Tyle tylko, że nie będzie on miał charakteru geograficznego, a raczej polityczno-ideologiczny.
Rewanż za uchodźców
Po części rację mają ci, którzy pomysł obcięcia środków z Funduszu Spójności, a także Wspólnej Polityki Rolnej, wiążą z polityką polskiego rządu. Nie da się ukryć, że jest to forma rewanżu za zupełny brak solidarności z krajami Zachodu w momencie, gdy one owej solidarności się domagały. Mowa tu, co oczywiste, o kryzysie uchodźczym i reakcji na niego gabinetu PiS. Ale nie tylko jego, bo mniej czy bardziej jawnie, ale niechętne stanowisko w tej materii przyjęła większość rządów naszego regionu. Okazało się, że jedynym, w czym potrafiły zgodzić się państwa Grupy Wyszehradzkiej, był właśnie opór wobec przyjmowania na swoje terytoria jakichkolwiek uchodźców.
Z tej perspektywy nie da się ukryć, że projekt budżetu Unii przygotowany przez Komisję jest rewanżem za tamten brak wsparcia i solidarności. Teraz przyszedł moment na retorsje, – a te znajdą swój wyraz właśnie w rozdziale środków na różnego rodzaju fundusze.
Na skutek przyjętego algorytmu najbardziej ucierpią właśnie państwa naszego regionu i trudno udawać, że dzieje się to przez przypadek. Ale to oznacza, że Bruksela reaguje w ten sposób nie tylko na to, co robi rząd PiS w Warszawie, ale także na działania Orbana, Babisa i reszty liderów Europy Środkowej i Wschodniej. Niedzielne zwycięstwo w Słowenii antyimigranckiej partii świadczy o tym, że w tym myśleniu jest jakaś logika.
Jeśli mam rację, to znaczy, że jest gorzej, niż można było przypuszczać, bo działania Komisji nie tylko „karzą" hybrydową dyktaturę nad Wisłą, ale także inne państwa regionu, widząc w nich jakąś inną Europę. Inną, to znaczy gorszą – populistyczną, antyuchodźczą, nietolerancyjną, ksenofobiczną, zapóźnioną i nieprzestrzegającą „wartości europejskich".