Traumatyczne rodzinne doświadczenia ukształtowały Karola Wojtyłę i miały ogromny wpływ na jego późniejsze wybory życiowe. Nim jednak przyszedł na świat 18 maja 1920 r., jego rodzice przeżyli dramat utraty dziecka: ich córeczka Olga Maria przeżyła zaledwie jeden dzień – urodziła się i zmarła 7 lipca 1916 r. Kiedy więc jesienią 1919 r. Emilia ponownie zaszła w ciążę, rodzina musiała podjąć trudną decyzję. Zwłaszcza że wychowywali wówczas nastoletniego Edmunda, a 35-letnia Emilia była słabego zdrowia. Wojtyłowie wspólnie zdecydowali, że podejmą jednak to ryzyko i dadzą szansę dziecku, którego spodziewała się Emilia. Taki obrót spraw nie był przypadkowy – Wojtyłowie wyróżniali się pobożnością i ufnością wobec boskiego planu.
Rodzice przyszłego papieża
Karol Wojtyła – senior – urodził się 18 lipca 1879 r. w Lipniku-Białej, w rodzinie Macieja i Anny. Ukończył szkołę podstawową i trzy klasy gimnazjalne. Od 1900 r. służył w wojsku austriackim, m.in. w Wadowicach, Lwowie i Krakowie. Nie zachowały się żadne zapiski ani rodzinne opowieści, jak i kiedy dokładnie poznał swą przyszłą żonę Emilię Annę Kaczorowską, która przyszła na świat 26 marca 1884 r. w Krakowie (nie zaś w Białej, jak często błędnie się podaje) jako piąte dziecko w rodzinie Marii i Feliksa, z zawodu rymarza. Emilia miała ośmioro rodzeństwa i zapewne dlatego zdołała ukończyć jedynie przyklasztorną szkołę Sióstr Miłości Bożej. Karol Wojtyła był od niej pięć lat starszy i na pewno żołnierski mundur dodawał mu powagi i splendoru. Nie dziwi więc, że 21-letnia krakowianka zdecydowała się na poślubienie Wojtyły, który jako zawodowy wojskowy mógł zapewnić rodzinie podstawowe utrzymanie. Mimo że większość źródeł podaje jako datę ślubu rok 1904, to Milena Kindziuk, autorka książki „Matka papieża" (Znak 2013), dotarła do wypisu z zaginionej księgi małżeństw, wykonanego w krakowskim ośrodku duszpasterskim ordynariatu polowego, w którym jako rok zawarcia małżeństwa widnieje 1906. Oto tłumaczenie treści z niemieckiego: „Karol Wojtyła, podoficer rachunkowy, syn krawca Macieja Wojtyły i Anny z domu Przeczek, urodzony w miejscowości Lipnik-Biała w Galicji oraz Emilia, córka Feliksa Kaczorowskiego i Marii z domu Szolz, zawarli związek małżeński 10 lutego 1906 r. w kościele św. Piotra w Krakowie w Galicji; związek pobłogosławił kapelan wojskowy Kazimierz Plachedko". Wątpliwości co do daty ślubu (choć tę właśnie datę podał także sam Wojtyła senior w swej wojskowej karcie ewidencyjnej zachowanej w wiedeńskim Kriegsarchiv) są o tyle istotne, że 27 sierpnia 1906 r. Wojtyłom urodził się pierwszy syn Edmund Antoni. Nawet autorka przywoływanej wyżej książki nie zatrzymała się dłużej nad tą kwestią. Nie wiadomo więc, czy Edmund był wcześniakiem, czy Emilia zawierała związek małżeński, będąc już w stanie błogosławionym.
