Patryk Jaki: Skazanie niewinnego na 25 lat? III RP w pigułce

- Mamy w Polsce postępowanie instancyjne. To znaczy, że kilku sędziów musiało coś takiego zatwierdzić. Ja nie wiem, gdzie oni mieli wtedy głowy. Co oni, nie słuchali, nie czytali tych akt? To jest po prostu niesamowite - mówił Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości, komentując warunkowe zwolnienie z odbywania reszty kary Tomasza Komendy. Mężczyzna odsiedział 18 lat w więzieniu; teraz okazało się, że jest niewinny.

Aktualizacja: 16.03.2018 07:21 Publikacja: 16.03.2018 07:07

Patryk Jaki: Skazanie niewinnego na 25 lat? III RP w pigułce

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W 2004 roku Tomasza Komendę skazano za zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej dziewczyny. Do zbrodni miało dojść w noc sylwestrową 1996/1997 w Miłoszycach. Problem w tym, że skazanego nikt tam nie widział, a dwanaście osób dało mu alibi. Według ich zeznań w czasie, gdy dokonywano zbrodni, Tomasz był w domu we Wrocławiu. Prokuratura odgrażała się, że oskarży je o składanie fałszywych zeznań.

W 2016 r prokuratorzy wrócili do sprawy. W czerwcu 2017 r okazało się bowiem, że związek ze śmiercią nastolatki może mieć Ireneusz M., mężczyzna kilka razy skazywany już za gwałty. M. jest teraz podejrzany o zgwałcenie i zabójstwo 15 letniej dziewczyny. Śledztwo prokuratury wciąż trwa. I to właśnie w jego efekcie, podczas powtórnej analizy akt, okazało się, że Tomasz Komenda jest niewinny. Tak twierdzą sami prokuratorzy.

- Pojawiły się nowe ślady, wskazujące na to, że ktoś mógł czegoś nie dopatrzyć w sprawie sprzed wielu lat. Minister (Zbigniew Ziobro) polecił dokładną analizę tej sprawy i okazało się, że w toku postępowania pojawiły się nowe okoliczności. Wczoraj minister sprawiedliwości wszczął postępowanie w sprawie fałszowania dowodów w tej sprawie. Będzie prowadzone odrębne śledztwo, kto za to odpowiada, kto odpowiada za to, że niewinny człowiek 18 lat spędził w więzieniu. To jest sprawa niesamowita i ja uważam, że ktoś powinien za to ponieść konsekwencje - komentował sprawę w radiowej Jedynce wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.

- Motywy mogą być tutaj różne. Albo krycie kogoś, albo szybkie pokazanie, że kogoś mamy, albo jeszcze inne, albo głupota zwykła. Nie mam pojęcia, ale pamiętajmy, że mamy w Polsce postępowanie instancyjne. To znaczy, że kilku sędziów musiało coś takiego zatwierdzić. Ja nie wiem, gdzie oni mieli wtedy głowy. Co oni, nie słuchali, nie czytali tych akt? To jest po prostu niesamowite - dodał.

Wyrok skazujący Komendę na 25 lat więzienia polityk Solidarnej Polski nazwał "III RP w pigułce". - My jako obywatele najpierw płacimy miliardy złotych na wykształcenie elity ludzi, którzy potem będą oceniali, co jest dobre, co jest złe. Dajemy im władzę do tego, że kogoś będą mogli wsadzić do więzienia i dajemy im jeszcze coś więcej - dajemy im pensje na całe życie, czyli niezawisłość, właśnie po to, żeby w takich sprawach byli tym bezpiecznikiem systemu. A co oni robią? W wielu instancjach podejmują właśnie takie decyzje - mówił.

- Przykre jest to, jak patrzy się na III RP, co potrafiła robić z ludźmi, co potrafiła robić z takim biednym panem Tomaszem. Gdyby nie to, że obecny minister sprawiedliwości polecił ponownie sprawdzić tę sprawę, to pewnie by odsiedział te 25 lat. To jest po prostu nieprawdopodobne - dodał Jaki.

Komentując słowa sędziego Jerzego Nowińskiego z sądu okręgowego w Warszawie, który stwierdził, że skazując Komendę "sąd działał pod pewną presją", a gdyby doszło do uniewinnienia "to byłaby fala nienawiści w drugą stronę", Patryk Jaki nazwał tę wypowiedź "kompromitacją". - Ponieważ to oznacza, że sąd nie kieruje się dowodami, nie kieruje się faktami, tylko kieruje się presją. To jest ciekawa wiedza w ogóle dla adwokatów. Czyli adwokat ma się koncentrować nie na tym, żeby szukać dowodów, tylko by szukać dziennikarzy i tworzyć presję. I taki mamy system w Polsce. Oni jakby przyznali, że tak funkcjonuje III RP, to kulawe państwo stworzone przy Okrągłym Stole - mówił wiceminister sprawiedliwości w Programie 1 Polskiego Radia.

W 2004 roku Tomasza Komendę skazano za zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej dziewczyny. Do zbrodni miało dojść w noc sylwestrową 1996/1997 w Miłoszycach. Problem w tym, że skazanego nikt tam nie widział, a dwanaście osób dało mu alibi. Według ich zeznań w czasie, gdy dokonywano zbrodni, Tomasz był w domu we Wrocławiu. Prokuratura odgrażała się, że oskarży je o składanie fałszywych zeznań.

W 2016 r prokuratorzy wrócili do sprawy. W czerwcu 2017 r okazało się bowiem, że związek ze śmiercią nastolatki może mieć Ireneusz M., mężczyzna kilka razy skazywany już za gwałty. M. jest teraz podejrzany o zgwałcenie i zabójstwo 15 letniej dziewczyny. Śledztwo prokuratury wciąż trwa. I to właśnie w jego efekcie, podczas powtórnej analizy akt, okazało się, że Tomasz Komenda jest niewinny. Tak twierdzą sami prokuratorzy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Zagramy z Walią w koszulkach z nieprawidłowym godłem. Orła wzięto z Wikipedii
Kraj
Szef BBN: Rosyjska rakieta nie powinna być natychmiast strącona
Kraj
Afera zbożowa wciąż nierozliczona. Coraz więcej firm podejrzanych o handel "zbożem technicznym" z Ukrainy
Kraj
Kraków. Zniknęło niebezpieczne urządzenie. Agencja Atomistyki ostrzega
Kraj
Konferencja Tadeusz Czacki Model United Nations