Tobolewski: dlaczego prawo w Polsce jest źle redagowane

Z jakością przygotowywanych ustaw jest źle, ale nawet pani premier nie odważy się obciąć budżetu MS, by niwelować ich skutki – domyśla się prawnik.

Aktualizacja: 17.04.2016 12:15 Publikacja: 17.04.2016 09:15

Tobolewski: dlaczego prawo w Polsce jest źle redagowane

Foto: 123RF

Po konstatacji, że prawo w Polsce jest źle redagowane, zacząłem szukać przyczyn. Wiele razy podkreślałem – i zdania nie zmieniam – że ustawodawcy, a właściwie osobom, które przygotowują projekty przepisów prawnych, brakuje wyobraźni, która jest niezbędna, by przewidzieć, jakie skutki praktyczne może przynieść ich wprowadzenie. Gdy zobaczyłem, ile projektów aktów prawnych Komisja Ustawodawcza będzie musiała ocenić, czy nie są sprzeczne z prawem lub podstawowymi zasadami techniki prawodawczej, przestałem się dziwić. Nie wiem, ile osób w Komisji pracuje. Ale na pewno trzeba sztabu ludzi, by tylko wszystko przeczytać. A gdzie możliwość zastanowienia się? Pousuwać rażące błędy i następny do golenia!

Pomyśli się później

Przeczytałem wiele wypowiedzi o działalności, a następnie nagłej likwidacji Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, działającej od 20 lat. Wśród nich interpelację nr 221 i odpowiedź wiceministra sprawiedliwości z 25 stycznia tego roku. Nie spodziewałem się po niej konkretów. Dalej nie wiem, jakie były powody likwidacji. Może minister sprawiedliwości nie lubił osób wchodzących w skład komisji i zamiast bawić się w ocenianie każdego profesora i jego kwalifikacji, hurtem wyrzucił wszystkich? Jak przy ustawie o służbie cywilnej.

Myślałem, że likwidacja miała merytoryczny cel. Ja tego celu nie znalazłem. Dowiedziałem się natomiast, że „przyczyną rozwiązania komisji jest zamiar utworzenia zupełnie nowego, zarówno co do kształtu, jak i zadań ciała doradczego, tj. Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej (...). W chwili obecnej nie jest możliwe określenie daty powstania Komisji Kodyfikacyjnej Rzeczypospolitej Polskiej ani jej składu osobowego. (...) Nie sposób jednak obecnie wskazać, zanim dojdzie do jej powołania, jakie konkretnie projekty będą przedmiotem jej prac".

Kadencja Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego powołanej w 2013 r. zakończyła się z 11 stycznia 2016 r., a jej przewodniczący, zastępca oraz wszyscy członkowie w tym dniu zostali odwołani.

Następna likwidacja – znów Bóg raczy wiedzieć dlaczego – to Komisja Kodyfikacyjna Prawa Budowlanego działająca od połowy 2012 r. i skasowana 13 stycznia 2015 r. Czyli nihil novi ekipy rządzącej. Najpierw zniszczyć, a o skutkach takiego działania będziemy myśleć (o ile w ogóle) później.

Co jedna, to lepsza

O ile z jakością przygotowywanych ustaw jest źle, o tyle pozycja obecnego ministra sprawiedliwości jest tak silna, że chyba nawet pani premier nie będzie miała śmiałości obciąć funduszy MS, żeby załatać dziurę budżetową, jaka powstaje w związku z programem 500+. Tylko że – jak to wynika z dotychczasowej praktyki i skutków – status quo nie wystarczy. Należałoby zrestrukturyzować działania wszystkich odpowiedzialnych za przygotowanie ostatecznych projektów przepisów kierowanych do parlamentu. Może utworzyć komórkę składającą się z praktyków i jasnowidzów, plus wróżek, która będzie przewidywała, jakie negatywne skutki ustawa może przynieść? Pozytywne powinny obronić się same.

Spojrzałem do rozporządzenia prezesa Rady Ministrów z 20 czerwca 2002 r. w sprawie zasad techniki prawodawczej. Jest tam, a jakże, mowa o określeniu przewidywanych skutków społecznych, gospodarczych, organizacyjnych, prawnych i finansowych przygotowywanego projektu ustawy. Dalej, że należy sformułować prognozy podstawowych i ubocznych skutków alternatywnych rozwiązań prawnych, ale nigdzie nie znalazłem wymogu określenia, czy i jakie negatywne skutki może spowodować wprowadzenie w życie proponowanego aktu. To tak jak z poprawką dotyczącą przyjęcia spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Z jednej strony rozwiązanie bardzo potrzebne, a z drugiej przepisy o stosowaniu inwentarza dramatycznie negatywne. Coś za coś. A można było ominąć rafy, gdyby ktoś ślepo nie patrzył na wycinek ustawy, tylko na całość zmian, które wprowadzano.

O potrzebie zmian ustawy o ustroju sądów powszechnych pisze się prawie wszędzie w literaturze fachowej. Nie bez obaw, bo było tych zmian tyle, że głowa boli, a co następna, to bardziej pionierska, tylko nieprzemyślana. A w podsumowaniu 100 dni rządu minister sprawiedliwości stwierdził: „Zmiany w obszarze wymiaru sprawiedliwości były i są bardzo oczekiwane przez Polaków. I my słowa dotrzymaliśmy. Pokazujemy, że można krok po kroku, konsekwentną, rzetelną pracą zmieniać Polskę na lepszą. Wypełniamy to, co obiecaliśmy wszystkim Polakom: naprawiamy wymiar sprawiedliwości w ten sposób, by służył on obywatelom". Jego zastępca natomiast dodał: „Dlaczego tak szybko wprowadzamy zmiany? Ponieważ państwo nie jest polem doświadczalnym, państwo jest dobrem wszystkich obywateli". I takie samozadowolenie spowodowało że zapewne wszystkie poważniejsze ustawy przygotowano na kolanie, a i często ich konstytucyjność jest wątpliwa.

Oni wiedzą najlepiej

Mój apel pewnie nie zostanie zauważony, ale mimo wszystko sugeruję ministrowi sprawiedliwości, by wszystkie propozycje zmian dotyczące sądownictwa opublikować, przesłać do wszystkich sędziów imiennie i poprosić o opinię. Nie tylko przedstawić sędziom, którzy są oddelegowani do MS i dawno utracili kontakt z żywym sądem, albo do organizacji zrzeszających sędziów, które składają się, z całym szacunkiem, z sędziów niekoniecznie znających warunki, w których pracują ich koleżanki i koledzy. Najlepsi do oceny przydatności proponowanych zmian w zasadach ustrojowych sądownictwa, tego, jak ma być zorganizowana ich praca, są sędziowie wszystkich szczebli, którzy na co dzień mają styczność z szarą rzeczywistością. Dać im nawet kilka miesięcy na zaopiniowanie i wtedy nikt nie będzie mógł powiedzieć, że coś zostało przegapione albo narzucone przez resort, który często nie wie, jak walczą jego żołnierze na sali sądowej. Tylko – obserwując z Kanady polskie realia – obawiam się, że jest to moje kolejne pobożne życzenie.

Autor jest adwokatem, od 35 lat prowadzi kancelarię prawną w Montrealu

Po konstatacji, że prawo w Polsce jest źle redagowane, zacząłem szukać przyczyn. Wiele razy podkreślałem – i zdania nie zmieniam – że ustawodawcy, a właściwie osobom, które przygotowują projekty przepisów prawnych, brakuje wyobraźni, która jest niezbędna, by przewidzieć, jakie skutki praktyczne może przynieść ich wprowadzenie. Gdy zobaczyłem, ile projektów aktów prawnych Komisja Ustawodawcza będzie musiała ocenić, czy nie są sprzeczne z prawem lub podstawowymi zasadami techniki prawodawczej, przestałem się dziwić. Nie wiem, ile osób w Komisji pracuje. Ale na pewno trzeba sztabu ludzi, by tylko wszystko przeczytać. A gdzie możliwość zastanowienia się? Pousuwać rażące błędy i następny do golenia!

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?