Pomysł skrócenia kadencji Sejmu przedstawił SLD. Pismo w tej sprawie w czwartek wysłał do wszystkich klubów poza PiS. „Tylko przyśpieszone wybory mogą położyć kres zamachowi stanu, który przedsięwzięło Prawo i Sprawiedliwość" – pisze zarząd SLD. – Nasze stanowisko podyktowane jest całkowitym brakiem zaufania do działań obecnego rządu. Partie obecne w Sejmie nie powinny legitymizować jego działań – mówi rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska.
To niejedyny postulat: po zaakceptowaniu przez Senat bez poprawek ustawy o Sądzie Najwyższym Sojusz chce likwidacji tej izby. Poza tym domaga się oczywiście potrójnego weta prezydenta Andrzeja Dudy: do ustaw o KRS, SN i ustroju sądów powszechnych.
Działacze SLD pojawiają się na manifestacjach. Byli m.in. w Szczecinie, Kielcach, Poznaniu, Łodzi, Rzeszowie, Krakowie, Częstochowie i oczywiście w Warszawie. Zaostrzenie przekazu SLD widać też w mediach. Mówiąc w TVP Info o reformie sądownictwa, szef Sojuszu Włodzimierz Czarzasty przypominał słowa ministra propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa o tym, że silne państwo powinno móc usuwać sędziów.
Ostrą retorykę zaczęła też prezentować partia Razem. Jeszcze w pierwszej połowie lipca była krytykowana za to, że zamiast na zamachu na sądownictwo skupia się na blokowaniu przez Hannę Gronkiewicz-Waltz projektu in vitro dla Warszawy.
Jednak już 15 lipca, jako jedna z pierwszych, zorganizowała manifestację w obronie sądów przed Pałacem Prezydenckim. Organizowała też inne głośne demonstracje, m.in. pod Sejmem i w Krakowie.