93 lata temu, 18 lipca 1925 roku Adolf Hitler opublikował „Mein Kampf”. Przypominamy tekst z listopada 2016

Dla małomiasteczkowego chłopaka, który uczęszczał do szkoły średniej w Steyr, Wiedeń był pod każdym względem miastem pociągającym i szokującym zarazem. Wiele lat później wspominał w „Mein Kampf", że był prawdziwie przerażony „koszmarną wizją uwodzenia setek tysięcy dziewcząt przez odrażających żydowskich bękartów o krzywych nogach". Ten „upiorny Żyd" czaił się w każdym zaułku Wiednia. Odpowiadał zarówno za nędzę austriackich robotników, za lichwę bankową, drożyznę w sklepach, bezdomność, jak i za znienawidzony przez Hitlera modernizm w sztuce, pornografię i prostytucję, którą Hitler definiował jako współczesne niewolnictwo białych ludzi.

W „Mein Kampf" podkreślał, że dopiero w Wiedniu wyrobił sobie pogląd na „prawdziwą naturę Żyda". Nie ma dowodów na to, że wtedy ukształtował w sobie przekonanie o konieczności eksterminacji tej narodowości, ale bez wątpienia po raz pierwszy pojawiła się w jego spaczonej wyobraźni koncepcja przymusowej eliminacji „pierwiastka semickiego" z „czystej rasowo" społeczności niemieckiej. Ten ostracyzm rasowy stał się jego życiową obsesją. Hitler uznał, że nie istnieją Niemcy wyznania mojżeszowego, ale tylko i wyłącznie Żydzi. Nawet jeśli czują się Niemcami, zawsze są przedstawicielami obcej rasy. Dlatego „żydostwo" było w jego opinii jakąś formą nieusuwalnej dziedzicznej skazy przejmowanej po przodkach, a nie wyboru tradycji, sposobu bycia czy postrzegania świata. Jak podkreślił brytyjski historyk Alan Bullock, „pojęcie rasy miało się stać kluczem do poglądu Hitlera na historię i podstawą jego ideologii". Wszystko, co miało jakikolwiek związek z Żydami, było tak samo złe – bez względu na to, czy dotyczyło teorii względności Alberta Einsteina czy myśli społeczno-ekonomicznej Karola Marksa. Dlatego w opinii Hitlera to nie człowiek i jego poglądy stanowiły podstawę indywidualnej oceny jednostki, ale jego pochodzenie i więzy rodzinne.

„Jak tylko zacząłem badać te sprawy (...) Wiedeń pojawił się w nowym świetle... Czy było jakiekolwiek mętne przedsięwzięcie, jakakolwiek forma plugastwa, zwłaszcza w życiu kulturalnym, w których nie uczestniczyłby przynajmniej jeden Żyd?" – pytał Hitler w „Mein Kampf". Opuszczając Wiedeń w maju 1913 r., miał całkowicie ukształtowany antysemicki pogląd na sprawy rasowe. To tam powstała jego koncepcja stworzenia Herrenvolk (rasy panów), która miała zdominować niższych rasowo Słowian i wyrzucić z Europy „bezwartościowych rasowo" Żydów.

Nie zrzucajmy jednak winy na jego obsesje, demoniczną osobowość czy psychopatyczne skłonności. Był takim samym człowiekiem jak każdy z nas i miał takie same marzenia i pragnienia jak my wszyscy. I to właśnie ta prozaiczność jego umysłowości w zetknięciu z nieopisaną tragedią, za którą ponosi całkowitą odpowiedzialność, najbardziej przeraża każdego badacza jego życia. Ludzie, którzy go spotykali, byli urzeczeni jego ujmującą osobowością. Dowodzi tego choćby opinia niejakiej pani Leny z miasta Linz, która w 1908 r. tak opisała w liście do matki niedawno spotkanego, niezwykle grzecznego i sympatycznego młodzieńca o nazwisku Hitler: „Kochana Mamusiu (...) dziś mam do Ciebie prośbę o list polecający do dyrektora Alfreda Rollera. Syn jednej mojej znajomej jest malarzem. Chciał się dostać na c.k. Akademię Sztuk Pięknych, ale nie powiodło mu się i poszedł do szkoły prywatnej. (...) To poważny, ambitny, młody człowiek, który ma 19 lat i jest dojrzalszy i poważniejszy, niż wskazywałby na to jego wiek. Jest bardzo miły i solidny, z wielce porządnej rodziny. Jego matka zmarła przed Bożym Narodzeniem. (...) Nazywa się Adolf Hitler. Ach gdybyś zobaczyła jego szczęśliwy uśmiech na twarzy, gdy czytał ten list cichutko dla siebie. Serdecznie dziękując, położył go przede mną. Skromnie i uroczo zapytał, czy on też może do Ciebie napisać, aby wyrazić osobiste podziękowanie; odpowiedziałam mu z radością: tak!".