Problem wynagrodzeń prawników za sprawy z urzędu

Problem wynagrodzeń adwokatów i radców prawnych za sprawy prowadzone z urzędu wciąż wzbudza zainteresowanie zarówno przedstawicieli tych zawodów, jak i osób postronnych.

Aktualizacja: 18.02.2018 12:47 Publikacja: 18.02.2018 10:31

Problem wynagrodzeń prawników za sprawy z urzędu

Foto: Fotolia

Pierwsi od lat wyrażają niezadowolenie i frustrację wywołaną obowiązkiem prowadzenia spraw często przez lata, a wynagradzanych miernie. Drudzy są niezmiennie przekonani, iż komu jak komu, ale adwokatowi od udzielenia od czasu do czasu niemal bezpłatnej pomocy z pewnością nie ubędzie, bo rzeczą oczywistą jest, iż na sprawach z wyboru zarabia krocie.

Linia podziału w ocenie rzeczywistości jest tak wyraźna, iż rozpisanie ról i kwestii w dyskursie (prowadzonym barwnie zwłaszcza za pośrednictwem twittera słynącego z krótkich form wypowiedzi) zwykle nie zaskakuje. Nadto ugruntowany już pogląd orzecznictwa, iż pełnomocnik z urzędu świadczy pomoc prawną w ramach zawodowej misji, jako żywo przenosi się do debaty publicznej.

Mimo to pewną nowością był dla mnie wpis adwokata Jerzego Kwaśniewskiego, prezesa Zarządu Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris pod moim felietonem dotyczącym absurdalnie niskiego wynagrodzenia, jakie zostało mi zasądzone po pięciu latach sprawy o rozwód. Kolega stwierdził bowiem, iż „(...) sprawy z urzędu to wkład adwokatury w wymiar sprawiedliwości, cena za szczególne uprawnienia".

Pierwsza myśl, że wykazałam się krótkowzrocznością, niezrozumieniem istoty wykonywanego zawodu i brakiem wrażliwości społecznej szybko odeszła. Zastąpiły ją pytania: czy faktycznie otrzymałam szczególne uprawnienia i czy jako pełnomocnik z urzędu płacę cenę za ukłon, który uczyniło państwo, dając mi możliwość wykonywania upragnionego zawodu. Nie, kolega z Ordo Iuris się myli!

Ukończone studia, opłacona z własnych środków aplikacja i zdane, także odpłatne, dwa egzaminy państwowe, ciągłe dokształcanie się oraz decyzja, iż swoje życie prowadzić będę, pomagając innym, jako adwokat ponoszący ryzyko wykonywania wolnego zawodu, bez prawa do urlopu i szczególnego zabezpieczenia socjalnego na wypadek choroby – to właśnie jest mój wkład w wymiar sprawiedliwości.

Zawód adwokata, poza satysfakcją z niesionej pomocy, nie oznacza posiadania szczególnych uprawnień w kraju, w którym ustawodawca nie tylko nie zadbał o dobro sądzącego się obywatela wprowadzając przymus adwokacko-radcowski, ale pozwolił, aby zarówno elektryk, jak i rolnik, sprzedawca aut i nauczyciel języka niemieckiego mogli prowadzić działalność gospodarczą, której głównym przedmiotem jest świadczenie usług prawniczych. Jako adwokat z dającym dumę poczuciem odpowiedzialności za powierzone mi przez klienta sprawy nie liczę na żaden przywilej w kraju, w którym poza Sądem Najwyższym i Naczelnym Sądem Administracyjnym reprezentować stronę na podstawie przedziwnych konstrukcji prawnych może człowiek trudniący się wywiadem gospodarczym, przedsiębiorca bez egzaminu zawodowego, studiów, matury, a nawet ukończonej szkoły podstawowej i matka, ojciec, syn i brat strony.

Można wprawdzie przyjąć, że obowiązek prowadzenia spraw z urzędu to gwarancja zatrudnienia oraz pewność jutra, ale czy tymi samymi cechami nie charakteryzowała się pańszczyzna?

Autorka jest adwokatem, redaktorem naczelnym „Pokoju adwokackiego" (www.pokojadwokacki.pl), członkiem NRA.

Pierwsi od lat wyrażają niezadowolenie i frustrację wywołaną obowiązkiem prowadzenia spraw często przez lata, a wynagradzanych miernie. Drudzy są niezmiennie przekonani, iż komu jak komu, ale adwokatowi od udzielenia od czasu do czasu niemal bezpłatnej pomocy z pewnością nie ubędzie, bo rzeczą oczywistą jest, iż na sprawach z wyboru zarabia krocie.

Linia podziału w ocenie rzeczywistości jest tak wyraźna, iż rozpisanie ról i kwestii w dyskursie (prowadzonym barwnie zwłaszcza za pośrednictwem twittera słynącego z krótkich form wypowiedzi) zwykle nie zaskakuje. Nadto ugruntowany już pogląd orzecznictwa, iż pełnomocnik z urzędu świadczy pomoc prawną w ramach zawodowej misji, jako żywo przenosi się do debaty publicznej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adam Glapiński przed Trybunałem Stanu. Jakie jest drugie dno
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Podwójna waloryzacja? Wiem, że nic nie wiem