Jak przebiegał zamach na prezydenta Wojciechowskiego?

Szczęśliwie bomba nie wybuchła. Drugi prezydent odrodzonej Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski nie ucierpiał. Ale zamach miał swoją ofiarę: Stanisława Steigera.

Aktualizacja: 05.11.2016 17:47 Publikacja: 03.11.2016 15:45

Prezydent II RP Stanisław Wojciechowski (widoczny na tylnym siedzeniu lincolna; Targi Wschodnie we L

Prezydent II RP Stanisław Wojciechowski (widoczny na tylnym siedzeniu lincolna; Targi Wschodnie we Lwowie, wrzesień 1924 r.)

Foto: NAC

Działo się to wszystko 92 lata temu, 5 września 1924 r. we Lwowie. Był to epizod niemal pominięty w oficjalnej historiografii. Dopiero co odrodzona Rzeczpospolita nie była zainteresowana nagłaśnianiem tego incydentu, władzom zależało bowiem na wyciszeniu przed własną i zagraniczną opinią publiczną wszelkich niepokojów i konfliktów związanych z mniejszością ukraińską. Obowiązywał taki oto przekaz: na Kresach Wschodnich życie toczy się normalnie. Zamach temu przeczył, dlatego oficjalnie żadnej próby zamachu nie było. Większość prasy przemilczała sprawę lub zbagatelizowała. Na przykład warszawski „Tygodnik Ilustrowany" 20 września zamieścił obszerną relację z Targów Wschodnich wraz ze zdjęciami z pobytu prezydenta we Lwowie, lecz o próbie zamachu nie wspomniano. Nawet Henryk Comte, adiutant Stanisława Wojciechowskiego, w swej książce „Zwierzenia adiutanta w Belwederze i na Zamku" nie zająknął się o próbie zamachu, mimo że opisał wiele szczegółów związanych ze służbą u boku prezydenta. A przecież sprawa miała swój dramatyczny ciąg dalszy.

Miejsce dramatu

We Lwowie trwały właśnie Targi Wschodnie, czyli coroczna wystawa przemysłu polskiego i zagranicznego, której celem było uczynienie ze Lwowa ogniska handlu Polski z krajami wschodnimi oraz z Zachodem. Notabene po raz pierwszy odbyły się we wrześniu 1921 r., a inauguracji dokonał Józef Piłsudski (ostatnie zaś rozpoczęły się 2 września 1939 r., ale po kilku dniach z powodu wojny zostały zamknięte). Targi urządzano na obrzeżach parku Stryjskiego, na tzw. placu Powystawowym, gdzie w 1894 r., jeszcze pod zaborem austriackim, odbyła się Powszechna Wystawa Krajowa w stulecie insurekcji kościuszkowskiej (wystawa ta odegrała ważną rolę w kulturalnym i gospodarczym rozwoju Lwowa). Po odzyskaniu niepodległości i zakończeniu wojny 1920 r. miasto, świadome swego geograficznego położenia, przystąpiło z inicjatywy Izby Przemysłowo-Handlowej do zorganizowania własnych targów, na wzór tych z zagranicy. Na miejscu w większości rozebranych budynków Powszechnej Wystawy Krajowej powstało 130 nowych pawilonów zaprojektowanych przez wybitnych architektów lwowskich. Targi Wschodnie były przedsięwzięciem promującym polską ekspansję gospodarczą i odgrywały doniosłą rolę w międzynarodowym ruchu handlowym. Uczestniczyli w nich przeważnie Niemcy, Austriacy, Czesi oraz handlowcy z państw bałkańskich. W transakcjach handlowych dominowały wyroby metalowe, maszyny, środki transportowe, a także wyroby przemysłu włókienniczego, spożywczego i chemicznego. Targom towarzyszyły wystawy oraz pokazy (za: www.cracovia-leopolis.pl).

Feralnego dnia 5 września 1924 r. pojazd, którym jechał prezydent RP Stanisław Wojciechowski w otoczeniu oddziału kawalerii, znalazł się u wylotu ulic Kopernika i Legionów. Wtedy w tę stronę ktoś rzucił bombę – na szczęście nie wybuchła. Prezydentowi nic się nie stało. Zatrzymano jednak podejrzanego.

