Tej wiosny egzamin z dojrzałości, obok maturzystów, po raz kolejny zdawać przyszło także polskim politykom, ale też nam wszystkim, całej wspólnocie politycznej. Bo choć nie puka w tym momencie do naszych drzwi tłum uchodźców, to wraz ze sporem o pomoc dla nich stają znów przed nami dwa fundamentalne pytania. Po pierwsze – jakiej właściwie chcemy Polski we współczesnym, pełnym zagrożeń świecie? Po drugie – także to, czy jeszcze umiemy poważnie o przyszłości kraju rozmawiać?
Polska jako dom czy jako kryjówka?
Na ogół zgadzamy się, że w sprawie naszej pomocy dla uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu nie ma ani prostych rozwiązań, ani łatwych recept. Wiele wskazuje na to, że jesteśmy dopiero u progu tej palącej politycznej i humanitarnej kwestii, a wszelkie podjęte teraz decyzje będą miały swe długotrwałe konsekwencje. Jeśli jako wspólnota przez to trudne wyzwanie przejść chcemy nie tylko bezpiecznie, ale także z podniesioną głową, skazani jesteśmy prawdopodobnie na ostrożne, krok po kroku, szukanie w miarę twardego gruntu. Musimy brnąć między lotnym piaskiem politycznej krótkowzroczności a grzęzawiskiem moralnej bezduszności.
Abyśmy jednak tę wąską i zapewne długą oraz krętą ścieżkę kiedyś szczęśliwie przeszli, już dziś wspólnie odnaleźć musimy jej azymut. Niezależnie od szeregu szczegółowych decyzji, których podjęcie w tej sprawie jest wciąż przed nami, generalny dylemat, przed jakim stoimy obecnie, polega na tym: czy w czasach niepokojów i wędrówek ludów chcemy, by Polska – mówiąc językiem ks. prof. Józefa Tischnera – pozostała nadal wspólnym politycznym domem, czy też chcemy zmienić ją we wspólną polityczną kryjówkę.
Metafora domu nie zwalnia rzecz jasna z odpowiedzialności ani realizmu. Odwrotnie. Polityczny dom na trudne czasy musi mieć głębokie fundamenty, zasobne piwnice, solidne ściany, drzwi, futryny i okiennice. Ma dawać poczucie bliskości, ciepła i bezpieczeństwa.
Klimat polityczny nie pozwala więc dziś myśleć o utopii „szklanych domów". Ale dom, jak pisał wspomniany kapłan i filozof, jest także szczególną przestrzenią etyczną. Przestrzenią wzajemności, daru i wielkoduszności. Przestrzenią otwartości na rodzące się w nim ludzkie życie. My możemy dodać dzisiaj – przestrzenią empatii, wrażliwości i sąsiedzkiej solidarności.