I Wojna Światowa: Przestroga przed szaleństwem

103 lata temu rozpoczęła się I wojna światowa, która zakończyła stuletnią epokę porządku światowego wyznaczonego przez kongres wiedeński.

Aktualizacja: 29.07.2017 07:01 Publikacja: 27.07.2017 17:55

Austriacy aresztowali zamachowców. Gavrilowi Principowi nie udało się popełnić samobójstwa

Austriacy aresztowali zamachowców. Gavrilowi Principowi nie udało się popełnić samobójstwa

Foto: Wikipedia

Bezpośrednim powodem wybuchu tego strasznego konfliktu było zabójstwo austriackiego następcy tronu, bratanka cesarza Franciszka Józefa, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga-Lotaryńskiego d'Este. 28 czerwca 1914 r. niezwykły splot wydarzeń zmienił świat na zawsze. Gavrilo Princip i Trifko Grabež, dwóch zwyczajnych serbskich chłopaków, których niedawno wyrzucono z belgradzkiego gimnazjum za udział w antyaustriackiej demonstracji, zostało wyznaczonych przez dowództwo terrorystycznej organizacji Młoda Bośnia do zabicia austriackiego następcy tronu i jego małżonki Zofii Chotek. Towarzyszyć miał im czeladnik drukarski Nedeljko Čabrinović i pięciu innych zamachowców zapasowych. Ci młodzi ludzie mogli się jedynie domyślać, że szkolący ich oficerowie serbskiego wywiadu szykują zamach na wysoko postawioną osobistość rządu austro-węgierskiego. Czy wiedzieli jednak, że mają zabić samego bratanka cesarza Franciszka Józefa? Zapewne marzył im się zamach na cesarza, ale dla serbskiego wywiadu nie miał on żadnego sensu politycznego. 84-letni władca praktycznie nie opuszczał już murów wiedeńskich pałaców Hofburg lub Schönbrunn. Zresztą w 1914 r. prawdziwym zagrożeniem dla serbskich planów zjednoczenia słowiańskich narodów Jugosławii nie był tracący kontakt z rzeczywistością stary cesarz, ale jego dynamiczny i zdeterminowany do przeprowadzenia reform 51-letni sukcesor, który nie ukrywał, że po wstąpieniu na tron utworzy monarchię trialistyczną, która przyłączy do Austro-Węgier nowe królestwo Jugosławii (Bośnię, Chorwację, Dalmację i Słowenię).

Plan zamachu był szalenie prosty. Ten z zamachowców, który znalazłby się najbliżej samochodu arcyksięcia, miał rzucić granat i oddać strzały do książęcej pary. Podręczniki historii przedstawiają procesy dziejowe jako złożony mechanizm przyczynowo-skutkowy, w którym nie ma miejsca na przypadki. A jednak to właśnie niezwykły zbieg okoliczności, a w zasadzie ślepy przypadek, zmienił dzieje świata na zawsze.

Arcyksiążę Franciszek Ferdynand i księżna Zofia przybyli do Sarajewa rankiem 28 czerwca 1914 r. Trasy ich przejazdu strzegło zaledwie 120 policjantów. Ale to właśnie obecność policjanta spowodowała, że pierwszy z zamachowców zrezygnował z oddania strzału. Drugi nie zdołał przecisnąć się przez tłum. Trzeciego sparaliżował strach. Dopiero czwarty z nich, 29-letni Nedeljko Čabrinović, członek serbskiej organizacji konspiracyjnej Czarna Ręka, rzucił granat w kierunku książęcej limuzyny. Arcyksiążę, wykazując się błyskawicznym refleksem i odwagą, strącił granat z dachu samochodu. Pocisk eksplodował pod drugim pojazdem, raniąc dwóch dygnitarzy z eskorty następcy tronu.

