Ponad 200 sędziów więcej mogłoby orzekać już dziś. Minister sprawiedliwości nie opublikował jednak obwieszczenia o wakatach, więc konkurs na ich obsadzenie nie mógł ruszyć. O sędziów upomina się Krajowa Rada Sądownicza. Na razie bezskutecznie. Wakaty czekają na wszystkich szczeblach sądów: od rejonu do apelacji. Do 200 wolnych miejsc trzeba jeszcze dodać ponad 150 sędziów w delegacji w Ministerstwie Sprawiedliwości, co daje ponad 350 sędziów, którzy mogliby pomóc w wymierzaniu sprawiedliwości.

Niepokój środowiska jest tym większy, że minister milczy, pytany, po co mu te wakaty. Zaczynają się więc domysły. Część znajduje pokrycie w zapowiadanych od miesięcy reformach wymiaru sprawiedliwości.

Sędziowie twierdzą, że powodów bezczynności ministra jest kilka. Pierwszy to gromadzenie etatów w związku z przygotowywaną reformą. Drugi to chęć wygaszenia części etatów, bo sędziów mamy w kraju za dużo i szykuje się reforma struktury sądownictwa (zamiast trzech szczebli sądów mają być dwa). I trzeci – minister sprawiedliwości czeka na zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa (wygaszenie kadencji obecnej i powołanie nowej), która, będąc bardziej przychylna władzy wykonawczej, poprze kandydatów ministra.

Jakkolwiek oceniać przyczyny podawane przez środowisko, nie można zapominać, że w sprawach nominacji ministra obowiązują sztywne przepisy. Przydzielenie zwolnionego stanowiska sędziowskiego należy do obowiązków ministra. Ma na to 30 dni. Co zrobić, kiedy obowiązków nie wykonuje? Monitować, jak robi to rada. Zachowanie ministra nie jest do końca zrozumiałe. Przecież to on w ramach nadzoru odpowiada za sprawność wymiaru sprawiedliwości. Im gorzej pracują sądy, tym gorzej jest oceniany on sam. A sami sędziowie, bez względu na to, jakie MS reformy planuje, tak czy siak będą po prostu potrzebni.