Migalski: Eskalacja wojny w interesie prezydenta

Najkorzystniejsze dla PiS byłoby jak najdłuższe ukrywanie konfliktu z Andrzejem Dudą.

Aktualizacja: 27.09.2017 15:21 Publikacja: 26.09.2017 19:42

Migalski: Eskalacja wojny w interesie prezydenta

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Najważniejszym przesłaniem z poniedziałkowej zawieruchy wokół projektów ustaw, zaproponowanych przez prezydenta, jest to, że coraz bardziej zbliża się on do Kukiz'15 i coraz wyraźniej wchodzi w konflikt z PiS. Dynamika procesów politycznych będzie pchała go do tego, by w obu przypadkach pogłębiać zaobserwowane procesy.

Przedwczorajsza burza polityczna pokazała jedno: narasta rozdźwięk między Andrzejem Dudą a jego macierzystą partią. Jeśli przypomnimy sobie czasy, gdy nocą przemykał on do domu Jarosława Kaczyńskiego lub gdy publicznie zapewniał, że jest on wielkim politykiem, a dowodów na ową wielkość jest bez liku, musimy skonstatować, że napięcie między głową państwa a prezesem PiS narasta. Tylko najbardziej zaciekli przeciwnicy Kaczyńskiego oraz jego najbardziej żelazny elektorat wierzą, że jest to ustawka i że wszystko jest koordynowane przez Nowogrodzką. Bo właśnie najwięksi wrogowie Kaczyńskiego oraz jego najwierniejsi zwolennicy przekonani są o jego geniuszu, omnipotencji i diabolicznej zdolności do planowania wszystkiego na kilkadziesiąt kroków naprzód.

Pamiętliwy prezes

Wszyscy inni widzą już w oczywisty sposób, że konflikt na linii prezydent–PiS nie jest udawany i ma coraz wyższą temperaturę. Wszystko wskazuje na to, że powoli, ale systematycznie drogi Dudy i Kaczyńskiego się rozchodzą. Oczywiście, na razie obie strony kryją ów spór i udają, że go nie ma. Ale on jest i w dodatku narasta. Otoczenie obu polityków pcha ich zresztą do niego, co także ma swoją siłę sprawczą. Choć i oni sami wiedzą, że wojna jest nieunikniona, tyle tylko, że każdy chciałby ją wypowiedzieć w dogodnym dla siebie momencie.

Układ obecny najbardziej doskwiera Kaczyńskiemu. Został on upokorzony i, co gorsza, ośmieszony w oczach swych podwładnych przez Dudę. Tego Dudę, który był przez niego w ciągu ostatnich dwóch lat marginalizowany i pomijany. Tym boleśniejsze muszą być zatem dla prezesa PiS ostatnie wydarzenia. Jego wszechmoc i potęga zostały bowiem negatywnie sfalsyfikowane przez... Adriana, jak zwykło się złośliwie, także na Nowogrodzkiej, określać głowę państwa. Ten wyśmiewany przez Kaczyńskiego Adrian... właśnie ośmieszył samego Kaczyńskiego i pokazał, że nie może on wszystkiego, a jego władztwo nad procesami politycznymi ma swoje granice.

Znając modus operandi prezesa PiS i analizując jego mentalność (także dzięki tekstom jego zagorzałych zwolenników i medialnych pomagierów, którzy ujawnili niedawno, piórem Jacka Karnowskiego, że ma on wciąż za złe słowa Agaty Dudy wypowiedziane pod jego adresem... dwa i pół roku temu!), można by oczekiwać, że to właśnie Kaczyński pierwszy rzuci hasło wojny na górze i da sygnał do otwartego już konfliktu. Tyle tylko, że kalendarz wyborczy nie sprzyja tego typu jawności. Najpierw bowiem są wybory parlamentarne, w których Duda może być bardzo pomocny partii rządzącej, a dopiero potem elekcja prezydencka, w której to głowa państwa mogłaby liczyć na wsparcie (medialne, finansowe i organizacyjne) PiS. Zatem w interesie Kaczyńskiego jest jak najdłużej ukrywać rywalizację i przystąpić do niej dopiero w dzień po wyborach do Sejmu i Senatu w 2019 roku. Dopiero wówczas mógłby ogłosić wojnę na górze i nie poprzeć Dudy w staraniach o reelekcję.

Zupełnie inny interes ma obecny lokator Belwederu. Jeśli konflikt z PiS będzie skrzętnie ukrywany, to nie zostanie mu nic innego za dwa lata, jak poparcie swej macierzystej partii. Ale przecież musiałby zaufać Kaczyńskiemu, że ten odwdzięczy mu się tym samym w elekcji prezydenckiej w maju 2020 roku. Tak jednak może się nie stać. Może zmienić się „sytuacja polityczna", może okazać się, że to Duda będzie oskarżony o zablokowanie reformy sądów lub nagle ujawni się z całą ostrością to, że jest on częścią układu, z którym od ćwierćwiecza walczy Kaczyński.

Strategiczny sojusz

Zatem, co brzmi paradoksalnie, tym, w interesie którego jest eskalacja wojny i jej jak najszybsze ogłoszenie, jest obecny prezydent. To on musi dążyć do konfrontacji i to on musi zbudować sobie jeszcze przed elekcją w 2019 roku własny wehikuł, który mógłby go dowieźć do wyborów prezydenckich 2020 roku bez pozostawania na łasce i niełasce prezesa PiS. W tym może być mu pomocne albo zbudowanie własnej partii, która poszłaby do wyborów w 2019 roku, a potem decydowałaby, czy wejść do rządu ze zwycięską PO czy też ze zwycięskim PiS, albo... strategiczny sojusz z Kukiz'15.

Tu dochodzimy do drugiego najważniejszego przesłania politycznego ostatniego poniedziałku. Jedynym ugrupowaniem, które mogło być zadowolone z propozycji Dudy, był właśnie Kukiz'15. Widać coraz wyraźniej zbliżanie się do siebie ośrodka prezydenckiego i formacji byłego rockmana. Bo właśnie ona mogłaby być dla obecnego prezydenta użytecznym narzędziem, które pomogłoby mu organizacyjnie w walce o reelekcję, w przypadku gdyby jego drogi z PiS rozeszły się całkowicie.

Konflikt Dudy z Kaczyńskim wydaje się zatem tak samo oczywisty, racjonalny i nieuchronny jak zacieśnianie współpracy prezydenta z Pawłem Kukizem. Pamiętajmy jednak, że to polska polityka – w niej może zdarzyć się wszystko. Zwłaszcza coś nieoczywistego i nieracjonalnego.

Autor jest politologiem, byłym europosłem PiS i PJN

Najważniejszym przesłaniem z poniedziałkowej zawieruchy wokół projektów ustaw, zaproponowanych przez prezydenta, jest to, że coraz bardziej zbliża się on do Kukiz'15 i coraz wyraźniej wchodzi w konflikt z PiS. Dynamika procesów politycznych będzie pchała go do tego, by w obu przypadkach pogłębiać zaobserwowane procesy.

Przedwczorajsza burza polityczna pokazała jedno: narasta rozdźwięk między Andrzejem Dudą a jego macierzystą partią. Jeśli przypomnimy sobie czasy, gdy nocą przemykał on do domu Jarosława Kaczyńskiego lub gdy publicznie zapewniał, że jest on wielkim politykiem, a dowodów na ową wielkość jest bez liku, musimy skonstatować, że napięcie między głową państwa a prezesem PiS narasta. Tylko najbardziej zaciekli przeciwnicy Kaczyńskiego oraz jego najbardziej żelazny elektorat wierzą, że jest to ustawka i że wszystko jest koordynowane przez Nowogrodzką. Bo właśnie najwięksi wrogowie Kaczyńskiego oraz jego najwierniejsi zwolennicy przekonani są o jego geniuszu, omnipotencji i diabolicznej zdolności do planowania wszystkiego na kilkadziesiąt kroków naprzód.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej
Wydarzenia
#RZECZo...: Powiedzieli nam
Wydarzenia
Kalendarium Powstania Warszawskiego