Przedwczesna i na wygnaniu śmierć Karola Habsburga, ostatniego panującego cesarza z dynastii Habsburgów, króla Węgier i Czech, wydaje się tylko drobnym wątkiem w historii austro-węgierskiego imperium. Samo proklamowanie republiki Niemieckiej Austrii nie skończyło definitywnie kwestii monarchii. Zesłanie Karola Habsburga na atlantycką wyspę 700 km od brzegu Maroka, podobnie jak uczyniono z to Napoleonem Bonaparte, nie było tylko małostkową zemstą zwycięzców nad pokonanym.
Zanim bowiem cesarz zaznał smaku własnej św. Heleny, zafundował sobie Waterloo, powtórzone wprawdzie jako farsa, lecz niebezpiecznie bliskie prawdziwej tragedii. Chociaż trudno było o to podejrzewać człowieka lichego zdrowia i drobnej postury, w 1921 r. uważano Karola za najniebezpieczniejszego człowieka Europy, a co najmniej drugiego, zaraz po Leninie.
Cesarz z prowincjonalnego garnizonu
Zaskakuje determinacja, z jaką Karol Habsburg, wbrew mocarstwom i rozsądkowi, obstawał przy egzekwowaniu swoich prerogatyw. Byłoby to może bardziej zrozumiałe, gdyby od kołyski miał wpojoną misję panowania. Jednak pierwszych 27 lat życia książę spędził pogodzony z losem wysoko urodzonego oficera, tułającego się po prowincjonalnych garnizonach. Nawet wykształcenie zdobył oryginalne, jak na standardy panującej rodziny, gdyż uczył się w publicznym gimnazjum. Później rozpoczął w Pradze karierę wojskową, niezbyt chyba absorbującą, bo połączoną ze studiami na dwóch kierunkach równocześnie. Także małżeństwo z Zytą Burbon-Parmeńską nie było efektem dynastycznych kalkulacji. Wynikło z porywu serca do znajomej z dzieciństwa. Między małżonkami rzeczywiście istniała silna więź, wzmocniona wspólną religijną żarliwością. Niegdyś księżniczkę przed wstąpieniem do klasztoru powstrzymał tylko ostry sprzeciw matki.
Otoczone aurą erotycznego skandalu samobójstwo arcyksięcia Rudolfa i śmierć cesarskiego brata Karola Ludwika tylko nieznacznie zmieniały pozycję księcia na liście kandydatów do tronu. Bliższy sukcesji byłby nawet ojciec Karola, Otto Franciszek Austriacki, gdyby taka myśl nie mroziła krwi w żyłach cesarza. Wciąż pamiętał bratu, że na spotkanie z brytyjskim ambasadorem przybył ubrany jedynie w szablę u boku. Karol mógł więc z dala od spraw dworu i wielkiej polityki cieszyć się rosnącą co roku rodziną.
Idyllę wraz z całą Europą wywrócił zamach w Sarajewie, bo małżeństwo arcyksięcia Ferdynanda z czeską dwórką Zofią Chotek wykluczało ich synów z sukcesji. Sędziwy Franciszek Józef, mimo braku zażyłości z Karolem, namaścił go na swego następcę, zapewne dla jego konserwatywnych poglądów i rzadkiego w cesarskiej rodzinie braku talentu do ekstrawagancji. Następne dwa lata były jednak stracone dla politycznej edukacji księcia. Zamiast wdrażać się do rządzenia państwem, książę jałowo wydeptywał korytarze cieszyńskiego Sztabu Generalnego lub marnował czas na froncie.