Oskarżenia o dezinformacje i obce wpływy, coraz większy nacisk na prezydenta Andrzeja Dudę, sygnały z Waszyngtonu i wejście do gry Donalda Tuska – kryzys polityczny wokół ustawy o Sądzie Najwyższym, którą w nocy z piątku na sobotę bez poprawek przyjął Senat, przybiera na sile.
– Prezydent nie podjął jeszcze żadnej decyzji – mówi nasz rozmówca z Pałacu Prezydenckiego. Jak słyszymy, w grę wchodzi scenariusz, w którym prezydent wysyła do TK ustawę o Sądzie Najwyższym i jednocześnie składa własną propozycję ustawy zmieniającej Sąd.
Jak słyszymy w PiS, na ten wariant Dudę namawia wicepremier Jarosław Gowin. Bo teraz cały polityczny ogień opozycji skoncentrowany jest niemal wyłącznie na Andrzeju Dudzie, który w poniedziałek ma spotkać się z I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf i przewodniczącym KRS Dariuszem Zawistowskim.
Teoria spisku
PiS w kontrze do fali protestów lansuje tezę, że nie są one spontaniczne i mają inspirację zewnętrzną.
– Polska jest dziś obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej ze strony środowisk opozycyjnych – powiedział w niedzielę Jacek Sasin z PiS. Szeroko pojęty obóz rządzący używa pojęcia „astroturfing". Czym jest? To termin ze slangu amerykańskiej polityki, zaczerpnięty od amerykańskiej marki sztucznej trawy. To symbol działań, które wyglądają jak oddolne, a tak naprawdę są organizowane i zarządzane przez firmy, korporacje lub siły polityczne, w kontraście do prawdziwych ruchów oddolnych. W internecie hasło zaczęło się pojawiać już w piątek. Definicję astoturfingu umieścił na Twitterze m.in. Jacek Saryusz-Wolski, szybko stało się elementem przesłania obozu władzy.