Wydawało się, że opatrzność chroni Habsburgów. Kompletnie załamany swoją bezczynnością Gavrilo Princip poszedł do pobliskiej kawiarni, aby utopić frustrację w alkoholu. Przypadek sprawił jednak, że to jemu los wyznaczył niezwykłą rolę w historii. W czasie oficjalnego przyjęcia w sarajewskim ratuszu arcyksiążę postanowił zmienić program wizyty i odwiedzić w szpitalu rannego pułkownika Merizziego i hrabiego Boos-Waldecka. Nieznający dobrze Sarajewa kierowca pogubił się w wąskich ulicach. Pech chciał, że przejeżdżał obok lokalu, w którym siedział przybity Princip. Ten usłyszawszy owacje na ulicy, wybiegł przed kawiarnię i niemal bezwiednie sięgnął po ukryty za pasem pistolet Browning M1910. Oddał tylko dwa strzały w kierunku wolno jadącej limuzyny. Oba okazały się celne. W ciągu zaledwie kilku sekund, kiedy pierwsza kula rozerwała tętnicę szyjną Franciszka Ferdynanda, a druga śmiertelnie raniła jego żonę Zofię, dzieje świata zmieniły się nieodwracalnie. Naciskając spust, ten młody bośniacki fanatyk wepchnął ludzkość na straszny tor, na którym czekały ją dwie wojny światowe i ogromna liczba konfliktów.

28 lipca 1914 r. zaczęła się nowoczesna era masowej zagłady. Dwie kule wystrzelone przez Gavrilo Principa rozpoczęły światową pożogę, która w ciągu kolejnych czterech lat odebrała życie blisko 20 mln ludzi (licząc zaginionych), a około 10 mln okaleczyła fizycznie lub umysłowo. Te dwa pociski rozerwały puszkę Pandory, z której wystrzeliły upiory komunizmu i nacjonalizmów. W 103. rocznicę wybuchu tej obłędnej wojny, nazywanej opacznie „wielką", powinniśmy pamiętać, jak cenna jest tak ciężko okupiona jedność europejskich narodów. ©?

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.lepkowski@rp.pl

Bezpośrednim powodem wybuchu tego strasznego konfliktu było zabójstwo austriackiego następcy tronu, bratanka cesarza Franciszka Józefa, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda Habsburga-Lotaryńskiego d'Este. 28 czerwca 1914 r. niezwykły splot wydarzeń zmienił świat na zawsze. Gavrilo Princip i Trifko Grabež, dwóch zwyczajnych serbskich chłopaków, których niedawno wyrzucono z belgradzkiego gimnazjum za udział w antyaustriackiej demonstracji, zostało wyznaczonych przez dowództwo terrorystycznej organizacji Młoda Bośnia do zabicia austriackiego następcy tronu i jego małżonki Zofii Chotek. Towarzyszyć miał im czeladnik drukarski Nedeljko Čabrinović i pięciu innych zamachowców zapasowych. Ci młodzi ludzie mogli się jedynie domyślać, że szkolący ich oficerowie serbskiego wywiadu szykują zamach na wysoko postawioną osobistość rządu austro-węgierskiego. Czy wiedzieli jednak, że mają zabić samego bratanka cesarza Franciszka Józefa? Zapewne marzył im się zamach na cesarza, ale dla serbskiego wywiadu nie miał on żadnego sensu politycznego. 84-letni władca praktycznie nie opuszczał już murów wiedeńskich pałaców Hofburg lub Schönbrunn. Zresztą w 1914 r. prawdziwym zagrożeniem dla serbskich planów zjednoczenia słowiańskich narodów Jugosławii nie był tracący kontakt z rzeczywistością stary cesarz, ale jego dynamiczny i zdeterminowany do przeprowadzenia reform 51-letni sukcesor, który nie ukrywał, że po wstąpieniu na tron utworzy monarchię trialistyczną, która przyłączy do Austro-Węgier nowe królestwo Jugosławii (Bośnię, Chorwację, Dalmację i Słowenię).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Stanisław Ulam. Ojciec chrzestny bomby termojądrowej, który pracował z Oppenheimerem
Historia
Nie tylko Barents. Słynni holenderscy żeglarze i ich odkrycia
Historia
Jezus – największa zagadka Biblii
Historia
„A więc Bóg nie istnieje”. Dlaczego Kazimierz Łyszczyński został skazany na śmierć
Historia
Tadeusz Sendzimir: polski Edison metalurgii