Władza uznaje, że w polityce liczy się tylko jej skuteczność. To dlatego sukces programu „dobrej zmiany", usprawiedliwia wszystkie te czyny, zachowania, decyzje, które w kategoriach moralnych uchodzą za zło.
Władza stara się zachować pozory demokracji, a odpowiedzialność za czyny ją kompromitujące przerzuca na politycznych przeciwników. Zachowaniu pozorów towarzyszy przyjmowanie rozwiązań prawnych, które umożliwiają usunięcie w cień wszystkich tych, których nie urzeka wizja nowego ustroju Polski.
Władza PiS wyklucza rozważania, czy jej prawo respektuje wartości leżące u podstaw porządku konstytucyjnego w Polsce. Uznaje, że skoro ma wyłączność stanowienia prawa, w imieniu „suwerena" decyduje o wszystkich dziedzinach życia w Polsce. Przyjmuje zatem kult ustawy, który w istocie prowadzi do kultu władzy.
Przede wszystkim sprawiedliwość
Idea suwerenności, o czym już władza nie chce pamiętać, nie aprobuje dowolności i arbitralności w stanowieniu prawa. Prowadzą one do degradacji i unicestwienia istoty wartości, które wyraża początkowa część preambuły polskiej Konstytucji: „(...) my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski". I dalej: „(...) Wszystkich, którzy dla dobra Trzeciej Rzeczypospolitej tę Konstytucję będą stosowali, wzywamy, aby czynili to, dbając o zachowanie przyrodzonej godności człowieka, jego prawa do wolności i obowiązku solidarności z innymi, a poszanowanie tych zasad mieli za niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej".
Preambuła jako wartość uniwersalną wskazuje sprawiedliwość. I ta wartość musi leżeć u podstaw stanowienia prawa i jego stosowania. Dlatego pozwala sprzeciwić się i wyjść poza posłuszeństwo ustawom, w proteście obywatelskiego nieposłuszeństwa. Władza PiS ma skłonność do uzasadniania formy sprawowania władzy, a także podejmowanych rozstrzygnięć moralnymi kategoriami. To działanie zmierza do uzyskania społecznego poparcia oraz do zamaskowania rzeczywistych celów politycznych. Służy też samouspokojeniu. Rządzący nie chcą uważać siebie za „narzędzie niesprawiedliwości".