sprzyja aby strony porozumiały się w tym zakresie. W praktyce motywacją dla części sprawców przestępstw decydujących się na ugodę będzie oczekiwanie, iż wpłynie to korzystnie na uzyskanie łagodniejszego wyroku i na szybkie zakończenie sprawy. Na przykład, w trybie art.335 kpk (dobrowolne poddanie się karze), jednym z elementów jest określenie sposobu i terminu naprawienia szkody. Wobec tego niejednokrotnie konieczne będzie porozumienie sprawcy z pokrzywdzonym, a temu sprzyja mediacja. Ponadto podczas spotkania mediacyjnego sprawca ma możliwość bezpośredniego przeproszenia pokrzywdzonego, który niejednokrotnie oczekuje aby to nastąpiło, ponieważ na sali rozpraw może nie usłyszeć takich słów

Praktyka wskazuje, iż strony ugody, co do zasady, chcą wywiązać się z postanowień, które dobrowolnie zawarły. Z powyższych względów mediacje są korzystną alternatywą dla długoletnich procesów sądowych. ?

Magdalena Makieła jest adwokatką i stałą mediatorką sądową Sądu Okręgowego w Krakowie

Sprawca kopał i bił żonę. Zarzuty aktu oskarżenia objęły osiem lat. W tym czasie ofiara miała potłuczone żebra, złamany nos z przemieszczeniem, wyrwane kłęby włosów, straciła ząb. Często interweniowała policja, córka zeznała, że przez wiele lat uciekały z mamą do babci przed agresją ojca, który groził żonie śmiercią i celował w nią nożem.

Sąd stwierdził, że pokrzywdzona „była całkowicie uzależniona od sprawcy i nie była zdolna z własnej woli przeciwstawić się znęcaniu". Oskarżony, pastwiąc się psychicznie i fizycznie nad żoną, świadomie wykorzystywał swą przewagę. Naciskał też na żonę, by zgodziła się na mediację, której wynik mógł przyczynić się do łagodniejszego potraktowania go przez wymiar sprawiedliwości. Tak też się stało. Doszło do mediacji i zawarcia ugody, a w rezultacie sąd bezwarunkowo umorzył postępowanie karne, choć można było mieć bardzo poważne wątpliwości, czy pokrzywdzona dobrowolnie zgodziła się na mediację.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe