Dariusz Sałajewski o reformie wymiaru sprawiedliwości

Z zainteresowaniem czytałem publikacje zamieszczone na łamach „Rz" kolejno w wydaniach z 12, 13 i 14 grudnia o objętych patronatem redakcji konferencjach w Uczelni Łazarskiego.

Publikacja: 04.01.2017 09:17

Dariusz Sałajewski o reformie wymiaru sprawiedliwości

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Były okazją do prezentowania zamierzeń reformatorskich i wyników badań, co o wymiarze sprawiedliwości sądzi opinia społeczna, skrzętnie podchwytywanych przez media. Koncentrowano się na szeroko rozumianych postępowaniach cywilnych, w których rozpatrywanych jest ponad 80 proc. spośród wszystkich rozpatrywanych przez sądy spraw, a tych rocznie jest kilkanaście milionów.

Jeśli chodzi o mój odbiór dorobku wspomnianych konferencji, może być ułomny, bo wiedzę o nich czerpię wyłącznie z doniesień medialnych. Wynika z nich m.in., że w konferencjach uczestniczył wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak „prezentując zarys dużej reformy procedury cywilnej oznaczającej rozstanie z obecnym modelem procesu cywilnego"(cytat z art. „Zwrot w sądach cywilnych" autorstwa Marka Domagalskiego z 12 grudnia 2016 r.). Z tego samego tekstu pochodzi wypowiedź adwokata Macieja Ślusarka: „Obawiam się ,ze zostaniemy chłopcem (czytaj: profesjonalni pełnomocnicy - przyp. DS) do bicia w tej reformie", i dalej, zauważając „pozytywne efekty wrześniowej reformy k.p.c. tzw. informatycznej należałoby poczekać z kolejną". Agata Łukaszewicz w „Rz" z 13 grudnia 2016 r. w artykule „Sędzia musi mówić ludzkim głosem", relacjonując przebieg spotkania w Uczelni Łazarskiego 12 grudnia 2016 r.. nt. „Jak sądy powinny służyć obywatelom" , informuje, że: „Dużo gorzkich słów usłyszał wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak" który „Mówił o planowanych reformach w dążeniu do modelu sędziego brytyjskiego". Mogę wnosić, że te gorzkie słowa pod adresem ministra padały ze strony przynajmniej części uczestników spotkania.

Nie gasić zapału

Przygotowywanej przez resort reformy wymiaru sprawiedliwości i funkcjonowania sądownictwa nie można rzecz jasna ocenić, dopóki jej założenia, a może nawet projekty konkretnych zmian nie zostaną ostatecznie opublikowane i przekazane do konsultacji społecznych. Jedno jest jednak wskazane. Nie należy zapału i pomysłów projektodawców tłumić w zarodku. Zgadzam się z tymi, którzy uważają, że należy spróbować starannie i umiejętnie zarządzać jej ryzykami. Oczywiste wydają się konsekwencje reformy, które sprowadzałyby się do zmiany zachowań wszystkich uczestników postępowania przed sądami. Dlatego za niebudujące autorytetu i społecznego zaufania uważam wypowiedzi i opinie, które mogą być odbierane jako obrona stanu istniejącego, tak w znaczeniu normatywnym, jak i praktyki. Tymczasem wyrwana z szerszego kontekstu wypowiedz adw. Macieja Ślusarka i lakoniczna informacja dziennikarska o gorzkich słowach skierowanych pod adresem wiceministra prezentującego zamierzenia reformy mogą kształtować w opinii publicznej przekonanie, że środowiska prawnicze (sędziowie, adwokaci, radcowie prawni) są przeciwnikami nie tylko reformatorów, ale też środowisk - w tym mediów - sygnalizujących konieczność zmian. Z debat prowadzonych w ramach zawiązanego wczesną jesienią ubiegłego roku porozumienia samorządów zawodowych i stowarzyszeń prawniczych, w którego pracach miałem przyjemność uczestniczyć, a nawet przez kilka miesięcy mu przewodniczyć, wyciągam wnioski zupełnie odmienne. Wszystkie zawody prawnicze nie odczuwają komfortu z powodu aktualnego stanu obecnej polskiej Temidy. Wszystkie więc są zainteresowane jej naprawą. Jest ona warunkiem poprawy społecznego wizerunku prawnika, bez względu na przynależność do konkretnego zawodu.

Mówiąc o zawodach, mam na myśli społeczności zawodowe i ustanowione przez nie - lub dla nich - instytucje wypowiadające się w ich imieniu. Nie myślę o jednostkach, które rutynę pływania w mętnej wodzie przedkładają nad konieczność zmiany akwenów na przejrzyste. Mam wprawdzie świadomość, że jednostkowe naganne zachowania kreują niestety opinię o całym środowisku prawniczym. Afery i skandale z udziałem kilku czy nawet kilkudziesięciu prawników nie upoważniają jednak do generalizowania tych opinii.

Dać szansę samorządom

Nie tylko sędziowie, jak sugeruje tytuł komentarza Agaty Łukaszewicz („Rz") z 14 grudnia 2016 r. „muszą mówić ludzkim głosem". Zrozumiały język potrzebny jest również w kontaktach adwokata czy radcy prawnego z klientem. Dobrze, gdyby nie różnił się od tego, którym tenże prawnik jako pełnomocnik - w obecności klienta na sali sądowej - rozmawia z sędzią i przeciwnikiem procesowym. Prezentowany przez ministra Piebiaka model procesu sądowego (cywilnego) nie wyklucza - a wręcz uznane to musiałoby być za wskazane- rozszerzenia przymusu adwokacko-radcowskiego stron w postępowaniu przed sądem. Dla strony przymuszonej do ustanowienia takiego pełnomocnika, dotychczas niekorzystającej z pomocy prawnej, umiejętność komunikowania się prawnika z mocodawcą nie będzie bez wpływu na wybór, a także na zrozumienie, iż „przymus" służy stronie, a nie jest jedynie dodatkowym i nieuzasadnionym obciążeniem. Przeciwnicy rozszerzenia przymusu szermują wszak głownie argumentem utrudniania w ten sposób dostępu do sądu.

Konkludując, potrzebny jest prawnikom „wspólny język" zrozumiały nie tylko w ich gronie. Takim też językiem powinna być prowadzona debata o reformie wymiaru sprawiedliwości. Z niecierpliwością, ale też bez żadnych obaw, że mogę być chłopcem do bicia, oczekuję ostatecznego upublicznienia przez Ministerstwo Sprawiedliwości projektowanych zmian, a także że w procesie konsultacji społecznych samorządy zawodów prawniczych dostaną szansę na partnerską rozmowę z twórcami projektów. Ufam, że wówczas nie będą spoglądać na zamierzone reformy przez pryzmat interesów swoich członków. Wskażą natomiast, wykazując się odwagą i w trosce o zaufanie publiczne, na wszystkie uwarunkowania powodzenia reform. Powodzenia tego nie zagwarantuje bowiem choćby najlepsze prawo. Potrzebna będzie dobra praktyka. Inicjatorzy reform i przyszli wykonawcy nie powinni więc, na etapie projektowanych nowelizacji przepisów, siedzieć po przeciwnej stronie stołu.

Dariusz Sałajewski, radca prawny

Były okazją do prezentowania zamierzeń reformatorskich i wyników badań, co o wymiarze sprawiedliwości sądzi opinia społeczna, skrzętnie podchwytywanych przez media. Koncentrowano się na szeroko rozumianych postępowaniach cywilnych, w których rozpatrywanych jest ponad 80 proc. spośród wszystkich rozpatrywanych przez sądy spraw, a tych rocznie jest kilkanaście milionów.

Jeśli chodzi o mój odbiór dorobku wspomnianych konferencji, może być ułomny, bo wiedzę o nich czerpię wyłącznie z doniesień medialnych. Wynika z nich m.in., że w konferencjach uczestniczył wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak „prezentując zarys dużej reformy procedury cywilnej oznaczającej rozstanie z obecnym modelem procesu cywilnego"(cytat z art. „Zwrot w sądach cywilnych" autorstwa Marka Domagalskiego z 12 grudnia 2016 r.). Z tego samego tekstu pochodzi wypowiedź adwokata Macieja Ślusarka: „Obawiam się ,ze zostaniemy chłopcem (czytaj: profesjonalni pełnomocnicy - przyp. DS) do bicia w tej reformie", i dalej, zauważając „pozytywne efekty wrześniowej reformy k.p.c. tzw. informatycznej należałoby poczekać z kolejną". Agata Łukaszewicz w „Rz" z 13 grudnia 2016 r. w artykule „Sędzia musi mówić ludzkim głosem", relacjonując przebieg spotkania w Uczelni Łazarskiego 12 grudnia 2016 r.. nt. „Jak sądy powinny służyć obywatelom" , informuje, że: „Dużo gorzkich słów usłyszał wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak" który „Mówił o planowanych reformach w dążeniu do modelu sędziego brytyjskiego". Mogę wnosić, że te gorzkie słowa pod adresem ministra padały ze strony przynajmniej części uczestników spotkania.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?