Łzy nie są w sądach rzadkością. Płaczą dziewczyny młodych mężczyzn skazywanych na 15 czy 20 lat więzienia, płaczą oczywiście matki, płaczą walczący o dzieci i o spadki czy uczestnicy zapiekłych sporów sąsiedzkich. Płaczą z rozpaczy, z poczucia niesprawiedliwości, gdy przegrywają, ale płaczą też z radości, ze szczęścia, gdy wyrok przywraca im wiarę w sprawiedliwość. Takie łzy ściskają gardła nie tylko pokrzywdzonym, świadkom, ale także publiczności.

Nie zapomnę ciszy w sali warszawskiego Sądu Apelacyjnego, gdy jeden z warszawskich adwokatów w procesie o zadośćuczynienie dla kilkuletniego chłopca opisał przed sądem w kilku zdaniach scenę, najprawdopodobniej nieumyślnego, zastrzelenia jego ojca na policyjnym komisariacie. Gdy mówił, ile zwyczajnie ludzkich i dziecięcych radości temu dziecku bezpowrotnie odebrano.

Adwokat znał siłę emocji, nie musiał zawieszać głosu, sądzę zresztą, że byłoby to nieprofesjonalne, gdyż jego rolą jest pełna kontrola nad wystąpieniem, argumentacją, którą ma do zaprezentowania, i musi to wykonać profesjonalnie. Może wzruszać innych i sąd, ale sam ma być opanowany.

Nie o tych jednak łzach zamierzam tu pisać. Są łzy, które są formalnym i nieformalnym dowodem w sprawie. Nie wierzę zatem w spontaniczność łamiącego się głosu adwokatów. Mam też wątpliwości, czy szczery jest płacz osób ze świecznika, czy to sędziów, którym zdarza się płakać na sali sądowej, kiedy nie sądzą, ale są podsądnymi, czy też polityków. Najbardziej widowiskowy w ostatnich latach był płacz posłanki Beaty S. oskarżonej po zatrzymaniu jej z torbą pieniędzy z policyjnej prowokacji łapówkarskiej. Zastanawiałem się, czy taki płacz bierze się z tego, że świat, może dokładniej: status społeczny i materialny, tym dobrze ustawionym ludziom raptem się załamywał, bo przecież są nieporównywalnie większe tragedie. Posłanka w ostateczności wygrała (sędzia z Żyrardowa także), trudno zatem wykluczyć, że łzy w jakimś stopniu odegrały swoją obrończą rolę. Jeśli tak, to adwokaci o tym wiedzą, i zapewne część łez jest zwyczajnie wyreżyserowana. Jeśli nawet nie dowodzą niewinności, to przynajmniej wyrażają skruchę, a to też wpływa na wyrok.

Oczywiście doświadczeni sędziowie też o tym wiedzą, i miejmy nadzieję, że potrafią odróżnić szczere emocje od spektaklu. W każdym razie podsądni nie powinni cenzurować własnych szczerych, uczciwych emocji, gdyż pozbawiają się istotnego dowodu.