Leon Barszczewski: Polak w Samarkandzie

W drugiej połowie XIX w. Leon Barszczewski, podróżnik i utalentowany fotograf, przez ponad 20 lat prowadził badania archeologiczne i geologiczne, a także organizował i odbywał liczne wyprawy po Azji Środkowej.

Aktualizacja: 06.07.2017 17:31 Publikacja: 06.07.2017 17:06

Jedno z wielu zdjęć wykonanych przez Barszczewskiego: ruiny meczetu Bibi Chanum w Samarkandzie.

Jedno z wielu zdjęć wykonanych przez Barszczewskiego: ruiny meczetu Bibi Chanum w Samarkandzie.

Foto: Wikipedia

Kilka lat temu, pomiędzy 22 grudnia 2010 r. a 15 maja 2011 r., w jednej z zakopiańskich galerii można było podziwiać wyjątkowe fotografie, wykonane w latach 1876–1897 przez Leona Barszczewskiego. Zdjęcia pochodziły ze zbiorów Igora Strojeckiego, prawnuka Barszczewskiego, który dba o to, by pamięć o jego wybitnym przodku nie zaginęła – jest także autorem książki „Leon Barszczewski (1849–1910). Od Samarkandy do Siedlec". Owa wystawa zorganizowana została przy współpracy Muzeum Regionalnego w Siedlcach, a Ambasada Republiki Uzbekistanu objęła ją honorowym patronatem. Co jednak mają ze sobą wspólnego tak odległe miejsca na mapie i dlaczego zdjęcia prezentowane były w stolicy polskich Tatr? Wszystko stanie się jasne, gdy pozna się bliżej burzliwe, a zarazem niezwykle barwne i owocne życie Leona Barszczewskiego.

Warszawiak z urodzenia

Pochodził ze szlacheckiej rodziny. Jego ojciec – Szymon Barszczewski – miał swe dobra w miejscowości Jemieliste nieopodal Suwałk. Tam też mieszkał stryj Leona, Jan – dziadek znanej aktorki Elżbiety Barszczewskiej. Rodzina przyszłego podróżnika około 1825 r. opuściła Podlasie i przeniosła się najpierw do miejscowości Aleksandrowka (gm. Ananiw, Ukraina Naddnieprzańska), a później w rejon Białej Cerkwi, 70 km od Kijowa. Rodzice Leona, Szymon i Adelajda z Nowickich, akurat przebywali u krewnych w Warszawie, gdy 20 lutego 1849 r. urodził się ich najmłodszy syn. Chłopiec miał sześciu starszych braci, niestety, po 1864 r. za udział w powstaniu styczniowym dwóch z nich zmarło w szlisselburskiej twierdzy (okolice Petersburga), trzech zaś zesłano na Sybir i słuch o nich zaginął. Po śmierci rodziców nieletnim Leonem zaopiekowała się jego starsza i zamężna siostra Maria. W opublikowanej w ub. roku książce Marii i Przemysława Pilichów, „Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat", w rozdziale poświęconym Leonowi Barszczewskiemu autorzy wspominają (choć tylko raz) o jeszcze jednym z braci – Włodzimierzu.

W każdym razie zarówno Pilichowie, jak i Igor Strojecki, są zgodni co do tego, że po ukończeniu gimnazjum wojskowego w Kijowie Leon Barszczewski w 1866 r. wstąpił do Wojskowej Szkoły Konstantynowskiej, którą ukończył rok później, a następnie został skierowany do Junkierskiej Szkoły Piechoty w Odessie. Ponieważ jednak otwarcie bronił racji powstańców styczniowych, skreślono go z listy studentów i w stopniu junkra przeniesiono do pułku w guberni chersońskiej (obecnie południowa Ukraina). Nie marnował tam czasu: kupował książki naukowe, uczył się języków, m.in. francuskiego i niemieckiego, a na licznych kursach organizowanych dla żołnierzy poznawał podstawy „krawiectwa, szewstwa, kucharstwa, stolarstwa i nawet medycyny. Nabyte umiejętności okazały się bardzo przydatne podczas późniejszych wypraw" (Maria i Przemysław Pilichowie, „Wielcy polscy podróżnicy...", Muza 2016). Z kolei sztuki fotografowania nauczył go rosyjski malarz akwarelista i fotograf Mikołaj Osipow.

Po aneksji Turkiestanu przez Rosję w roku 1876 Barszczewski zgłosił się na ochotnika do wyjazdu na nowo pozyskane terytoria, gdzie służył w oddziale topograficznym. W listopadzie tegoż roku przybył do Samarkandy. Wraz ze swym oddziałem miał za zadanie zbadanie terenu i wytyczenie nowych dróg (o znaczeniu strategicznym dla carskiej Rosji) w kierunku Chin i Afganistanu.

