18 września 1947 roku utworzono CIA. W związku z rocznicą tego wydarzenia przypominamy tekst o pierwszym szefie Agencji, który ukazał się w "Rzeczy o historii" w sierpniu 2017 roku.
Każda służba wywiadowcza stara się wytworzyć wokół siebie mitologię. Chce być postrzegana jako organizacja niezwykle profesjonalna, wszechmocna, nieomylna i krystalicznie uczciwa. A jeśli fakty temu przeczą? Można je utajnić na dziesiątki lat. W tym czasie opinia publiczna będzie karmiona wspominkowymi apologetycznymi publikacjami autorstwa dawnych funkcjonariuszy tej służby. W ten sposób zdołano m.in. stworzyć romantyczną legendę Biura Służb Strategicznych (OSS), amerykańskiej agencji wywiadowczej z czasów II wojny światowej, poprzednika CIA.
OSS zostało założone w czerwcu 1942 r. i oficjalnie działało do 20 września 1945 r. Jego agenci mieli wiele dokonań, których nie da się podważyć. Komandosi OSS siali chaos za liniami wroga w okupowanej Europie i Azji. Pracujący dla tej agencji analitycy, lingwiści i specjaliści ds. wojny psychologicznej też wnosili swój wkład w wysiłek wojenny. OSS bardzo często zdarzały się jednak szokujące wpadki, a agenci tej służby wielokrotnie ryzykowali życie w operacjach pozbawionych jakiegokolwiek sensu strategicznego. Część z tych akcji sprawiała wrażenie, jakby ich plany były sporządzane przez schizofreników. Dużo w tym winy szefa OSS Williama „Dzikiego Billa" Donovana, człowieka, który stał się legendą amerykańskich tajnych służb, choć wiele osób było zdania, że powinien trafić do szpitala psychiatrycznego.
Zapatrzony w NKWD
CIA uważa Donovana za swojego „świętego" ojca założyciela. W siedzibie agencji w Langley znajduje się pomnik szefa OSS. Donovan osobiście zwerbował do OSS wiele późniejszych sław CIA. To, że traktowali go jak wzór do naśladowania, łatwo wytłumaczyć. Ten syn irlandzkich imigrantów zdołał bowiem sam wdrapać się na szczyty amerykańskiego establishmentu. W trakcie I wojny światowej dosłużył się stopnia pułkownika i Medalu Honoru, najwyższego w USA odznaczenia za odwagę. Po wojnie był m.in. wysokiej rangi urzędnikiem Departamentu Sprawiedliwości, z niezwykłą energią walczącym z bimbrownikami podczas prohibicji. Robił też karierę na Wall Street i stał się jednym z zaufanych ludzi prezydenta Franklina Delano Roosevelta. To jego w lipcu 1941 r. Roosevelt wyznaczył na szefa Biura Koordynacji Informacji, które w 1942 r. przekształci się w OSS.
Donovan miał też wielu wrogów: przede wszystkim wojskowych i szefa FBI J. Edgara Hoovera. Widzieli w OSS groźną konkurencję dla własnych służb wywiadowczych. W wypadku Hoovera nakładała się na to również niechęć osobista. W latach 20. Donovan był jego zwierzchnikiem w Departamencie Sprawiedliwości i współpracowało im się fatalnie. W czasie wojny Hoover obsmarowywał więc „Dzikiego Billa", rozpowiadając, że jest sympatykiem komunizmu. Donovan odpłacał mu, rozsiewając plotki, że Hoover to homoseksualista. Gejowskie skłonności Hoovera, wbrew popularnej legendzie, nigdy nie zostały udowodnione, ale w oskarżeniach szefa FBI pod adresem Donovana było dużo prawdy. Szef OSS przyjmował do służby ludzi, którzy nie kryli się ze swoimi komunistycznymi poglądami, np. niemieckiego ekonomistę Juergena Kuczynskiego, który był sowieckim, a później enerdowskim agentem. W Europie i Azji agenci OSS udzielali wsparcia przywódcom ruchów komunistycznych, m.in. Mao Zedongowi, Ho Chi Minhowi, Josipowi Broz-Ticie i Enverowi Hodży. Gdy w 1942 r. szef OSS wybrał się do Moskwy, biesiadował tam z kierownictwem sowieckiej bezpieki, a po powrocie do USA zachwalał NKWD i mówił, że Amerykanie też powinni mieć taką służbę.