W Warszawie powstało nowoczesne Centrum Symulacji Medycznej

W Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie powstało nowoczesne Centrum Symulacji Medycznej z dwoma stanowiskami wyposażonymi jak szpitalne oddziały ratunkowe oraz szpitale polowe.

Publikacja: 14.05.2017 08:24

Foto: Fotorzepa/Piotr Woźniak

Edukacja medyczna oparta na symulacji miała swój początek w 1960 r., kiedy norweska firma Laerdal Company rozpoczęła produkcję manekinów „Resusci Anne” służących do nauki prowadzenia zabiegów resuscytacyjnych.

Celem symulacji medycznej jest przede wszystkim edukacja i poprawa bezpieczeństwa pacjentów. Początkowo podchodzono do symulacji bardzo sceptycznie uważając, że nie można wiernie „udawać” człowieka. Jednak osiągnięcia tej dziedziny w ostatnim dziesięcioleciu zaprzeczyły tej tezie. Obecnie skomplikowane symulatory człowieka mogą realistycznie kaszleć, okazywać ból, wymiotować sztuczną treścią pokarmową i krwawić sztuczną krwią, wywołując u personelu medycznego rzeczywisty stres i potrzebę natychmiastowego działania. Wszystko to po to, aby później w warunkach rzeczywistych z prawdziwymi pacjentami nie popełnić błędów i sprawniej móc pomóc osobom potrzebującym.

Impulsem dla produkcji pierwszych manekinów były prace dr Petera Safara. Prowadził on od 1956 r. badania na ochotnikach (w czasie trwania eksperymentu otrzymywali środki zwiotczające mięśnie), których celem była ocena skuteczności oddychania metodą usta – usta. Szczególną uwagę zwracano na skuteczność dostarczania tlenu i eliminację dwutlenku węgla. Peter Safar (1924 – 2003) Austriak czeskiego pochodzenia opracował wraz z Jamesem Elamem istotne, obowiązujące do dnia dzisiejszego zasady prowadzenia sztucznej wentylacji: odchylenie głowy i uniesienie żuchwy oraz oddychanie metodą usta – usta. Swoje obserwacje przedstawił na konferencji w Norwegii i tam właśnie spotkał Asmunda Laerdala, producenta plastikowych zabawek, który podjął się uruchomienia produkcji pierwszego manekina do nauki resuscytacji Resusci Anny.

W tym czasie Kouwenhoven - Amerykanin, potomek holenderskich emigrantów - opracował metodę defibrylacji. Wielki, nieporęczny i ciężki defibrylator po raz pierwszy został użyty w 1957 r. przywracając życie pacjentowi, u którego podczas operacji doszło do migotania komór. Olbrzymią zasługą Kouvenhovena było wykazanie, że uciskanie klatki piersiowej nazwane „masażem serca” zapewnia w przypadku zatrzymania krążenia zadowalający przepływ krwi.

Symulator jest definiowany jako narzędzie, które w sposób sztuczny naśladuje rzeczywiste sytuacje, z jakimi można się spotkać w szczególnych okolicznościach. Symulatory zostały zaakceptowane jako narzędzia służące do edukacji dzięki pionierskim pracom Johna Dewey’a.

Obecnie wysokiej klasy symulatory wykorzystują podczas treningu rzeczywistość wirtualną. Wstępne doniesienia podkreślają wyjątkową przydatność nowej generacji skomputeryzowanych manekinów określanych mianem HPS (Human Patient Simulator) lub RPS (Realistic Patient Simulator) wykorzystywanych do nauczania trudnych procedur medycznych. Jak już wspominano, nowej generacji symulatory pacjenta są skomputeryzowanymi robotami–manekinami, których konstrukcja stwarza nowe, fantastyczne możliwości odzwierciedlania fizjologicznych reakcji wywołanych w wyniku podjęcia określonej interwencji medycznej. Realistyczna symulacja angażuje emocjonalnie studentów, gdyż „pacjent” mówi, oddycha, mruga oczami i porusza się. Emocjonalne napięcie i bezpieczne środowisko sprawiają, że uczący szybko nabywają biegłość osiągalną uprzednio przez bardzo doświadczonych specjalistów.

Ponad 80 proc. studentów stwierdza, że zajęcia symulacyjne powinny być obowiązkowymi w procesie kształcenia medycznego.

Konstrukcja symulatorów klasy HPS jest wyjątkowo przydatna dla prowadzenia nauczania w zakresie intensywnej terapii. Zastosowanie symulatorów HPS pozwala na użycie różnorodnych scenariuszy. Podkreśla się, że najważniejszą cechą zajęć na symulatorach jest możliwość zapewnienia  bezpieczeństwa pacjentom, którzy mogą być wyeliminowani z tej fazy szkolenia. Symulator umożliwia wykrycie u ćwiczących „utrwalonych błędów” oraz niewydolności poznawczej uniemożliwiającej zmianę planu działania mimo sprzecznych danych.

Wyniki badań Hammonda wskazują, że symulator jest narzędziem umożliwiającym wykrycie i wyeliminowanie ludzkich błędów, takich jak skłonność do pomijania badania przedmiotowego na rzecz pomiarów uzyskiwanych z monitorów lub niechęć do wzywania pomocy.

Podsumowując, symulacja jest treningiem prowadzonym w warunkach zbliżonych do naturalnych i jest metodą edukacji opartą na sprzężeniu zwrotnym. Medyczna symulacja jest według aktualnego stanu wiedzy najdoskonalszą metodą edukacji, która umożliwia kreowanie realistycznych metod leczenia bez stwarzania zagrożenia dla pacjenta. Należy mieć nadzieję, że w najbliższym czasie uda się w naszym kraju utworzyć kilka lub kilkanaście placówek wyposażonych w symulatory najnowszej generacji.

Wracając do Pracowni Symulacji Medycznej przy ulicy Szaserów, najważniejszym wyposażeniem ośrodka są właśnie dwa supernowoczesne, sterowane komputerowo symulatory medyczne. To fantomy przypominające człowieka i odwzorowujące reakcje ludzkiego organizmu, m.in. puls, oddech, dźwięki serca, wygląd źrenic, krwawienie, a nawet łzawienie. Dzięki programom komputerowym można wywołać u fantoma obrażenia i zaburzenia funkcjonowania organizmu, jakich może doznać żołnierz na polu walki lub cywil podczas wypadku. Chodzi np. o obrażenia ośrodkowego układu nerwowego, krwotoki, rany, złamania. Szkolący się ratownicy będą musieli, podobnie jak w przypadku realnych poszkodowanych, sprawdzić m.in. drożność dróg oddechowych, ustabilizować kręgosłup, przeprowadzić resuscytację, monitorować wydolność krążeniową i stan świadomości, zatamować krwawienie.  Symulator reaguje podobnie jak organizm człowieka na podjęte leczenie. Jednocześnie można by rzec, że wybacza błędy popełnione podczas akcji ratunkowej.

Co warte podkreślenia, cały ten skomplikowany sprzęt można bez problemu przenosić tak, aby szkolenia realizować np. na poligonie czy w jednostce wojskowej.

– Jesteśmy jednym z 14 ośrodków w kraju, do których trafiają osoby z najcięższymi obrażeniami ciała, najczęściej po wypadkach drogowych – mówi ppłk dr n. med. Krzysztof Karwan, zastępca kierownika ds. Medycznych Centrum Kształcenia Podyplomowego, Doskonalenia Zawodowego i Symulacji  Medycznej WIM. Jednocześnie podpułkownik podkreśla, że lekarze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Instytutu korzystają często z doświadczeń zdobytych na misjach przez wojskowych lekarzy. – Ciężkie wielonarządowe obrażenia są podobne u żołnierzy rannych na polu walki i na przykład u ofiar wypadków – dodaje.