Jakkolwiek było, początkowo małżeństwo parę razy zmieniało miejsce zamieszkania, by na dłużej osiąść w wynajętym mieszkanku we wsi Krowodrza pod Krakowem (w dawnej stolicy Polski aż do 20 czerwca 1913 r. stacjonował 56. Pułk Piechoty, w którego adiutanturze pracował podoficer rachunkowy Karol Wojtyła). Tam właśnie urodził się Edmund: „Chłopczyk był kruchy i delikatny. Podobny raczej do ojca niż do matki" (Milena Kindziuk, „Matka papieża"). Od 1 lipca 1913 r. senior rodu podjął pracę w Wojskowej Komisji Uzupełnień w Wadowicach, rodzina przeniosła się więc do tego miasta, tam też od września Edmund rozpoczął naukę w drugiej klasie szkoły powszechnej (pierwszą ukończył w Krakowie). Przez pierwsze lata pobytu w Wadowicach Wojtyłowie mieszkali przy ul. Lwowskiej 257, gdzie mieli do dyspozycji zaledwie jeden pokój. Żyli skromnie i pobożnie, byli praktykującymi katolikami. Po wybuchu I wojny światowej, w listopadzie 1914 r., batalion uzupełniający pułku wadowickiego został ewakuowany na Morawy. Karol Wojtyła wraz z rodziną przez rok mieszkał w Hranicach, gdzie ich syn Edmund mógł kontynuować naukę. W sierpniu 1915 r. Wojtyłowie powrócili do Wadowic. Tam też Emilia ponownie zaszła w ciążę. Niestety – jak już wspominałam – Olga Maria przeżyła niespełna jeden dzień. 7 lipca 1916 r. położył się cieniem na szczęściu rodzinnym Wojtyłów.
Po zakończeniu wojny i odzyskaniu przez Polskę niepodległości Karol Wojtyła w stopniu porucznika został przyjęty do wojska polskiego i służył w nim do przejścia na emeryturę (ok. 1927 r.). Syn Edmund został posłany do wojskowego gimnazjum w Enns w Górnej Austrii (z dala od działań wojennych; co ważne, nauka w tym gimnazjum odbywała się na koszt państwa). Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Edmund kontynuował naukę w wadowickim gimnazjum. Wtedy też rodzina postanowiła zmienić mieszkanie. Wynajęli dom przy ul. Kościelnej 7 (wówczas był to adres Rynek 2), nie przypuszczając zapewne, że stanie się on już wkrótce miejscem narodzin przyszłego papieża, a po kilkudziesięciu latach – siedzibą muzeum: Domu Rodzinnego Ojca Świętego Jana Pawła II w Wadowicach.
Trudne dzieciństwo Lolka
Jesienią 1919 r. Emilia Wojtyła dowiedziała się od miejscowego ginekologa Jana Moskały, że jest w ciąży. Usłyszała też, że powinna poddać się aborcji, ponieważ porodu najprawdopodobniej nie przeżyje ani ona, ani dziecko. Miała jednak ogromne wsparcie w swym mężu, który poprosił lekarza wojskowego Samuela Tauba o prowadzenie zagrożonej ciąży żony. Taub zgodził się i dopilnował, by dziecko przyszło na świat w terminie, nie zaś jako wcześniak. 18 maja 1920 r. w Wadowicach było wyjątkowo gorąco jak na tę porę roku. Temperatura dochodziła do 30 st. Celsjusza. Emilia z pomocą akuszerki rodziła przy otwartych oknach ich mieszkania. Milena Kindziuk tak opisała tę chwilę: „Gdy zbliżała się siedemnasta, rozległo się bicie kościelnego dzwonu, a potem śpiew Litanii loretańskiej ku czci Najświętszej Maryi Panny. Mieszkańcy Wadowic, jak zawsze w maju o tej porze, uczestniczyli w nabożeństwie majowym. Zbieg okoliczności? Zapowiedź cudu? Bo w tym właśnie momencie dziecko Emilii przychodziło na świat. Rodziła je, wsłuchując się w śpiew litanii ku czci Matki Bożej. Jakby Ktoś w górze w tym porodzie pomagał. Urodził się cudowny chłopczyk. A właściwie chłopak. Był bowiem wyjątkowo duży, silny, zdrowy. I głośno płakał, jakby chciał przekrzyczeć ludzi śpiewających litanię w pobliskim kościele". Syn był uderzająco podobny do matki, te same rysy i oczy. Chłopiec otrzymał pierwsze imię po swym ojcu, drugie zaś – Józef – mogło odnosić się zarówno do cesarza Franciszka Józefa, jak i marszałka Józefa Piłsudskiego.