Tomasz Pietryga o ograniczeniu handlu w niedziele: Niedzielny zakaz w labiryncie

Przed kilkoma dniami oglądałem bardzo ciekawą telewizyjną debatę o ograniczeniu handlu w niedziele dla dużych sklepów.

Aktualizacja: 03.12.2016 10:33 Publikacja: 03.12.2016 08:40

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Projekt, nazwany obywatelskim, złożyli w Sejmie przedstawiciele związków zawodowych i od razu zaczął budzić kontrowersje. Dyskusja pokazała, jak na pozór prosta kwestia jest w istocie złożona, wręcz nierozwiązywalna. Uczestniczyli w debacie m.in. filozof, ekonomista, psycholog i przedstawiciel ruchów miejskich.

Bo patrząc oczyma jednostki, wprowadzenie odgórnego zakazu ograniczającego jej wolny wybór wydaje się czymś złym. Przyjmując, że to właśnie jednostka zawsze chce dla siebie najlepiej i stara się dokonać dla siebie jak najracjonalniejszego wyboru. Jej wyborem może też być nałożenie zakupowego samoograniczenia, jeżeli tego chce. Czy to nie wystarczy?

Czy państwo, wprowadzając taki zakaz, nie posuwa się zbyt daleko, mówiąc, co jest dla jednostki dobre? Niedziela to czas dla rodziny, na odpoczynek, nie na zakupy – takiego używa argumentu. Tyle że zakupy w niedziele dla wielu mogą być formą relaksu właśnie z rodziną, dla innych koniecznością ze względu na tryb pracy. Jak to wszystko pogodzić?

W debacie wykorzystywane są też argumenty ekonomiczne. Przecież obywatel ma wybór, bo w niedziele może kupować w małych sklepach, które będą przecież otwarte – to jeden z nich. A zakaz dla dużych jest też wręcz próbą polepszenia sytuacji małych, bo bezwzględne sieci handlowe są ich naturalnym wrogiem.

Ekonomista uczestniczący w telewizyjnej debacie spojrzał na to nieco inaczej. Wskazywał, że na zakazie handlu stracą najwięksi, a to rodzi określone konsekwencje nie tylko dla nich (w domyśle zatrudnienie). Bo chociaż obywatele więcej kupią w sobotę i piątek, nie będzie to jednak to samo. Na końcu takiej decyzji zawsze stoi rachunek ekonomiczny – przekonywał ekonomista.

Być może, czy jednak rachunek ekonomiczny jest zawsze finalnie najważniejszy? Czy wszystko należy rozpatrywać w kategoriach ekonomicznego bilansu, sprowadzając do nich wybór, decyzje? Czy to rzeczywiście najistotniejszy element ludzkich wyborów? A jeżeli tak, to co zrobić z czymś takim jak miłość, poświęcenie, bezinteresowność, przyjaźń, które wymykają się (a przynajmniej powinny) owym bilansom i rachunkom?

Dawno temu Adam Smith sformułował słynną niewidzialną rękę rynku. Teorię z lubością powtarzaną przez różnej maści głównych ekonomistów i analityków. Owi specjaliści zapominają jednak, że owa ręka, żeby funkcjonowała, tak jak myślał Smith, musi być wsparta ładem moralnym i systemem wartości.

I tu można wrócić do naszych supermarketów. Czy w Polsce ów ład istnieje? Patrząc na rekordową w skali UE liczbę umów śmieciowych, widać, że pewna równowaga rynkowa została zachwiana. Mamy najniższe koszty pracy w Europie i jesteśmy w ogonie Europy pod względem wysokości pensji. To pracodawca dyktuje warunki pracy, jej czas. Stwarzając prosty zero- jedynkowy wybór. To ważny element tej dyskusji. Praca w niedzielę, jak wskazują badania w zachodniej Europie, wpływa też negatywnie na zdrowie pracowników, ich relacje rodzinne – przekonywał uczestniczący w debacie psycholog.

Cała dyskusja pokazała, jak bliski obywatelom jest problem. Mnie ciągle brakuje jednak takiej debaty na forum naszego parlamentu, który pracuje nad projektem,w którym obecne są tylko argumenty związkowców.

Może warto taką szerszą debatę jednak rozpocząć, zwłaszcza że decyzje będą dotykać obywateli bezpośrednio. Warto też sprawdzić doświadczenia innych państw Europy, które sprawę wprowadzenia zakazu mają już za sobą.

Zapraszam do lektury najnowszej „Rzeczy o Prawie".

Projekt, nazwany obywatelskim, złożyli w Sejmie przedstawiciele związków zawodowych i od razu zaczął budzić kontrowersje. Dyskusja pokazała, jak na pozór prosta kwestia jest w istocie złożona, wręcz nierozwiązywalna. Uczestniczyli w debacie m.in. filozof, ekonomista, psycholog i przedstawiciel ruchów miejskich.

Bo patrząc oczyma jednostki, wprowadzenie odgórnego zakazu ograniczającego jej wolny wybór wydaje się czymś złym. Przyjmując, że to właśnie jednostka zawsze chce dla siebie najlepiej i stara się dokonać dla siebie jak najracjonalniejszego wyboru. Jej wyborem może też być nałożenie zakupowego samoograniczenia, jeżeli tego chce. Czy to nie wystarczy?

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?