Projektowanie znaczków pocztowych to bardzo precyzyjna, wręcz saperska praca. Każda kropka, każda kreska musi być idealnie na swoim miejscu. Na tak małym obrazku nawet najdrobniejszy błąd będzie natychmiast widoczny i zniweczy cały mozolny trud rytownika. Piękno wpisane w znaczki pocztowe potrafią docenić kolekcjonerzy, którzy za rzadkie okazy są skłonni zapłacić bajońskie sumy. Są też tacy, którzy dla znaczków mordują.
Z miłości do znaczków
Paryż, rok 1892. Hector Giroux to zapalony filatelista. Jego kolekcja jest warta majątek, ale nie pieniądze są dla niego najważniejsze. Chodzi o dotkliwe uczucie niespełnienia, które go dręczy od czasu, gdy w zbiorach swego przyjaciela Gastona Leroux zobaczył unikatowy znaczek zwany dwucentowymi hawajskimi misjonarzami. Ten okaz staje się obsesją Giroux. Pewnego dnia porwany zazdrością zabija Leroux i przywłaszcza sobie drogocenną zdobycz. Początkowo policja nie mogła wpaść na motyw zbrodni, bowiem pozornie z domu nic nie zginęło. Pechowo dla Giroux wśród śledczych znalazł się policjant filatelista, który z wielkim zainteresowaniem przejrzał zbiory ofiary. Błyskawicznie zauważył brak w kolekcji i domyślił się powodu zabójstwa. Teraz wystarczyło tylko przesłuchać znajomych Gastona Leroux, którzy podzielali jego filatelistyczną pasję, i przejrzeć ich kolekcje. Dowód był jednoznaczny – znaczek, który zniknął z domu ofiary, znalazł się u Hectora Giroux. Ten nie wytrzymał presji i wkrótce przyznał się do zabicia przyjaciela. Za miłość do znaczków zapłacił śmiercią na szubienicy.
Ciekawą historię miłości do znaczków pocztowych opowiedział Krzysztof Kieślowski w „Dekalogu". Bohater ostatniego odcinka płaci za cenny znaczek własną nerką. Niestety, okazuje się, że na próżno, bo gdy on leży na stole operacyjnym, drogocenna kolekcja pada łupem złodzieja. Ironią losu jest to, że jeszcze do niedawna nawet nie miał pojęcia o wartości odziedziczonego po ojcu zbioru. Kiedy uświadamia sobie, ile kosztuje każdy znaczek z osobna, postanawia kontynuować pasję ojca i w tej pasji zupełnie się zatraca.
Pierwszy polski znaczek z 1860 r.
Mało kto wie, że znaczki były też powodem polsko-niemieckiej wojny, do której doszło w 1938 r. Poszło o sztych zatytułowany „Gdańsk w XVI wieku", który zaprojektował artysta Wacław Boratyński na zlecenie Poczty Polskiej. Znaczek przedstawiał polskiego szlachcica dobijającego targu z niemieckim kupcem na tle żurawia, symbolu Gdańska. Oburzona strona niemiecka zażądała, by natychmiast wycofano znaczek z obiegu, choć i tak mógł być on używany wyłącznie na terenie Wolnego Miasta Gdańska. Naciskom gdańskiego Senatu przeciwstawił się komisarz generalny Marian Chodacki, który stwierdził, że wydanie znaczków opatrzonych napisem „Poczta Polska – Port Gdański" nie oznacza nic innego jak tylko prawo do dysponowania własną służbą pocztową, a poza tym treść znaczka odpowiada prawdzie historycznej, czy to się Niemcom podoba, czy nie. Kolejnym argumentem przemawiającym za racją komisarza generalnego było to, że polskie władze mogły podejmować suwerenne decyzje dotyczące tego, co miało widnieć na dowodzie opłaty pocztowej, czyli znaczku.