Śladami Aleksandra Wielkiego

Leon Barszczewski w swoich wspomnieniach zapisał takie słowa: „Od dzieciństwa czułem pociąg do studiów przyrodniczych, do badań nad światem i zabytkami starożytnymi, do etnografii, a zwłaszcza do podróżowania". Ponad 20-letni pobyt w Azji Środkowej okazał się spełnieniem jego młodzieńczych pragnień.

Wędrując z aparatem fotograficznym pod ręką, poznawał okolice miasta nad rzekami Zarafszan, Fan, Iskander i Jagnob, przez które wiodły szlaki w Góry Hisarskie i do emiratu Buchary. Był także współorganizatorem wypraw naukowych dla badaczy rosyjskich. Wkrótce rozpoczął prace archeologiczne w Afrasiab – mieście, które później okazało się poprzednikiem współczesnej Samarkandy i do którego dotarł Aleksander Wielki ze swoimi wojskami. Usytuowane na Jedwabnym Szlaku sogdyjskie miasto kwitło od VI w. p.n.e. aż do przybycia Czyngis-chana w 1220 r. Wykopaliska na 120-hektarowej powierzchni odsłoniły relikty grecko-baktryjskie i kuszańskie, zoroastryjskie świątynie i miejsca kultu lokalnego bóstwa, Anahity. Barszczewski zgromadził sporą kolekcję artefaktów, ale część z nich odsprzedał Francuzom, którzy przejęli po nim badania tego stanowiska, a część przekazał Samarkandzie jako zaczątek tamtejszego muzeum. Za uzyskane od francuskich badaczy pieniądze uruchomił kopalnię węgla kamiennego z pokładów znajdujących się w pobliżu Samarkandy. Trzeba przy tym zaznaczyć, że przez dwie dekady pobytu w Azji Środkowej Barszczewski odkrył kilkadziesiąt złóż bogactw naturalnych, w tym kamieni szlachetnych, a także pokłady złota, srebra, węgla kamiennego, azbestu, a nawet ropy naftowej. Jego liczne zbiory wzbogaciły muzea w carskiej Rosji (Barszczewski był członkiem Rosyjskiego Towarzystwa Geograficznego w Petersburgu oraz Rosyjskiego Towarzystwa Aklimatyzacji Geograficznej i Botanicznej w Moskwie).

W dalsze podróże prawdopodobnie udał się po raz pierwszy w 1879 r. Dotarł wtedy do lodowca Mura. Pozostając pod jego wielkim wrażeniem, zainteresował się glacjologią – nauką o lodowcach. Zrobił wiele zdjęć tym monumentalnym tworom natury w górach Pamiru. Notabene w 1895 r. zostały one nagrodzone złotym medalem na wystawie fotografii w Paryżu (tym samym łatwo zrozumieć, czemu zbiór zdjęć Barszczewskiego można było podziwiać ponad 100 lat później w zakopiańskiej galerii).

W 1880 r. Barszczewski ożenił się „z urodziwą Polką, Ireną z Niedźwieckich, która przyjechała do Taszkentu i Samarkandy odwiedzić swoich braci, zesłanych tam na przymusowe osiedlenie" (op. cit.). Przez pierwszy rok małżeństwa Leon zrezygnował z wypraw, by opiekować się młodziutką żoną. W kolejnych latach doczekali się pięciorga dzieci: Wiktorii, Ireny, Jadwigi i Anny oraz syna Leonarda. Niestety, zaledwie po dziesięciu latach małżeństwa Barszczewski został wdowcem – ukochana żona Irena zmarła 27 listopada 1890 r. Wychowaniem dzieci zajęła się kuzynka, Leontyna Szweryn.

Barszczewski skupił się na poznawaniu miejscowej ludności i ich kultury. Wyruszał na kolejne wyprawy, w trakcie których robił wiele zdjęć, spisywał miejscowe podania i legendy (nauczył się nawet tadżyckiego i uzbeckiego). Jak sam zanotował: „Dłuższe obcowanie z półdzikimi mieszkańcami nauczyło mnie wielu rzeczy. Jak fałszywie i źle sądzimy tych biedaków. Najczęściej sami jesteśmy przyczyną nieporozumień, jakie wynikają pomiędzy nami i nimi. Niejednokrotnie sam, zdawało się, byłem w położeniu bez wyjścia wśród tych półdzikich ludów, gdzie byle drobiazg mógł pociągnąć za sobą utratę życia. A przecież zawsze dawałem sobie radę, co zawdzięczam temu, że stosunek mój do mieszkańców był zawsze serdeczny, że starałem się wniknąć w ich życie, zwyczaje i obrzędy, wierzenia i przesądy. Zjednałem sobie wśród nich wielu prawdziwych przyjaciół". Nie przesadzał – był częstym gościem na różnych miejscowych uroczystościach, a nawet świadkiem na ślubach. Zrobione przy okazji liczne zdjęcia ukazujące azjatyckie krajobrazy oraz tamtejszych mieszkańców zdobyły złoty medal na wystawie fotograficznej zorganizowanej w 1901 r. w Warszawie. Wtedy jednak ich autor od kilku lat przebywał już w Siedlcach, miasteczku położonym ok. 100 km na wschód od Warszawy.

