Od 60 lat opis samobójstwa Adolfa Hitlera i Ewy Braun wzbudza wiele kontrowersji i dyskusji. Na początku obecnej dekady FBI odtajniło dokumenty, z których wynika, że wśród amerykańskich elit politycznych i wojskowych panowało po wojnie przekonanie, jakoby Adolf Hitler nie popełnił samobójstwa i zdołał w 1945 r. uciec z Niemiec do Ameryki Południowej. Na podstawie ujawnionych informacji badacze Simon Dunstan i Gerrard Williams przeprowadzili drobiazgowe śledztwo, a jego sensacyjne wyniki opublikowali w książce „Szary wilk. Ucieczka Adolfa Hitlera".
Szczegółowo analizując różne fakty, dokumenty i poszlaki, autorzy książki doszli do wniosku, że wódz III Rzeszy nie tylko nie odebrał sobie życia, ale razem z Ewą Braun zdołał wydostać się z okrążonego Berlina i uciec przez Danię do hiszpańskiej bazy wojskowej Rens na południe od Barcelony. Stamtąd dzięki pomocy hiszpańskiego dyktatora gen. Francisco Franco para poleciała na Fuerteventurę (Wyspy Kanaryjskie). Dunstan i Williams uważają, że należąca do Hiszpanii wyspa była ostatnim przystankiem przed podróżą do Argentyny. Pierwsza para nieistniejącej już III Rzeszy została przewieziona do Ameryki Południowej na pokładzie U-Boota, który był rzekomo widziany przez kilku mieszkańców Fuerteventury.
Po przybyciu do Argentyny Hitler miał zamieszkać ze swoją żoną w wiejskim domu nad jeziorem, położonym w zalesionej okolicy zwanej Inalco. Hitlerowie utrzymywali się ponoć ze sprzedaży zrabowanego podczas wojny złota i kamieni szlachetnych. Małżeństwo miało mieć dwie córki, które – według autorów tej hipotezy – mają dziś własne dzieci. Można więc powiedzieć, że Dunstan i Williams są przekonani, iż w Argentynie żyją potomkowie Ewy Braun i Adolfa Hitlera, otoczeni stałą opieką potomków ludzi wiernych do końca swojemu wodzowi.
Pikanterii tej historii dodaje twierdzenie, że o spokojnym życiu zbrodniarza i jego żony doskonale wiedziały amerykańskie i argentyńskie służby specjalne. Dunstan i Williams utrzymują, że Hitler kupił sobie spokojną starość w zamian za przekazanie Amerykanom niemieckich technologii wojskowych, które nie zostały użyte w czasie II wojny światowej. Faktycznie, w latach 1944–1945 Adolf Hitler dość często w prywatnych rozmowach wspominał o tzw. cudownej broni (Wunderwaffe), która miała doprowadzić do ostatecznego zwycięstwa Niemiec (Endsieg). Amerykańscy badacze nie wzięli jednak pod uwagę, że zarówno „cudowna broń", jak i „ostateczne zwycięstwo" były określeniami stosowanymi w niemieckiej propagandzie już od I wojny światowej. To hasła agitatorskie o czysto sloganowym wydźwięku. Nie musiały się za nimi kryć żadne konkretne przesłanki czy obiekty. Po wojnie historycy często próbowali dociec, czym była Wunderwaffe Hitlera. Pojawiały się hipotezy, że chodziło przede wszystkim o osiągnięcia niemieckiego lotnictwa wojskowego, w tym samoloty myśliwskie Messerschmitt Me 163 napędzane silnikiem rakietowym, myśliwce odrzutowe Heinkel He 162 Volksjäger lub odrzutowe bombowce Arado Ar 234, służące także do celów rozpoznawczych. Każdą z tych maszyn można uznać za wielkie osiągnięcie techniczne, ale nie były one w stanie zmienić losów wojny. Zresztą niektóre z nich, jak bombowiec Ar 234, trafiły w ręce Amerykanów i Rosjan jako zdobycz wojenna.
Gdyby uznać rewelacje Dunstana i Williamsa za prawdziwe, należałoby założyć, że Hitler za nietykalność musiałby zapłacić Amerykanom czymś, czego zwycięzcy nie byliby w stanie zdobyć i co miałoby naprawdę ogromne znaczenie dla rozwoju amerykańskiej obronności po wojnie.