Po ubiegłotygodniowym felietonie dotyczącym skargi na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki, przeczytałem Informację o działalności sądów administracyjnych w 2015 roku, opublikowaną przez Naczelny Sąd Administracyjny 18 kwietnia 2016 r. Kodeks postępowania administracyjnego traktuje szybkość załatwienia spraw rygorystycznie – „bez zbędnej zwłoki"; w przypadku sprawy wymagającej postępowania w ciągu miesiąca; w sprawie szczególnie skomplikowanej dwa miesiące. Znając powszechną praktykę urzędów stwierdziłem, ku mojemu początkowemu zdziwieniu, że w 2015 r. do wojewódzkich sądów administracyjnych wpłynęło zaledwie 6517 skarg na bezczynność organu i przewlekłe prowadzenie postępowania, podczas gdy na akty i inne czynności wpłynęło 77 012 skarg. Na przewlekłość przed NSA - 29 skarg (dwie uwzględnione), oraz 168 skarg (cztery uwzględnione) na przewlekłość postępowania przed wojewódzkimi sądami administracyjnymi. To mało – czy dużo?  Po przestudiowaniu tych danych zauważyłem, że myślę według standardów kanadyjskich. Jak wynika bowiem z Informacji, przyjęto w orzecznictwie, że nie można mówić o naruszeniu tego prawa, w sytuacji, gdy postępowanie sądowe trwa krócej niż rok, a sąd podjął czynności umożliwiające wyznaczenie rozprawy. Znajduję też Postanowienie Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie stwierdzające, że przewlekłe postępowanie to takie które trwa dłużej niż 12 miesięcy, chociaż z ustawy to nie wynika! To na licho w kodeksie terminy: „bez zbędnej zwłoki", "miesiąca" lub „dwa miesiące"! Pewnie musi być jakieś wyjaśnienie, ale ja go na pierwszy rzut oka nie dostrzegam. Reasumując - ustawy swoje, sądy swoje.

NSA podaje, że wojewódzkie sądy administracyjne miały zaległości „z poprzedniego okresu" - 29 304 skargi na akty i czynności oraz 1687 skarg na bezczynność organów i przewlekłe prowadzenie przez nie postępowania. Na okres następny (ładnie używając eufemizmu - na 2016 r.), pozostało do rozpatrzenia 33 167 skarg. Czyli łącznie do rozpatrzenia w 2016 r. będzie 114 520 spraw. To bardzo niedobrze dla Państwa. Natomiast dobra firma piarowska podpowie Panu Przewodniczącemu, że jest to idealny (wkrótce kończący się) czas, by zaatakować poprzednie rządy! Patrząc z Kanady, nie przewiduję żeby „dobra zmiana" miała jakikolwiek wpływ na polepszenie działania urzędów. I w 2017 r. obywatele będą już niezadowoleni z obecnej władzy. Jest więc najwyższy czas – żeby wszystko zło rzucić na poprzednią ekipę. Ostatni dzwonek!!

Obejrzałem wyrywki wystąpień Pani Premier i ministrów podsumowujący działalność rządów PO-PSL. Wyrywki, bo jak jeden z byłych notabli stwierdził, mam inne sprawy niż patrzenie w TV. Zaskoczyła mnie polska mowa, a zwłaszcza nie mogę zrozumieć, dlaczego, atakując poprzednią ekipę rządzącą używa się słowa „wy", – co wyście zrobili, wyście rządzili, jak zrobiliście itp. Czy wróciło w Polsce już na stałe „my", „wy", „oni". Bo wygląda mi, że tak.  Tylko dzisiaj „my", po następnych wyborach mogą już być „oni". Myślałem, że ta retoryka skończyła się w 1989 roku.  A jednak .... Drodzy parlamentarzyści przy władzy. Odgrzewanie tego ma smak obrzydliwy – przynajmniej dla patrzących z dala od Polski, a rozumiejących język polski. Jeszcze trochę i wrócimy do towarzyszy z PO + PSL – a po wyborach towarzyszy z PiS?

Ponieważ mam sprawę w Polsce, która sobie leży i dojrzewa w ministerstwie już ponad 10 miesięcy, to popatrzyłem na wyniki skarg na akty i czynności ministrów, centralnych organów administracji rządowej i innych naczelnych organów. Wpłynęło 16 312 skarg, z których sądy załatwiły wyrokiem 12 415 skarg, uwzględniając 4061, co stanowi 32,71%. Najwięcej skarg (3519) - jak zwykle, wpłynęło na akty administracyjne Ministra Finansów, z czego 1505 skarg uwzględniono, co stanowi 55,04% rozstrzygnięć na niekorzyść Ministra. Można pogratulować ministrom obu ekip rządzących w 2015 r. Nic to, że jest to absolutnie najwięcej ze wszystkich resortów, ale można by chyba wyeliminować w ogóle rozstrzyganie spraw przez MF. Jeśli bowiem ponad 55% decyzji jest błędnych, to wydawanie ich na zasadzie losowej – wpływające nieparzyste sprawy akceptować, parzyste odrzucać, to wynik będzie lepszy, bo losowo powinien wynosić tylko 50%! Gdybym jeszcze nie czytał publikacji, które - z wyjątkami podyktowanymi własnym interesem wydawnictw- wszystkie w czambuł potępiają to co robi MF, to bym zrozumiał, ale przecież ktoś – by pracować w ministerstwie powinien swoimi kwalifikacjami coś reprezentować? A jeśli są to osoby z nadania towarzyskiego poprzednich rządów to sugerują ministrowi dokonanie zwolnień zbiorowych, obsadzenie swoimi ludźmi i stosowanie metody – nieparzyste nie, parzyste tak. Efekt będzie imponujący. Według prawa prawdopodobieństwa, w ciągu roku ilość nietrafionych rozstrzygnięć spadnie z 55% do 50%. I kto wtedy podskoczy, że to nie efekt dobrej zmiany?

Akurat w trakcie pisania felietonu oczekiwano na ocenę wiarygodności kredytowej Agencji ratingowej Moody's, którą nota bene wiarygodność utrzymała z negatywnym przeszłościowym komentarzem. Zastanawiano się nad kryteriami, jakie Moody's bierze do oceny. Ja bym na ich miejscu czytał sprawozdania – takie jak to NSA. Nie trzeba by było wypowiedzi ministrów, czy zamykania ust Przewodniczącemu TK by ocenić czy w Polsce dzieje się dobrze czy nie. Jeśli jest źle w administracji to wcześniej czy później przeniesie się to na gospodarkę.