Sześć warunków niepodległości w cyberprzestrzeni

Suwerenność to dziś nie tylko własne terytorium, prawo czy armia – twierdzi szef Exatela, twórca Narodowego Archiwum Cyfrowego

Aktualizacja: 07.06.2016 22:42 Publikacja: 07.06.2016 18:41

Ile powinno być państwa, a ile podmiotów komercyjnych w świecie cyfrowym? Na zdjęciu serwery firmy O

Ile powinno być państwa, a ile podmiotów komercyjnych w świecie cyfrowym? Na zdjęciu serwery firmy Orange Polska w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Bartek Sadowski

Suwerenność jest dla Polaków podstawową kategorią polityczną. Jako naród jesteśmy gotowi wybaczyć naszemu państwu i innym narodom wiele, ale stan ograniczenia lub braku niepodległości jest nie do przyjęcia.

Dziś suwerenność to nie tylko posiadanie przez naród własnego terytorium, prawa oraz państwa i armii. Silne narody rozciągają ją na inne dziedziny: kulturę, naukę, gospodarkę. Ale państwo w XXI wieku musi być również suwerenne w cyberprzestrzeni.

Przedstawiciele sektora publicznego chętnie dyskutują o „chmurze obliczeniowej", „interoperacyjności", „cyberbezpieczeństwie" etc. O suwerenności jednak jakby zapomniano.

Globalną cyberprzestrzeń spaja internet, który jako całość nie należy do nikogo. Suwerenność w cyberprzestrzeni oznacza zatem zdolność do samodzielnego w niej funkcjonowania. Aby ją osiągnąć, trzeba spełnić sześć warunków.

Po pierwsze, kadry

Potrzebne są kompetencje cyfrowe budowane w oparciu o własne kadry. Chodzi tu zarówno o kompetencje czysto techniczne, jak i o zdolność do budowania rozwiązań zgodnych z potrzebami tych, dla których powstają. Potrzebne jest więc sprawne operowanie obszarem interakcji ludzi i maszyn.

Wysokość płac i niezwykłe warunki pracy, jakie oferuje dziś przemysł IT, jasno pokazują, jakie znaczenie w gospodarce opartej na wiedzy ma posiadanie wysokiej klasy zespołu.

Po drugie, własna infrastruktura

Sprzęt informatyczny i telekomunikacyjny oraz systemy i programy komputerowe stanowią materialną tkankę internetu. Całkowity outsourcing w tej dziedzinie to nic innego, jak powierzenie własnej niezależności stronie trzeciej.

W ostatnich latach niektóre koncerny informatyczne próbowały przekonać rządy wielu państw do przekazywania zadań e-administracji i państwowych rejestrów w prywatne ręce. Długofalowo oznacza to dla państwa faktyczną utratę kontroli nad własnymi usługami w obszarze cyfrowym.

Zastanawiające jest, że o ile nikt przy zdrowych zmysłach nie namawia otwarcie, by zastąpić służby publiczne firmami konsultingowymi, policji – agencjami ochrony, a wojska – wynajętymi najemnikami, o tyle w debacie publicznej często słychać przekonywanie, że administracja nie potrzebuje własnych operacyjnych kadr IT, pełnej kontroli nad systemami i własnej, chronionej infrastruktury teleinformatycznej.

Po trzecie, ochrona danych

Kolejnym elementem cyfrowej suwerenności są dane gromadzone w państwowych systemach. W cyberprzestrzeni to dane są obiegową walutą. Są niczym surowce naturalne, substratem przekuwanym na produkty i pieniądze.

Jeśli spojrzymy na współcześnie oferowane „darmowe" usługi w sieci, to zobaczymy, że zazwyczaj płacimy takiemu dostawcy informacjami na nasz temat. Darmowe konto e-mailowe czy w portalu społecznościowym oznacza także zezwolenie na obserwację takich parametrów, jak lokalizacja, nawyki konsumpcyjne, krąg znajomych czy rytm życia. Warto pamiętać, że inwigilacja ze strony globalnych korporacji jest niezwykle rozwinięta.

Państwo, które nie potrafi twardo regulować rynku handlu danymi, efektywnie ograniczać nadużyć i chronić informacji o swoich obywatelach, przypomina w swej bezradności to z początków rewolucji przemysłowej.

Po czwarte, publiczne e-usługi

Jeśli nawet państwo ma kompetencje, infrastrukturę i chroni wrażliwe dane, to mówienie o cyfrowej suwerenności jest przedwczesne. Potrzebne są realne mechanizmy działania, które możemy nazwać „e-usługami".

Suwerenna cyfrowo organizacja nie tylko porządkuje i przyspiesza własną pracę za pomocą narzędzi IT, ale przede wszystkim używa rozwiązań cyfrowych, by dostarczać najlepsze usługi swoim odbiorcom. To jednak wymaga głębokiego rozpoznania ich potrzeb, czyli umiejętności o wiele większych niż sprawność techniczna.

Po piąte, cyberbezpieczeństwo

Cyberprzestrzeń, tak jak każde terytorium, musi być chronione. Jeśli przenosimy działalność państwa do sieci cyfrowych, to ich ochrona jest tak samo oczywista jak ochrona dróg, mostów czy sieci energetycznej w świecie materialnym. W częstych ostatnio dyskusjach o cyberbezpieczeństwie pojawią się dwa wątki, które są szczególnie mylące. Pierwszy, który już omawiałem, to sprowadzenie problemu suwerenności cyfrowej państwa tylko do kwestii zabezpieczeń. Drugi to utożsamienie cyberbezpieczeństwa wyłącznie z działalnością wywiadowczą lub ochroną infrastruktury krytycznej. Tymczasem cyberbezpieczeństwo to także ochrona obywateli w internecie, bezpieczny obrót gospodarczy, działania militarne w sieci etc.

Po szóste, narodowy sektor informatyczny

Państwo suwerenne w cyberprzestrzeni musi mieć oparcie w rozwiniętym obszarze narodowej gospodarki, któremu będzie zapewniać stałe wsparcie. Polska potrzebuje ekosystemu rodzimych prywatnych firm osadzonych w krajowym rynku i zdolnych do brania udziału w grze w skali globalnej. Dlatego niezwykle ważne jest ustalenie czytelnych reguł współpracy z dostawcami, szerokie finansowanie przez państwo prac badawczo-rozwojowych, działania na rzecz innowacyjności polskiego przemysłu informatycznego, a także wykorzystanie jego dotychczasowego dorobku oraz infrastruktury. Sektor IT nie będzie się prawidłowo rozwijał bez wsparcia uczelni i instytucji naukowych, które powinny zapewniać stały dopływ specjalistów, nowych pomysłów i technologii.

Niewybaczalny błąd

W świetle tego wywodu łatwo zauważyć, że jedynymi podmiotami realnie suwerennymi w cyberprzestrzeni są niektóre globalne koncerny informatyczne. Państwa małe i średniej wielkości słabo odnajdują się w cyfrowej rzeczywistości. Mocarstwa dysponują potężnym aparatem nadzoru sieci, ale i one są w pewnej mierze uzależnione od technologii i danych dostarczanych im przez koncerny.

Oddanie miejsca państwa w cyberprzestrzeni podmiotom komercyjnym byłoby jednak niewybaczalnym błędem. Ze świata cyfrowego zniknąłby kluczowy wektor siły, który nie jest skierowany w stronę zysku. Wycofując się z cyberprzestrzeni, państwo zgodziłoby się na zmianę logiki jej działania. Ideę dobra wspólnego zastąpiłaby doktryna maksymalizacji zysku. W przestrzeni cyfrowej zredukowano by wolnych obywateli do konsumentów.

Ostatecznie byłaby to katastrofa dla wszystkich – także samego rynku, który wróciłby do chaosu, brutalności i monopoli początków XIX wieku. Bez silnego państwa nie ma silnego rynku – także w cyberprzestrzeni.

Czeka nas praca organiczna

Podmiotem suwerenności w cyberprzestrzeni jest naród. Państwo jest instytucją służebną wobec wspólnoty, narodu i obywateli. Z tej perspektywy, kiedy mówimy o e-usługach, musimy przede wszystkim mówić o zaspokojeniu potrzeb obywateli, a jeśli mówimy o cyberbezpieczeństwie, to o ochronie ich danych, prywatności i swobód obywatelskich, zarówno przed działaniami typu kryminalnego, jaki i wszelkiej agresji zewnętrznej.

Obecnie Polska nie jest w pełni suwerenna w cyberprzestrzeni. Marnym pocieszeniem jest to, że sektor publiczny na całym świecie nie nadąża za cyfryzacją i niewiele państw spełnia kryteria niezależności w tej sferze.

Czeka nas wielka informatyczna „praca organiczna" we wszystkich wymienionych obszarach. Państwo polskie musi przyciągać kompetentnych specjalistów z różnych dziedzin IT, zapewnić stabilny ład instytucjonalny dla cyfryzacji, zbudować i chronić własną infrastrukturę informatyczną. Musi też jasno wytyczyć granice ochrony publicznych danych oraz oprzeć się pokusie outsourcingu e-usług oraz narzędzi cyberbezpieczeństwa.

Polska powinna dysponować instytucją zdolną budować i utrzymywać e-usługi publiczne, organizacją posiadającą samodzielną infrastrukturą telekomunikacyjną (zapewniającą łączność przewodową, bezprzewodową i satelitarną), rozwijać archiwa cyfrowe zdolne udostępniać i chronić publiczne dane. Musi też mieć zdolność do prowadzenia przez wojsko i inne służby działań ofensywnych i defensywnych w cyberprzestrzeni.

Wolność w epoce cyfrowej

Istnieje dziś pokusa roszady na piedestale politycznych wartości – zastąpienia suwerenności przez wygodę życia, a wolności przez iluzję spokoju. Tymczasem wolność i niepodległość są kategoriami dla Europejczyków niezmiennymi. Kiedy o nich mówimy, ich istotę rozumiemy tak samo jak starożytni Ateńczycy czy polska szlachta w XVI wieku.

Bieg historii nie dekonstruuje ich znaczenia. Zmusza nas jednak do szukania odpowiedzi na pytanie: Co dziś mamy robić, żeby być wolnymi ludźmi? A kiedy już sobie odpowiemy na to pytanie, musimy przystąpić do działania.

Autor jest ekspertem IT, historykiem i publicystą. Był twórcą i pierwszym dyrektorem Narodowego Archiwum Cyfrowego, a w latach 2012–2016 dyrektorem Centralnego Ośrodka Informatyki. Obecnie jest prezesem spółki Exatel

 

Suwerenność jest dla Polaków podstawową kategorią polityczną. Jako naród jesteśmy gotowi wybaczyć naszemu państwu i innym narodom wiele, ale stan ograniczenia lub braku niepodległości jest nie do przyjęcia.

Dziś suwerenność to nie tylko posiadanie przez naród własnego terytorium, prawa oraz państwa i armii. Silne narody rozciągają ją na inne dziedziny: kulturę, naukę, gospodarkę. Ale państwo w XXI wieku musi być również suwerenne w cyberprzestrzeni.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej