Przed Sądem Okręgowym w Warszawie zapadł wyrok w sprawie jednej z największych afer ostatnich lat, która zatrzęsła sceną polityczną. Biznesmen Marek Falenta, jego współpracownik i kelner, oskarżeni o podsłuchiwanie VIP-ów w warszawskich restauracjach, zostali skazani.
– Naczelną i pierwotną motywacją oskarżonych była chęć wzbogacenia się – mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł du Chateau.
Biznesmen Marek Falenta, który miał być inspiratorem nielegalnych nagrań, dostał surowszą karę, niż chciała prokuratura – został skazany na 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności, chociaż prokuratura żądała dla niego 1,5 roku, i to w zawieszeniu.
Kelner Konrad Lassota i Krzysztof Rybka – współpracownik Falenty – zostali skazani na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Drugi z kelnerów – Łukasz N. (z pieniędzy za nagrania miał kupić sobie mieszkanie w stolicy i samochód BMW), który poszedł na współpracę z prokuraturą i pomógł ustalić szczegóły przestępczego procederu, został potraktowany łagodnie – musi wpłacić jedynie 50 tys. zł na cel społeczny.
Wyrok na razie jest nieprawomocny. – Wymierzenie Falencie wyższego wyroku niż chciała prokuratura może wskazywać na zmianę liberalnego podejścia do takich zachowań w biznesie – komentuje prof. Antoni Kamiński z PAN, były szef polskiego oddziału Transparency International. Przez blisko rok (od lipca 2013 do czerwca 2014 r.) oskarżeni potajemnie nagrali w warszawskich restauracjach prawie sto osób – urzędujących i byłych ministrów, polityków, biznesmenów.