Swój niebywały sukces zawdzięczał francuskiej armii, w której awansował od stopnia królewskiego podporucznika do republikańskiego generała brygady. Po serii olśniewających zwycięstw w Italii i Egipcie powrócił do Paryża w 1799 r., aby dokonać wojskowego zamachu stanu i obalić rządzący rewolucyjną Francją Dyrektoriat. Mianowany zgodnie z Konstytucją Roku VIII pierwszym konsulem Francji, miał sprawować ten urząd tylko przez dziesięć lat. Ale tak ambitnemu człowiekowi jak Bonaparte ten awans nie wystarczał. Wzorując się na Gajuszu Juliuszu Cezarze, postanowił sięgnąć po władzę na całe życie. W plebiscycie z 1802 r., rozpisanym z jego inicjatywy, większość uprawnionych obywateli Francji opowiedziała się za przyznaniem mu dożywotniej władzy pierwszego konsula. Kolejny plebiscyt dwa lata później przyznał mu władzę monarszą. 2 grudnia 1804 r. w paryskiej katedrze Notre Dame w obecności papieża Piusa VII syn skromnego korsykańskiego prawnika Carla Marii Buonapartego i jego żony Letycji koronował się na cesarza Francuzów. Niecałe pół roku później w katedrze mediolańskiej sam włożył sobie na skronie koronę króla Włoch. Kto inny spocząłby na laurach, ale nie on. Żaden sukces nie był w stanie zaspokoić głodu jego nieskończonej ambicji. I chociaż sam mawiał, że „entuzjazm to delirium rozumu", ta obsesyjna żądza zwycięstw popchnęła go do podboju Europy z nadzieją na ustanowienie panowania nad całym światem.

Niczym Ikar wzleciał ponad wszystkich i tak jak mityczny bohater zapłacił za to najwyższą cenę. W 1812 r. popełnił największy błąd w życiu, nie wziąwszy pod uwagę ogromu rosyjskich równin i panującego tam klimatu. Jaką spuściznę po sobie zostawił? Odpowiedź na to pytanie najlepiej ilustrują jego własne słowa: „Ludzie genialni są jak meteory. Ich przeznaczeniem jest, by spalając się, przydali blasku epoce, w której żyją".

6 kwietnia 1814 r. Napoleon I Bonaparte abdykował na rzecz swojego syna, zachowując jednocześnie tytuł cesarza. Wierząc w swoją szczęśliwą gwiazdę, próbował odzyskać tron cesarski niecały rok później. Ale ta gwiazda wypaliła się w czasie owej fatalnej w skutki kampanii rosyjskiej 1812 r. Ostateczna klęska boga wojny nadeszła 18 czerwca 1815 r. pod Waterloo.

Epoka napoleońska pozostawiła niezatarty ślad w europejskiej świadomości. Do dzisiaj na naszym kontynencie są miejsca, gdzie o Napoleonie wypada mówić albo bardzo dobrze, albo zdecydowanie źle. Jeżeli 200 lat po Waterloo ocena tego człowieka wywołuje tak silne emocje i spory wśród Europejczyków, to jaką namiętność musiała budzić wśród ludzi pamiętających przemarsz jego wielkiej armii przez ich miasta i wsie?

Błędem byłaby jednak ocena epoki napoleońskiej jedynie przez pryzmat kampanii wojennych Napoleona czy sprawy polskiej. Nie powinniśmy zapominać o wielkich osiągnięciach cywilizacyjnych cesarstwa. Kodyfikacja prawa, reforma szkolnictwa wyższego, rozwój nauk ścisłych i przyrodniczych, budowa pracowni naukowych i laboratoriów oraz industrializacja, która dała początek europejskiej rewolucji przemysłowej i położyła podwaliny pod nowoczesne rolnictwo, stały się wzorem reform dla następnych pokoleń. Napoleon wstępował na tron w Europie, w której ciągle dominowały prymitywne stosunki feudalne. W 1815 r. opuszczał Europę całkowicie odmienioną. Na francuskim tronie zasiadł brat zabitego przez republikański terror króla Ludwika XVI. Nowy „z Bożej łaski arcychrześcijański król Francji i Nawarry" Ludwik XVIII miał przed sobą niezwykle trudne zadanie zjednoczenia narodu podzielonego na zwolenników republiki, cesarstwa i starego porządku feudalnego. Czy to mu się udało, pozostaje przedmiotem sporu historyków.