Racja, to jest czasochłonne. Ale w ten sposób znajduje się silniejsze argumenty niż triki. Zresztą ja nie wierzę w triki w żadnej dziedzinie życia. Wierzę w pracę i wykształcenie w sobie umiejętności polegania na sobie. Najważniejsze jest pokorne przyjęcie postawy poszukiwacza, który pracowicie szpera w sprawie, nie wyciągając zawczasu wniosków. Lepiej nie wiedzieć niż się wymądrzać i wpaść na błędny trop.
Ale zdarza się, że ktoś powoduje wypadek drogowy, jest dziesięciu świadków, a policja od razu wykrywa, że sprawca był pijany. Co tu jeszcze można znaleźć?
Opowiem o takiej sprawie. Kierowca potrącił pieszego na pasach. Odbył się proces karny, którym ja się nie zajmowałem. Kierowcę wówczas uniewinniono. Nie pozostały ślady hamowania, ale wiadomo było, w którym miejscu zatrzymał się samochód po zderzeniu z pieszym. Policja użyła programu komputerowego przeliczającego prędkości pojazdu i pieszego oraz przebyte odległości. W rezultacie ustalono, że gdy pieszy wszedł na pasy, kierowca był tak blisko, że już nie mógł zahamować. Pieszym był zresztą młody chłopak, można było powiedzieć, że zagapił się i wtargnął na jezdnię. Potem doszło do jeszcze jednego procesu, tym razem już w sprawie odszkodowania. Byłem i nadal jestem w nim pełnomocnikiem poszkodowanego. Przyjrzałem się sprawie i doszedłem do wniosku, że coś tu nie gra. Był świadek, który widział, jak chłopak rozgląda się w obie strony przed wejściem na pasy. Sprawca wypadku zeznawał, że chłopaka nie widział. A ja przyjrzałem się programowi komputerowemu, który analizował prędkość i położenie obiektów. Okazało się, że jest skonstruowany do spraw karnych, a nie cywilnych.
Jakie to ma znaczenie? Przecież prawa fizyki są zawsze jednakowe.
Ano takie, że w prawie karnym obowiązuje domniemanie niewinności oskarżonego. Zgodnie z tym prawem do programu wpisano założenie, że samochód jedzie z prędkością 60 km/h. To wcale nie musiała być prawda. Jeśli jechał wolniej – mógł zauważyć pieszego i zahamować. Jest też założenie wynikające z domniemania niewinności, że kierowca hamuje w odpowiedniej chwili. Tak też nie musiało być. To, co ma być udowodnione w sprawie cywilnej, zostało przyjęte jako oczywistość z mocy założeń programu komputerowego. Biegły sądowy w ogóle nie chciał przyjąć tego do wiadomości. Zatrudniłem prywatnego eksperta. Ten zrobił symulację trzech wariantów prędkości. Wynikało z nich, że i tak winny był pieszy. Ale sprawdziłem z biegłym jeszcze coś – na podstawie dokładnych map narysowaliśmy miejsce zdarzenia. Okazało się, że rysunek zrobiony przez policję był niedokładny. Zaniżał odległości, co działało na korzyść kierowcy. Stąd taki a nie inny wyrok w sprawie karnej. Mówiąc inaczej, uważam, że domniemanie niewinności wpisane w założenia programu prowadzi do błędnych opinii w sprawach cywilnych. Niestety, to zajmie trochę czasu, zanim uda mi się do tego przekonać innych.
Już widzę miny tych biegłych, którym pan zaprzecza. Przecież obala pan rzeczy dla nich oczywiste.