Mimo wielu kontrowersji traktat gwarantował ,,amnestię" dla bezprawnie wysiedlonych i osadzonych w sowieckich więzieniach i gułagach obywateli polskich. Sowieci wyrażali zgodę na utworzenie z osób objętych „ułaskawieniem" Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Ich dowódcą został więziony do niedawna na Łubiance gen. Władysław Anders. I to on 24 marca 1942 r. podjął decyzję o rozpoczęciu ewakuacji Armii Polskiej wraz z polskimi cywilami z „nieludzkiej ziemi". W ciągu pół roku do Iranu zdołało uciec ponad 115 tys. osób, w tym około 37 tys. cywilów, wśród których było niemal 18 tys. dzieci. Exodus naszych rodaków organizowali głównie pracownicy polskich placówek i działacze delegatur Ministerstwa Opieki Społecznej i Pracy. Nie uratowano by jednak tak wielu ludzi, gdyby nie bezinteresowna pomoc samych Irańczyków.
Polskich cywilów rozlokowano głównie w trzech największych obozach: w Teheranie, Ahwazie i Meszhedzie. W położonym ok. 340 km na południe od Teheranu starożytnym mieście Isfahan schronienie i opiekę znalazły osierocone polskie dzieci. Duża grupa sierot zamieszkała w pałacu księcia Soremidoule. Perski arystokrata zgodził się, żeby większość dnia spędzały na odpoczynku w jego bajecznym ogrodzie. 5 maja 1942 r. powstała „Komisja szkolna dla celów organizacji szkolnictwa polskiego w Iranie", która za zgodą władz irańskich otworzyła 10 szkół powszechnych, gdzie nauczano programu sprzed 1939 r. Oczywiście nie było żadnych podręczników, więc nauczyciele, których udało się znaleźć wśród uchodźców, realizowali program z pamięci. Warto podkreślić, że zdominowane przez szyitów władze irańskie nie miały nic przeciwko lekcjom religii w tych szkołach. Polscy księża bez żadnych przeszkód odprawiali msze, udzielali pierwszych komunii, ślubów i chrzcili dzieci. W Dzień Zaduszny odbywały się nawet procesje. Bez przeszkód obchodzono święta Wielkanocy i Bożego Narodzenia.
Polskie sieroty, które jeszcze niedawno przymierały głodem w sowieckich łagrach, dzięki gościnności irańskich gospodarzy i wspaniałej organizacji polskich placówek zagranicznych miały teraz namiastkę normalnego życia. Z zachowanych wspomnień, zdjęć i dokumentacji wiemy, że dzieci często wyjeżdżały na wycieczki do najpiękniejszych miast Persji, w tym do Persepolis, gdzie znajduje się grobowiec Cyrusa Wielkiego. Organizowano zawody pływackie, konkursy sportowe, wycieczki rowerowe czy mecze siatkówki i piłki nożnej.
Ze względu na różnice kulturowe kontakty polskich uchodźców z Irańczykami były ograniczone. Miejscowa ludność niechętnie przyjmowała europejskie stroje polskich dziewcząt i kobiet. Bywało, że Polki spotykały się z wulgarnymi uwagami na ulicy. Były to jednak jednostkowe incydenty, obnażające charakterystyczny dla tradycyjnych społeczności wschodu strach przed obcą obyczajowością.
Iran był jedynie kilkumiesięcznym przystankiem dla polskich uchodźców. W mieście Ahwaz, stolicy pustynnego Chuzestanu, powstał obóz przejściowy, z którego Polacy dalej wyjeżdżali do Afryki, Libanu, Indii, a nawet Nowej Zelandii. Nasi żołnierze byli kierowani do Iraku i Palestyny. 10 tys. Polaków znalazło schronienie w Indiach. Sam maharadża Jam Sahib Digvijaysinhji, przewodniczący Rady Indyjskich Książąt, otoczył opieką polskie sieroty i udostępnił im część swojego letniego pałacu w Balachadi.