Zaczynając pisać ten artykuł, pomyślałem, że dokładnie 50 lat temu, 4 kwietnia 1968 roku, został zamordowany w Memphis (Tennessee) Martin Luther King. Przyjechał do Memphis wesprzeć strajkujących czarnych śmieciarzy. To wydarzenie, świadczące o olbrzymich napięciach rasowych występujących w Stanach Zjednoczonych, wstrząsnęło świadomością całego świata. Prasa francuska rozpisywała się na ten temat bardzo szeroko.
Tego samego roku protest przeciwko amerykańskiej polityce, a konkretnie wojnie w Wietnamie, wywołał we Francji olbrzymie wzburzenie studentów, które doprowadziło sześć tygodni później do słynnych „wydarzeń majowych 1968". Nie było wtedy dnia w prasie francuskiej bez artykułów o wojnie w Wietnamie. 22 marca policja zatrzymała kilku pokojowych manifestantów, którzy w imię solidarności z Wietnamem zaatakowali symbolicznie paryskie biura American Express. W ramach protestu przeciwko aresztowaniom studenci z Nanterre nieopodal Paryża rozpoczęli okupację głównego budynku uniwersytetu. Dzisiaj wszyscy są zgodni co do tego, że ta akcja z 22 marca była punktem zapalnym pospolitego ruszenia studentów trwającego prawie dwa miesiące. „Ruch 22 marca" w Nanterre kierowany był przez młodego niemieckiego anarchistę Daniela Cohn-Bendita (urodził się we Francji, choć jego rodzice byli Niemcami; w 2015 r. otrzymał francuskie obywatelstwo), jednego z najaktywniejszych późniejszych przywódców „maja '68". Początkowe protesty studentów i licealistów rozprzestrzeniły się powoli na inne sektory. Strajkować zaczęli także robotnicy, paraliżując całe ekonomiczne życie państwa francuskiego. Chaos ten doprowadził do olbrzymiego kryzysu politycznego, a w konsekwencji rozwiązania parlamentu i rozpisania na czerwiec wcześniejszych wyborów.
Czas buntu przeciw staremu porządkowi
Naturalnie wojna w Wietnamie nie jest jedynym czynnikiem, który tłumaczy wydarzenia majowe 1968 we Francji. Była ona odległym, ale jakże tragicznym tłem maja '68. W 1968 roku nie tylko we Francji, ale i na całym świecie czuć
było powiew buntu, chęć zmian. W wielu krajach 1968 to rok najbardziej zawirowany z całej dekady. Na początku lat 60. czarna Afryka i kraje Maghrebu wyrywają się spod protekcji Francji. Francja zmuszona jest przyjąć milion swoich obywateli uciekających przed wojną w Algierii. Po prawie 20 latach pełnego zatrudnienia związanego z rekonstrukcją powojenną pojawia się bezrobocie. Całe sektory gospodarki, jak przemysł węglowy czy metalurgiczny, chylą się ku upadkowi. W całym rozwiniętym świecie od Ameryki po Europę (Czechosłowacja, Polska, Niemcy, Francja) lata 60. to czas ruchów kwestionujących istniejący porządek, okres buntu wykształconych młodych ludzi pragnących wolności, zmian, niewierzących we własną przyszłość. Francuscy studenci oskarżają konserwatywne społeczeństwo o blokadę kapitalistycznej ekonomii, która nie umie sprawiedliwie dzielić się wypracowanym dobrobytem. Krytykują autorytarne rządy generała de Gaulle'a. Dla tej młodzieży żadne konsumpcyjne dobra nie rekompensują braku życiowego sensu.
Dzisiaj po 50 latach, w okrągłą rocznicę tych wydarzeń, powstaje dużo tekstów prasowych, prac naukowych czy filmów dokumentalnych przedstawiających w określonym świetle te wydarzenia. W tym artykule ograniczę się jedynie do wydarzeń 1968 roku we Francji. Jako siedemnastoletni licealista dobrze pamiętam atmosferę tamtych dni. Czuło się, kolokwialnie to ujmując, że „coś wisiało w powietrzu". Mimo dużego wzrostu gospodarczego, z którego korzystało społeczeństwo francuskie w latach 60., pojawiało się dużo oznak nadchodzących wydarzeń. Bunt tamtej wiosny 1968 roku w sposób dobitny wyraził „odrzucenie starego świata". Ten dotychczasowy porządek świata wydawał się Francuzom zbyt zhierarchizowany, nierówny społecznie, faworyzujący tylko klasy uprzywilejowane. Jeśli maj '68 był kulminacją tych nastrojów, to tak naprawdę ferment we wszystkich sektorach życia publicznego zaczął się dużo wcześniej i trwał aż do wiosennej eksplozji. Już w 1965 roku do drugiej tury wyborów prezydenckich stanęli generał de Gaulle i François Mitterrand. To wydarzenie stanowiło ostrzeżenie dla rządzących. De Gaulle wygrał w drugiej turze, ale zdobył zaledwie 55 proc. głosów. W świecie przemysłowym cały 1967 rok upłynął w atmosferze różnych socjalnych konfliktów i sporów. Mimo wzrostu gospodarczego, który wynosił aż 6 proc. (dzisiaj by nas uszczęśliwił w zupełności), wybuchło bardzo dużo strajków. Fabryki konstruktora samolotów Dassault, konstruktora ciężarówek Berliet, Stocznie Atlantyckie czy wreszcie ośrodki przemysłu tekstylnego jak Rhodia nękane były ciągłymi strajkami. Robotnicy protestowali (zupełnie słusznie) przeciwko olbrzymim nierównościom płacowym, przeciwko skostniałym, prawie wojskowym strukturom, jakie panowały wtedy w zarządach tych gigantycznych fabryk. Tylko w ciągu czterech miesięcy 1968 roku taki olbrzym jak Renault, największy pracodawca całej Francji, zaliczył aż 300 strajków na terenie swoich fabryk. Fabryka Renault w Billancourt koło Paryża została wtedy nazwana „robotniczą twierdzą".