Carska zsyłka i tragiczny finał

W 1887 r. Leon Barszczewski został awansowany do stopnia kapitana, odznaczono go też carskimi orderami III stopnia św. Stanisława i św. Anny. W 1895 r. w dowód uznania emir Sayyid Abdul Ahad nadał mu Złotą Gwiazdę Emira Bucharskiego. Jak czytamy u Igora Strojeckiego (http://www2.biblioteka-komorow.pl), „władze rządowe również go doceniły, zaproponowały mu w 1896 r. przejście na prawosławie, co wiązało się z rychłym awansem w armii. Barszczewski stanowczo odmówił. Jego telegraficzna odpowiedź brzmiała: »Nie zgadzam się na przyjęcie prawosławia. Jestem Polakiem i katolikiem«. Fakt ten spowodował, że został odwołany z Samarkandy i »zesłany« na dowódcę krasnostawskiego pułku piechoty stacjonującego w Siedlcach".

Tam też zamieszkała córka Barszczewskiego, Jadwiga, a ojciec pomógł jej uzyskać zezwolenie na prowadzenie własnej szkoły – Żeńskiej Szkoły Handlowej (późniejszego Gimnazjum im. Królowej Jadwigi). Fundusze na utrzymanie ŻSH pochodziły z dochodów założonej przez Barszczewskiego w okolicach Samarkandy kopalni węgla. Z własnych pieniędzy wyposażył pracownię geograficzną i biologiczną szkoły, a także organizował dla uczennic wycieczki po Podlasiu oraz w Góry Świętokrzyskie.

Jako oficer carskiej armii wziął udział w wojnie z Japonią w latach 1904–1905. Później zaś podróżował po Europie, zwiedzał Alpy Szwajcarskie i Francuskie, podziwiał tamtejsze lodowce. Pisał jednak: „Myślą uciekam do moich kochanych lodowców azjatyckich. Piękniejszych nie ma nigdzie. Marzę o odwiedzeniu raz jeszcze tych wspaniałych olbrzymów". Nie było mu to dane: został oskarżony o sprzeniewierzenie pułkowych funduszy. Jak czytamy u jego prawnuka w przywoływanym wyżej tekście, „Niesprawiedliwie, niesłusznie oskarżony o czyny, których nie popełnił, mając świadomość nieuchronnego wyroku skazującego, który spowodowałby utratę jego honoru, pojechał do Częstochowy i po wizycie w Klasztorze Jasnogórskim pożegnał się ze swoim życiem. Sprawa, o którą był oskarżony, wyjaśniła się po zaledwie kilku tygodniach od jego śmierci, ale życia już mu to nie zwróciło. O jego tragicznym losie donosiła »Gazeta Częstochowska« w marcu 1910 r. Jakieś fatum zapomnienia przez wiele lat ciążyło nad Leonem Barszczewskim do tego stopnia, że w 1995 r. skradziono pomnik z jego nagrobka z cmentarza na Kulach w Częstochowie. Po ekshumacji jego szczątki zostały przeniesione do Warszawy i spoczęły w grobie rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim".

A nam dziś po tym wyjątkowym Polaku pozostały liczne zdjęcia będące zapisem jego etnograficzno-podróżniczych pasji. Co jednak najważniejsze, po latach owe fotografie okazały się także dowodem na istnienie świata, który przeminął bezpowrotnie.

Kilka lat temu, pomiędzy 22 grudnia 2010 r. a 15 maja 2011 r., w jednej z zakopiańskich galerii można było podziwiać wyjątkowe fotografie, wykonane w latach 1876–1897 przez Leona Barszczewskiego. Zdjęcia pochodziły ze zbiorów Igora Strojeckiego, prawnuka Barszczewskiego, który dba o to, by pamięć o jego wybitnym przodku nie zaginęła – jest także autorem książki „Leon Barszczewski (1849–1910). Od Samarkandy do Siedlec". Owa wystawa zorganizowana została przy współpracy Muzeum Regionalnego w Siedlcach, a Ambasada Republiki Uzbekistanu objęła ją honorowym patronatem. Co jednak mają ze sobą wspólnego tak odległe miejsca na mapie i dlaczego zdjęcia prezentowane były w stolicy polskich Tatr? Wszystko stanie się jasne, gdy pozna się bliżej burzliwe, a zarazem niezwykle barwne i owocne życie Leona Barszczewskiego.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie