Osobowość Marii Konopnickiej wymyka się wszelkim schematom, nie da jej się wpasować w żadne ramy. Była wspaniałą matką, ucieleśnieniem matki Polki samotnie wychowującej gromadkę dzieci, ale kiedy tylko jej pociechy się usamodzielniły, wyjechała z Warszawy, by przez bez mała 20 lat wieść życie nomadki i podróżować po całej Europie. Chociaż można spotkać opinie, że była feministką, to po bliższym przyjrzeniu się losom pisarki wydaje się to mocno naciągane. Ryzykowne jest także uznanie jej za skandalistkę, gdyż skandaliści nie przejmują się ani krytyką, ani opinią publiczną, a tymczasem autorka „Prometeusza" bardzo dbała o swój wizerunek. Niemałe sensacje i kontrowersje wywołuje sprawa jej relacji z młodszą o 19 lat Marią Dulębianką, dobrze zapowiadającą się malarką, która zrezygnowała ze swej kariery na rzecz walki o prawa kobiet oraz opieki nad Konopnicką.
Patronka współczesnych feministek?
Owszem, obie Marie angażowały się w działania propagujące emancypację kobiet, ale trudno na tej podstawie ogłaszać je wojującymi feministkami. W marcu 1907 r. w Krakowie odbyła się akademia ku czci Elizy Orzeszkowej pod przewodnictwem Konopnickiej, w czerwcu zaś – ogólnopolski zjazd kobiet połączony z jubileuszem Orzeszkowej (40-lecie pracy): „Zjazd otworzyła Maria Konopnicka, wysłuchana przez tłumy w nastrojowej ciszy. (...) Następnie przemawiali przedstawiciele prasy, nauki, literatury, m.in.: Krzywicki, Świętochowski, mec. Lednicki, S. Kempner, T. Wróblewski. Zjazd trwał trzy dni. W sekcjach odczyty wygłosiły nasze najwybitniejsze działaczki, ekonomistki, pedagogiczki".
Zjazd zakończył się skandalem. Ówczesne źródła za najbardziej szokujące uznały wystąpienie Zofii Nałkowskiej, w czasie którego wykrzyczała: „Chcemy całego życia!". Po tych słowach Konopnicka z Dulębianką wyszły. Atmosfera gęstniała już wcześniej: zaczęło się od dziwnych uwag (śmiechy, protesty, pytania) w czasie wystąpienia Dulębianki; jeszcze inne źródła podają, że uwagi były natury erotycznej i dotyczyły związku Dulębianki z Konopnicką. Pisarka ze zjazdu wyjechała obrażona. A w polskim ruchu feministycznym nastąpił rozłam. Wbrew pozorom Eliza Orzeszkowa i Maria Konopnicka były w swoich poglądach dosyć zachowawczymi pozytywistkami. Wierzyły, że kobiety uratują naród, służąc mu swoją wiedzą, pracą i cnotami. Schodziły na niziny społecznego życia, opisywały je, uczyły dostrzegać i współczuć, ale czciły zachowanie czystości. Rozmawiały z prostytutkami, ale po to, aby je nawrócić, umieścić w przytułku, wyprowadzić na drogę cnoty, a także uświadomić je w kwestii chorób wenerycznych.
Rewolucyjne wystąpienie Nałkowskiej, w którym nawoływała do tego, by skończyć z dzieleniem kobiet na moralne i niemoralne, by wykreślić cenzus cnoty, uderzyło w Orzeszkową i Konopnicką (i jedna, i druga porzuciły mężów, żyły, jak chciały). To była jedna z pierwszych ważnych dyskusji w polskim feminizmie. Jej echa słychać do dziś. Iwona Kienzler w książce „Maria Konopnicka. Rozwydrzona bezbożnica" (Bellona, 2014) przywołuje m.in. preambułę Grzegorza Gaudena z 2012 r. (ówczesny dyrektor Instytutu Książki) wystosowaną do posłów obradujących nad ustawą o związkach partnerskich. Gauden apelował, by tę ustawę nazwać ustawą Konopnickiej-Dulębianki. Jego zdaniem obie panie, które mieszkały razem przez ponad 20 lat, „walczyły o Polskę i sprawiedliwość. Poświęciły temu życie – Maria Dulębianka dosłownie. Polska ich marzeń miała być krajem ludzi wolnych, pracujących dla ojczyzny, żyjących zgodnie ze swoimi wyborami osobistymi i uczuciami".
Konopnicka i Dulębianka potrafiły zdobyć się na akcje prawdziwie rewolucyjne. W marcu 1908 r. Konopnicka wzięła udział w happeningu, w którym w roli głównej wystąpiła Dulębianka. Poetka tak to opisuje: „Było tak, że komitet wyborczy ludowców i Koło Oświatowe Postępowych Kobiet postanowiły w czasie obecnych wyborów do sejmu galicyjskiego wystąpić z kandydaturą kobiecą. Jakoż napisały o tym do Dulębianki w deseń, że pragnęły mandat ten mnie [Konopnickiej] ofiarować, ale wiedzą, żebym nie przyjęła, bo to taki ballon d'essais, kandydatura wynikająca z taktyki walki o nowsze prawa wyborcze, która niezawodnie upaść musi, ale zawsze będzie precedensem dla sprawy i krokiem naprzód". W efekcie to Dulębianka wystartowała w wyborach, chociaż wówczas kobiety nie miały jeszcze praw wyborczych. Konopnicka pisała jej przemówienia. Dulębianka zyskała całkiem spore uznanie wśród wyborców, ale jej kandydaturę unieważniono. Jesienią 1908 r. odbył się wiec w sprawie praw wyborczych, który zgromadził tłumy kobiet – zapewne dlatego, że otwierała go Konopnicka. Romana Pachucka tak to opisuje: „Rzesze kobiet chciały widzieć i słyszeć poetkę. A ona przedzierzgnęła się w działaczkę społeczną, która nie tylko sercem odczuwa wiekowe krzywdy, lecz i umysłem pracuje, by przedstawić program walki o prawa kobiet. Natchnienie, artyzm splotły się z głęboką refleksją mówczyni, w wyniku czego przeżyłyśmy niezapomniane chwile. Pozytywnym i konkretnym rezultatem wiecu były uchwały żądające równouprawnienia wszystkich obywateli bez różnicy płci".