Dwieście piętnaście lat temu Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przełomową decyzją ustanowił swoje prawo do badania prawa federalnego pod kątem jego zgodności z konstytucją. Decyzja Marbury v. Madison z 1803 r. z uzasadnieniem prezesa Johna Marshalla uczyniła z Sądu Najwyższego, dotychczas traktowanego drugorzędnie, najważniejszy organ ustrojowy.
Brutus uprzedzał
Według konstytucji z 1787 r. Sąd Najwyższy miał jedynie prawo badania konstytucyjności praw stanowych. Jej autorzy bali się sędziowskiej uzurpacji władzy, odrzucając argument o złej woli demokratycznie wybranych władzy ustawodawczej i wykonawczej, przysięgających na wierność konstytucji i zdolnych do autokorekty, chociażby poprzez wybory. To one przecież stanowiły dla Monteskiusza główne zabezpieczenie trójpodziału władzy. Krytykę oddania SN władzy ostatecznego interpretowania konstytucji przedstawił np. jeden z najprzenikliwszych umysłów owego czasu o pseudonimie Brutus. Według niego Sąd jako trybunał konstytucyjny będzie interpretował konstytucję bez jasnych reguł, według własnego uznania. Od tego sądu nie ma odwołania. Większość artykułów konstytucji jest tak ogólna i nieprecyzyjna, że sądy będą je interpretować rozszerzająco i nie ma władzy skorygowania jego interpretacji. To władza najwyższą i niekontrolowana. Sąd Najwyższy stałby się wtedy strażnikiem nie woli narodu, co w przypadku uzurpacji władzy legislacyjnej jest weryfikowane wyborami, lecz organem oligarchicznym.
Jedynie Aleksander Hamilton, prący do ścisłej federacji, chciał takiej kontroli, uważając, iż władza taka wynikała z istoty konstytucji jako prawa fundamentalnego z Sądem Najwyższym jako jego interpretatorem.
Przedmiotem orzeczenia Marbury v. Madison była sprawa zapoczątkowana nominacjami „ostatniej godziny" sędziów pokoju przez ustępującego prezydenta Johna Adamsa, obsadzającego zwolennikami swojej partii federalistów wszystkie możliwe stanowiska. Nominacje nie zostały na czas doręczone. Zwycięski Tomasz Jefferson, przywódca Partii Republikańsko-Demokratycznej, zakazał sekretarzowi stanu Jamesowi Madisonowi ich doręczenia. Jeden z poszkodowanych, William Marbury, zwrócił się do SN o wydanie nakazu wykonawczego.
Sąd podtrzymał decyzję Jeffersona, tworząc jednak jednocześnie swoje prawo do badania konstytucyjności ustawodawstwa federalnego. Marshall argumentował, iż ustawa o sądownictwie z 1789 r. dająca Sądowi prawo wydania nakazu wykonawczego była sprzeczna z art. 3 konstytucji, ponieważ rozszerzała bezprawnie jego jurysdykcję. Interpretacja była naciągana, choć Marshall nawiązał do rozumowania Hamiltona.