Bohaterowie dramatu

O dokonanie zamachu oskarżono Stanisława Steigera, studenta prawa żydowskiego pochodzenia, pracownika spółki kolonialnej Meinla. Oskarżenie opierało się głównie na zeznaniach Marii Pasternakówny, która wskazała Steigera jako sprawcę zamachu i przyczyniła się tym samym do jego zatrzymania. Pierwsza rozprawa przeciwko Steigerowi toczyła się 15 i 16 września 1924 r. (a zatem zaledwie 10 dni po zatrzymaniu) przed Sądem Okręgowym we Lwowie. Oskarżycielem był prokurator Alfred Laniewski, obrońcą zaś – adwokat Michał Grek. Sąd Okręgowy przekazał jednak sprawę do postępowania zwyczajnego z udziałem sędziów przysięgłych. W postępowaniu tym Steigera bronił adwokat Natan Loewenstein. Co ważne, rozprawa, w czasie której Loewenstein wygłosił swą mowę obrończą, odbyła się dopiero 16 grudnia 1925 r., a więc 15 miesięcy później – cały ten czas Steiger spędził w areszcie. Dzięki mowie adwokata, którą Loewenstein wydał drukiem we Lwowie rok później („O sprawę Steigera"), oskarżony został oczyszczony ze stawianych mu zarzutów i uniewinniony.

Z mowy adwokata na szczególną uwagę zasługuje fragment poświęcony psychologii kryminalnej oraz analiza zeznań Marii Pasternakówny w świetle psychologii zeznań innych świadków. We wstępie swoich wywodów Loewenstein powiedział: „Nauka postępuje naprzód i musi ręka w rękę iść i w ciągłej pozostawać styczności z życiem. Nauka bez życia staje się martwą doktryną; życie bez nauki i bez stosowania się do jej wyników zasycha, pozostaje na miejscu, czasem cofa się wstecz". Jak zaś przeanalizował zeznania świadka oskarżenia? „Co Pasternakówna niewątpliwie widziała? Widziała lot bomby, widziała Steigera zwracającego się do ucieczki, widziała jego przestraszony wygląd, jego bladą twarz. Możliwe, że widziała podniesioną rękę – ten znany, nieświadomy ruch ochronny. Widzimy ten ruch w galeriach i muzeach, w obrazie i rzeźbie – jako ruch lęku i trwogi. Spostrzegamy go na polach bitew i przy zwykłej bitce jako samorzutny objaw, przez naukę odruchem zwany. Pasternakówna odbiera te wrażenia w chwili niewątpliwego ogólnego szoku i kojarzy te wszystkie spostrzeżenia w jedno przeżycie. Pasternakówna twierdzi, że nie jest nerwowa. Ale właśnie charakterystyczną cechą neurasteników – wprost symptomatem neurastenii – bywa, że nie czują swej nerwowości, lecz innych o nerwowość pomawiają. Świadectwo spokojnego temperamentu wystawione p. Pasternakównie przez jej przyjaciela nam wystarczyć nie może, dla Sądu kwestii nie załatwia. O wyniku krytycznej analizy decydują objawy życiowe. A mieliśmy tu na sali sądowej kilkakrotnie lekcję poglądową o usposobieniu i temperamencie p. Pasternakówny. Była kilkakrotnie słuchana. Pomijam jej agresywność wobec świadka Sawickiego i pragnę powołać się tylko na najcharakterystyczniejszy moment, jakim była konfrontacja ze świadkiem Kreuterem; przypuszczam, jest jeszcze w pamięci Panów zachowana. Przede mną stoi jak dziś żywy obraz owej chwili. Pasternakówna na miejscu ustać nie może, odpowiada, nim jeszcze pytanie skończono, słowa jej nie płyną z ust, ale wybuchają kaskadą, fale słów prześcigają się i przelewają. Okazuje wszelkie objawy nerwowego na wskroś organizmu. Ona wszystko wie, wszystko pamięta, nigdy nie zapomina, nigdy się nie myli i ciągle zamiast obserwować – wnioskuje (...). Od przeżycia chwili zamachu, od widoku lecącej bomby i bladej twarzy Steigera, od jego ucieczki – kojarzy myśli i wrażenia, jej wyobraźnia pracuje dalej, uzupełnia wspomnienia, w ramy zapamiętanych okoliczności wkłada nowe szczególiki i powoli z prawdy zdarzeń i z fantazji ich reprodukcji tworzy się w wyobraźni nowy obraz, który za prawdę uważa, a który prawdą nie jest.

A kiedy o treść tych jej zeznań powstaje walka, skoro z jednej strony ją napadają, a z drugiej honory jej oddają, kiedy nagle ze zwykłego członka baletu staje się pierwszą bohaterką dramatu sądowego, to budzi się w jej duszy ambicja i z całym temperamentem wrodzonym staje do walki o zdobytą wyższą godność społeczną i broni każdego szczegółu swoich obciążających Steigera zeznań jako klejnotu swej nowej obywatelskiej korony.

Odtąd jej zeznania są dla niej dogmatem i świętością. Taka jest zagadka psychologiczna zeznań Pasternakówny i takie jej rozwiązanie. W dobrej wierze złożone, ale nie tylko sprzeczne z zeznaniami innych równie wiarygodnych świadków, lecz też sprzeczne z naturalnym, rozumnie tłumaczonym biegiem sprawy, nie wytrzymują ścisłej metodycznej krytyki i za pewną, niewątpliwą podstawę do wyroku zasądzającego służyć nie mogą" (za: www.palestra.pl).

W ten oto sposób Loewenstein podważył zeznania „naocznego świadka zdarzenia". Tak naprawdę jednak sąd musiał uniewinnić Steigera, bo od dawna – choć nielicznym – znane były personalia prawdziwego zamachowca. Okazał się nim 19-letni student ukraiński Teofil Olszewski. Został zatrzymany przez niemiecki patrol w okolicy Bytomia, gdy 3 października 1924 r. przekroczył nielegalnie granicę Polski. Zatrzymany przyznał się, że na polecenie Ukraińskiej Organizacji Wojskowej dokonał zamachu na prezydenta Wojciechowskiego, oraz przekazał władzom niemieckim szczegółowe informacje o osobach, które pomogły mu w ucieczce z Polski. Ponieważ Niemcom zależało na osłabieniu Rzeczypospolitej i zdyskredytowaniu jej w oczach międzynarodowej opinii, w okresie międzywojennym angażowali się w rozpalanie konfliktu polsko-ukraińskiego. Z tego powodu Niemcy postanowili nie wydawać młodego zamachowca władzom polskim i nadać mu status uchodźcy politycznego. Długo utrzymywali całą sprawę w tajemnicy. Dopiero interpelacja poselska socjaldemokratycznej opozycji w pruskim parlamencie wymusiła ujawnienie tego, że prawdziwy zamachowiec znalazł się w Niemczech i korzysta z pełnej wolności, bo skazano go jedynie na dwa tygodnie więzienia za nielegalne przekroczenie granicy, wydając wyrok z zawieszeniem na rok. W Warszawie zapanowała konsternacja, bo przecież we Lwowie już sądzono rzekomego sprawcę zamachu. Mimo to polskie MSZ zwróciło się do Niemców o przekazanie akt sprawy Ukraińca. Do Polski przesłano materiał niekompletny, bo z wykropkowanymi zeznaniami zamachowca. Niemcy utrzymywali, że opuszczone zdania nie mają nic wspólnego ze sprawą... Mimo przekazanej stronie polskiej dokumentacji lwowski prokurator jeszcze na początku grudnia 1925 r. podtrzymywał oskarżenie wobec studenta Steigera. Ale jak już wiemy – został on uniewinniony.

Preludium dramatu

We wrześniu 1924 r. ukraińskim nacjonalistom nie udało się „usunąć" Wojciechowskiego, choć, jak wiemy z zeznań prawdziwego zamachowca, „bojownicy ukraińscy przyjęli zasadę reagowania protestem na każdorazowe pojawienie się prezydenta RP na ziemi ukraińskiej" (za: Eugeniusz Gmyz, www.przegląd-tygodnik.pl). A jednak nie uniknął innego „zamachu" – musiał ustąpić marszałkowi Piłsudskiemu po przewrocie majowym 1926 r. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Józef Piłsudski sam był celem zamachu ukraińskich nacjonalistów i to także podczas Targów Wschodnich, tyle że działo się to we wrześniu 1921 r., kiedy marszałek otwierał pierwsze Targi.