Pierwsze szkolenia zostały już zaplanowane. Uczestniczyć w nich mogą pracownicy medyczni sił zbrojnych, a także operatorzy i ratownicy sił specjalnych. Ci ostatni muszą czasami nawet ponad 70 godzin podtrzymywać czynności życiowe ciężko rannego żołnierza, jeśli ewakuacja wcześniej nie jest możliwa. Szkolenia będą także uzupełnieniem praktyk dla pracowników cywilnych szpitalnych oddziałów ratunkowych, centrów urazowych oraz osób działających w zespołach pogotowia ratunkowego.

- Ważny jest też wymiar finansowy.  Zaawansowany kurs medycyny pola walki za oceanem kosztuje kilkaset tysięcy dolarów. Tymczasem w Polsce możemy zaproponować ofertę na takim samym poziomie, ale wielokrotnie tańszą. W interesie każdego podatnika jest wdrożenie takiego systemu – podkreśla  gen. dyw. prof. dr. hab. n. med. Grzegorz Gielerak, dyrektor WIM.

Stowarzyszenie American Medical Colleges(AAMC) stwierdziło: „Symulacja ma potencjał, aby zrewolucjonizować opiekę zdrowotną i rozwiązać kwestię bezpieczeństwa pacjentów, pod warunkiem odpowiedniego włączenia jej oraz wykorzystania do procesu edukacyjnego i organizacyjnego doskonalenia personelu medycznego”.

Dlaczego potrzebujemy symulacji w procesie edukacji skoro wcześniejszy model nauczania pracował przez tyle lat? Dlaczego musimy szkolić studentów na manekinach, kiedy mamy tak wielu pacjentów?

W obecnym czasie opieka zdrowotna, a dokładnie udzielanie świadczeń zdrowotnych zostało przeniesione z opieki szpitalnej głównie do opieki ambulatoryjnej. Tym samym zmniejszeniu uległ dostęp studentów do niektórych specyficznych, ale również najczęściej spotykanych pacjentów. W wielu krajach, w tym również w Polsce pacjenci mają swoje prawa nazywane Kodeksem Praw Pacjenta. Dzięki temu mają prawo odmówić studentowi medycyny lub stażyście na wykonywanie przez nich czynności lub świadczeń medycznych.

Zatem Symulacja Medyczna daje możliwość lepszego przygotowania do zawodu personelu medycznego, w krótszym czasie niż tradycyjna edukacja i dodatkowo wpływa wyraźnie na bezpieczeństwo pacjentów.

Edukacja medyczna oparta na symulacji miała swój początek w 1960 r., kiedy norweska firma Laerdal Company rozpoczęła produkcję manekinów „Resusci Anne” służących do nauki prowadzenia zabiegów resuscytacyjnych.

Celem symulacji medycznej jest przede wszystkim edukacja i poprawa bezpieczeństwa pacjentów. Początkowo podchodzono do symulacji bardzo sceptycznie uważając, że nie można wiernie „udawać” człowieka. Jednak osiągnięcia tej dziedziny w ostatnim dziesięcioleciu zaprzeczyły tej tezie. Obecnie skomplikowane symulatory człowieka mogą realistycznie kaszleć, okazywać ból, wymiotować sztuczną treścią pokarmową i krwawić sztuczną krwią, wywołując u personelu medycznego rzeczywisty stres i potrzebę natychmiastowego działania. Wszystko to po to, aby później w warunkach rzeczywistych z prawdziwymi pacjentami nie popełnić błędów i sprawniej móc pomóc osobom potrzebującym.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Zdrowie
W Szwecji dziecko nie kupi kosmetyków przeciwzmarszczkowych
Zdrowie
Nerka genetycznie modyfikowanej świni w ciele człowieka. Udany przeszczep?
Zdrowie
Ptasia grypa zagrozi ludziom? Niepokojące sygnały z Ameryki Południowej
Zdrowie
Prof. Zbigniew Gaciong: Chcę ukończyć moje projekty
Zdrowie
Gwałtowny wzrost zachorowań na cholerę