Przewrót majowy: Ostrzeżenie płynące z historii

92. rocznica przewrotu majowego skłania do zadumy nad dziejami naszego państwa i nasuwa pytanie, które nigdy nie traci na aktualności: czy bunt można usprawiedliwić wyższą koniecznością?

Aktualizacja: 12.05.2018 12:42 Publikacja: 12.05.2018 00:01

Grupa żołnierzy marszałka Józefa Piłsudskiego na placu przed Belwederem 12 maja 1926 r.

Grupa żołnierzy marszałka Józefa Piłsudskiego na placu przed Belwederem 12 maja 1926 r.

Foto: NAC

Odpowiedź na to pytanie ma charakter uniwersalny, dotyczy bowiem każdego przewrotu – od zabójstwa Gajusza Juliusza Cezara, przez rokosze polskich magnatów, aż po stan wojenny w 1981 r. czy pucz gen. Augusta Pinocheta w Chile.

Zawsze konsekwencją takich wydarzeń jest powstanie dyktatury wojskowej, która w ostateczności prowadzi państwo i naród do cywilizacyjnej przepaści. Podobnie było 92 lata temu w Polsce. Niezależnie od tego, jakie były prawdziwe intencje marszałka Józefa Piłsudskiego, dla większości Polaków, w tym także dla części zwolenników tego przewrotu, rządy sanacji okazały się wielkim rozczarowaniem, a ich wymownym epilogiem była klęska wrześniowa.

W wywiadzie dla „Ilustrowanego Kuryera Codziennego" z 24 maja 1926 r. Józef Piłsudski dość prozaicznie tłumaczył decyzję o przystąpieniu do rebelii przeciw konstytucyjnym władzom Rzeczypospolitej: „Oburzała umie specjalnie absolutna bezkarność wszystkich nadużyć w państwie i wzrastająca coraz bardziej zależność państwa od dzisiejszych »nuworiszów«, którzy na równi ze mną i z wielu innymi przyszli do państwa polskiego w biedzie, a zdążyli kosztem państwa i kosztem wszystkich obywateli w kilka krótkich lat wzrosnąć na potentatów pieniężnych, chcących, by – ku hańbie naszej Ojczyzny – państwo we wszystkich drobiazgach zależało od nich".

Czy samo oburzenie wobec karierowiczostwa parweniuszy, nepotyzmu i kumoterstwa było wystarczającym powodem do wyprowadzenia na ulice zbuntowanych wojsk i zezwolenia na strzelanie do żołnierzy dochowujących przysięgi wierności prezydentowi Rzeczypospolitej? Przecież jedną z najpoważniejszych konsekwencji zamachu majowego było powstanie systemu, w którym awans lub degradacja społeczna nie zależały od kwalifikacji, ale od stopnia lojalności wobec marszałka. Zamach majowy stał się traumą elit II Rzeczypospolitej, które nawet w obliczu największej katastrofy w dziejach narodu, jaką była niemiecka i sowiecka napaść w 1939 r., nie potrafiły się zjednoczyć do wspólnej walki. „Gdyby odrodzenie moralne i naprawa Rzeczypospolitej stały się karykaturą, to gorzko żałowałaby Polska owych ofiar koniecznych, które padły w dniach majowych" – ostrzegał z mównicy sejmowej w lipcu 1926 r. Ignacy Daszyński. Niestety rządy sanacyjne nie tylko nie przyniosły jakiejkolwiek naprawy państwa, ale przyspieszyły kurs ku katastrofie 1939 r.

Ale bez względu na to, jakie zmiany miała przynieść ta rebelia, jej przywódca pozostaje odpowiedzialny za śmierć 17 oficerów i 81 szeregowych żołnierzy Wojska Polskiego, którzy w dniach 12–15 maja 1926 r. stanęli w obronie konstytucyjnego porządku państwa. Żadne wyższe racje nie usprawiedliwiają ich ofiary. Nie ma bowiem większego nieszczęścia niż wojna domowa.

Jaki był zatem prawdziwy cel tego zamachu? Ulepszenie życia politycznego, wzmocnienie demokracji, obrona pluralizmu i wolności obywatelskich?

Nic z tych rzeczy. Cel był jeden: władza. Zresztą sam Józef Piłsudski wcale tego nie ukrywał. „Ja, zarówno, jak i wszyscy ci, którzy ściśle współpracują ze mną, przegrać nie jesteśmy w stanie, to znaczy, że niemożliwym jest przypuszczać, aby sejmowładztwo czy posłowładztwo w Polsce mogło zwyciężyć wraz ze swoją »suwerennością« w jakikolwiek sposób – i sprawa postawiona na wybory nie może polegać na jakiejś możliwości przegranej z mojej strony" – podkreślił w 1930 r. On nie przegrał, ale co stało się z Polską?

Zamach majowy jest tragicznym precedensem w naszej historii. Stał się bowiem inspiracją dla kolejnych „mężów opatrznościowych", którzy łamiąc konstytucję, będą się w przyszłości powoływać na poglądy Piłsudskiego nazywającego demokrację parlamentarną „sejmowładztwem".

O tym puczu nie wolno zapominać. Trzeba nieustannie eksponować jego fatalne konsekwencje i jeszcze raz poddać surowej ocenie rolę ludzi, którzy go przeprowadzili.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.lepkowski@rp.pl

Odpowiedź na to pytanie ma charakter uniwersalny, dotyczy bowiem każdego przewrotu – od zabójstwa Gajusza Juliusza Cezara, przez rokosze polskich magnatów, aż po stan wojenny w 1981 r. czy pucz gen. Augusta Pinocheta w Chile.

Zawsze konsekwencją takich wydarzeń jest powstanie dyktatury wojskowej, która w ostateczności prowadzi państwo i naród do cywilizacyjnej przepaści. Podobnie było 92 lata temu w Polsce. Niezależnie od tego, jakie były prawdziwe intencje marszałka Józefa Piłsudskiego, dla większości Polaków, w tym także dla części zwolenników tego przewrotu, rządy sanacji okazały się wielkim rozczarowaniem, a ich wymownym epilogiem była klęska wrześniowa.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie