Jednego dnia przeczytałem trzy zazębiające się doniesienia: o podwyżkach emerytur i rent, o przewidywanej inflacji na 2017 r. i o deficycie ZUS. Gdybym czytał te tekst jako emeryt mieszkający w Polsce, zrobiłoby mi się straszno. Cierpiąc na depresję, po lekturze wpadłbym w jeszcze większą, opartą na pytaniu: „na cholerę męczyłem się przez tyle lat, skoro teraz mam żyć jak żebrak"? A może bezkrytycznie uwierzyłem w słowa piosenki Kabaretu Starszych Panów „Wesołe jest życie staruszka"? Oj, nie jest, nie jest!
Statystyk czar...
Po pierwsze ZUS podniesie emerytury i renty w marcu 2017 r. Zainteresowani już dawno wiedzą, że symbolicznie, bo w 2016 r. w Polsce była deflacja. Była to deflacja „statystyczna", która akurat osobom z najniższymi świadczeniami społecznymi niewiele pomogła. Statystyki mają to do siebie, że można nimi manipulować, jak się chce. Donald Trump kwestionował statystyki wykazujące zwiększanie się liczby miejsc pracy za rządów Obamy, ale już w lutym jako prezydent przestał kwestionować metody ich zbierania. Okazało się, że za styczeń są bardzo dobre, więc bez skrupułów całą zasługę wzrostu zapisał na swoje konto.
Osoby z ograniczonym budżetem (czytaj: wystarczającym na wegetację), mało pociesza, że ceny benzyny spadają, bo nie przekłada się to na obniżkę cen artykułów niezbędnych do życia. Każdy, kto robi zakupy, wie, że statystyki swoje, a życie i ceny swoje. Chyba że mamy klęskę urodzaju jabłek, a Rosja ich nie kupuje. Wtedy w sezonie tanieją, ale potem znów idą w górę. Drożeją też: usługi fryzjerskie, prywatne wizyty u lekarzy, leki, bilety do kina, komunikacja, ubrania, energia. Bez przeszkód rosną ceny wody, mięsa, ryb, pieczywa, cukru.
Drożej niż przy inflacji
Dla osób o stałym budżecie deflacja jest makroekonomicznym pojęciem, niemającym nic wspólnego z codziennym dniem. Nawet ksiądz przy pochówku, mówi „co łaska", ale ale nie mniej niż 1000 zł". Znacznie więcej niż w poprzednich latach, gdy mieliśmy inflację. A przecież benzyna do mercedesa księdza dobrodzieja potaniała.
Jeśli minimalna emerytura wzrośnie, zgodnie z założeniami o 10 zł na miesiąc, to nawet przy deflacji sytuacja emeryta się pogorszy. A tu ekonomiści różnych wyznań cieszą się, że w Polsce w 2017 r. będzie inflacja! Bóg wie, jak wielka, ale może nawet dojść do 2 proc. w skali rocznej. I co w takiej sytuacji poradzić emerytom i rencistom? Na wiosnę zupę z pokrzywy. Ma działanie podobne do antybiotyków i odmładza (jak chce Pani Minister – patrz niżej). W lecie rekomenduję lebiodę i szczaw, które w młodości znajdowałem przy szosach. Lebioda to doskonały zamiennik szpinaku, a obydwie rośliny są doskonałe na sałatki. A wszystkie wymienione jadalne chwasty rosną bez ograniczeń i przepisów – za darmo.