Oto po zakończonych obiadem uroczystościach około godz. 20 Piłsudski wyszedł z ratusza bez eskorty, w towarzystwie wojewody lwowskiego Kazimierza Grabowskiego. Przez tłum przecisnął się ku nim Stepan Fedak – 21-letni Ukrainiec, syn znanego lwowskiego adwokata i działacza ukraińskiego – dr. Stepana Fedaka. Piłsudski i wojewoda Grabowski wsiedli pod ratuszem do odkrytej limuzyny (marszałek siedział z lewej strony). Gdy tylko samochód ruszył, nagle rozległ się głośny huk. Wojewoda, pewien, że to wystrzał ze źle wyregulowanego silnika samochodu, siedział wyprostowany, natomiast Piłsudski, który od razu poznał, że to strzał z pistoletu, odruchowo pochylił głowę. Pocisk minął go o włos i uderzył w szybę. Padły kolejne dwa strzały. Jeden pocisk trafił wojewodę w prawe ramię, drugi – w lewą rękę. Wojewoda osunął się z siedzenia, Piłsudski podtrzymał go. Starszy posterunkowy policji Jakub Skweres rzucił się na zamachowca i chwycił go za gardło. Padający Fedak strzelił czwarty raz i ranił się w pierś. Tłum ludzi rzucił się na niego. Od niechybnej śmierci uratowali go policjanci i żołnierze z warty przed ratuszem, którzy kolbami karabinów roztrącili linczujących. Wojewoda został opatrzony przez lekarzy i udał się do domu, natomiast Piłsudski zgodnie z planem pojechał do Teatru Wielkiego, gdzie został owacyjnie powitany przez zgromadzoną tam publiczność. Ranny, ciężko pobity Fedak pod eskortą policji trafił do szpitala. Natychmiast przesłuchany przez policję fałszywie zeznał, że chciał zastrzelić jedynie wojewodę, który był wrogiem ludności ukraińskiej, a potem zamierzał demonstracyjnie wręczyć pistolet naczelnikowi Piłsudskiemu. Kiedy został obszukany, okazało się, że ukrywał jeszcze nóż. Ponieważ nie udało się w pierwszej chwili ustalić jego tożsamości, po mieście zaczęły krążyć pogłoski, że autor zamachu związany był z komunistami lub był Żydem. Dopiero później Fedak sam podał swoją tożsamość. Po zakończeniu spektaklu w teatrze w budynku władz województwa odbył się uroczysty bankiet, na który przybył także ranny wojewoda Grabowski.

A wracając do Stanisława Wojciechowskiego, warto jeszcze zaznaczyć, że po złożeniu rezygnacji ze stanowiska prezydenta 15 maja 1926 r. wycofał się z polityki i poświęcił pracy naukowej z dziedziny spółdzielczości. Natomiast nieudany zamach na Wojciechowskiego nie zakończył terrorystycznych działań Ukraińskiej Organizacji Wojskowej. Dopuszczała się ona bowiem sabotażu, napadów na ambulanse pocztowe, a także kolejnych zamachów. 7 września 1929 r. członkowie UOW wysadzili budynek dyrekcji lwowskich Targów Wschodnich. Trzy osoby zostały ranne. Cóż, nie chcieli ukraińscy nacjonaliści Polaków we Lwowie.

Działo się to wszystko 92 lata temu, 5 września 1924 r. we Lwowie. Był to epizod niemal pominięty w oficjalnej historiografii. Dopiero co odrodzona Rzeczpospolita nie była zainteresowana nagłaśnianiem tego incydentu, władzom zależało bowiem na wyciszeniu przed własną i zagraniczną opinią publiczną wszelkich niepokojów i konfliktów związanych z mniejszością ukraińską. Obowiązywał taki oto przekaz: na Kresach Wschodnich życie toczy się normalnie. Zamach temu przeczył, dlatego oficjalnie żadnej próby zamachu nie było. Większość prasy przemilczała sprawę lub zbagatelizowała. Na przykład warszawski „Tygodnik Ilustrowany" 20 września zamieścił obszerną relację z Targów Wschodnich wraz ze zdjęciami z pobytu prezydenta we Lwowie, lecz o próbie zamachu nie wspomniano. Nawet Henryk Comte, adiutant Stanisława Wojciechowskiego, w swej książce „Zwierzenia adiutanta w Belwederze i na Zamku" nie zająknął się o próbie zamachu, mimo że opisał wiele szczegółów związanych ze służbą u boku prezydenta. A przecież sprawa miała swój dramatyczny ciąg dalszy.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie