Podczas emocjonalnej debaty dotyczącej zmian na szczytach sądownictwa posłom puszczały nerwy, padały mocne słowa i zapowiedzi skierowania zawiadomień do prokuratury przez osoby, które poczuły się nimi dotknięte. Jednak dotąd wpłynęło tylko jedno – od posłów Nowoczesnej, w związku z projektem ustawy o Sądzie Najwyższym. W tej sprawie będzie wszczęte postępowanie sprawdzające – ustaliła nieoficjalnie „Rzeczpospolita".
Wszcząć czy oddalić?
O domniemanym „poświadczeniu nieprawdy" przez grupę posłów PiS poinformowali prokuraturę Kamila Gasiuk-Pihowicz i Adam Szłapka z Nowoczesnej. Twierdzą, że doszło do przestępstwa, bo pod projektem figurowało nazwisko Bartłomieja Wróblewskiego z PiS, choć poseł „nie znał treści projektu, wycofał dla niego swoje poparcie i prosił, by jego nazwisko wykreślono". Tak się nie stało, do prac trafił projekt z nazwiskiem posła.
Czy i kto zaniedbał usunięcia nazwiska i czy złamano prawo – zbada prokuratura. Na razie – według naszej wiedzy – w postępowaniu sprawdzającym. Po nim zapadnie decyzja, czy śledztwo wszcząć, czy odmówić postępowania.
– Jednak wątpliwe, by doszło tu do przestępstwa, projekt nawet bez podpisu posła spełniał warunki formalne – mówi nam jeden z doświadczonych śledczych.
Sam poseł podkreśla: – Składanie zawiadomienia przez Nowoczesną to niepotrzebne podgrzewanie emocji i doszukiwanie się drugiego dna. Doszło do nieporozumienia. Ale to nie miało żadnego znaczenia dla losów projektu – mówi „Rzeczpospolitej" Bartłomiej Wróblewski.