Co z tego wynika? Zamiast hałaśliwego oskarżania się strona rządowa i opozycja powinny skupić się na faktach, inaczej brną w śmieszność.
Na szczęście nie była to katastrofa lotnicza w obcym, niezbyt przyjaznym kraju, ale kolizja, z jakimi wielu rodaków miało do czynienia. Nie brakuje więc specjalistów od wypadków: policjantów, biegłych i prawników, wszystko centymetr po centymetrze, minuta po minucie może być i będzie zbadane, tym bardziej że są świadkowie, kamery i zdjęcia z wszechobecnych kamer i smartfonów. Ktoś, kto mówi o matactwie w tym wypadku, ma adresatów tych opinii za nierozgarniętych.
Śmieszy mnie więc ta troska opozycji o domniemanego sprawcę czy współsprawcę kolizji – kierowcę fiata seicento. Owszem, niech ma adwokata, niech ma prawnicze wsparcie, pamiętajmy jednak, że wielu uczestników podobnych kolizji wolałoby się zderzyć z rządową limuzyną, niż z ćpunem czy gangsterem za kierownicą.
Nie tylko politycy opozycji pokazują, że żyją w jakimś nierealnym świecie.Strona rządowa też oderwała się w tej sprawie od rzeczywistości.
Po pierwsze, z pokorą powinna przyjąć tę wpadkę, a odpowiedzialni za BOR skupić się na ustaleniu przyczyn wypadku i środkach zaradczych, by ograniczyć prawdopodobieństwo powtórki, a nie opowiadać akurat teraz o poprzednich rządach i dziadowskim państwie. Jest ono na wielu polach niesprawne, ale nie aż tak, by nie można dowieźć bezpiecznie premiera z Krakowa do Oświęcimia.