Przegłosowanie projektu w parlamencie oznaczałoby ograniczenie „wolnego wyboru szkoły" w imię równości.
Dwa lata temu rząd powołał Komisję Szkolną, której zadaniem było przedstawienie pomysłów, jak podnieść poziom umiejętności uczniów w szwedzkich szkołach i wpłynąć na równe szanse dzieci w osiąganiu zadowalających wyników w nauce. Bezpośrednią przyczyną utworzenia Komisji było zapewne międzynarodowe badanie PISA, koordynowane przez OECD (Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Z raportu wynikało, że szwedzcy nastolatkowie są daleko w tyle za swoimi rówieśnikami w świecie, jeżeli chodzi o umiejętność rozwiązywania zadań z matematyki, zasób wiedzy przyrodniczej i rozumienie tekstów. Raport obnażył też większe niż przeciętnie w OECD różnice w poziomie wiedzy wynikające z socjoekonomicznego statusu uczniów.
Otóż Komisja doszła do wniosku, że dotychczasowy system rekrutacji do placówek nauczania jest błędny i niesprawiedliwy. Nie daje bowiem wszystkim uczniom takich samych możliwości dostania się do renomowanych szkół. Do niektórych popularnych szkół rodzice zapisują dzieci, gdy są jeszcze niemowlakami, co uderza w emigrantów lub adoptowane latorośle. W wielu też gminach stosuje się zasadę rejonizacji. Ponieważ chętnych do nauki w atrakcyjnych szkołach jest zawsze więcej niż miejsc, wybiera się do nich przede wszystkim uczniów mieszkających najbliżej.
I tak, by znieść segregację, Komisja przedstawiła postulaty wprowadzenia nowej struktury przyjmowania uczniów. W efekcie przede wszystkim w klasach od VII do IX znaleźliby się uczniowie z różnych środowisk społecznych.
Zmiana prawa polegałaby na tym, że rodzice nie mogliby umieścić swojego dziecka na liście oczekujących, dopóki nie skończył czterech lub pięciu lat. Zapobieganiu segregacji służyłoby też zagwarantowanie przez gminy miejsc w szkołach atrakcyjnych dla uczniów, którzy skończyli np. VI klasę i w normalnych okolicznościach nie mieliby szansy na kontynuowanie w nich nauki. „Szkoła będzie lepsza dla wszystkich, jeżeli spotkają się w niej uczniowie różnego pochodzenia, dzieci które mieszkają w willach, i dzieci dorastające w blokach (w domyśle, w etnicznych enklawach) , tak jak to było wcześniej w Szwecji – argumentował potrzebę reformy mister edukacji Gustav Fridolin.