Kiedy w ogromnym zamieszaniu, krzyku nawołujących się ludzi, w rozdzierającym płaczu odrywanych od siebie matek i dzieci pojawiły się na rampie karły, esesmani nie wierzyli własnym oczom. Wyjmował je z wagonu jednego po drugim wysoki mężczyzna. Karły, choć ledwo żywe, wciąż wyglądały jak poproszone wprost z koncertu: ubrane kolorowo, w futrach, scenicznie umalowane i ufryzowane kobiety.
Nie jest wykluczone, że ów widok nasuwał niemieckim strażnikom skojarzenia z filmem Walta Disneya „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków", który tuż przed wybuchem wojny wszedł na ekrany europejskich kin. Oto baśniowe postacie właśnie wysiadały na rampie w Auschwitz.
Rodzina Ovitzów z Transylwanii liczyła dziesięć osób. Wszyscy przeżyli obóz zagłady, ponieważ – paradoksalnie – trafili w ręce dr. Josefa Mengele. Z dziesięciorga rodzeństwa aż siedmioro urodziło się z achondroplazją, czyli karłowatością. Gen odpowiadający za tę mutację genetyczną odkryto dopiero w połowie lat 90. XX wieku. Próbował go zdiagnozować 50 lat wcześniej lekarz znany jako Doktor Śmierć lub Anioł Śmierci – Josef Mengele. Korzystając z nieograniczonej władzy, przeprowadzał na więźniach eksperymenty medyczne, redukując trafiających w jego ręce ludzi do statusu żywych preparatów tkankowych. Miał z czego wybierać, gdyż codziennie na rampę w Auschwitz przyjeżdżały bydlęce wagony wypełnione po brzegi ludźmi.
Doktor Mengele próbował zgłębić mechanizm powstawania bliźniactwa, karłowatości czy fizycznych deformacji. Dzięki temu mógłby w przyszłości oczyścić rasę aryjską i już dowolnie rozmnażać czystej krwi niemieckich panów. Gdy w jego ręce trafiła duża rodzina, w której aż siedmioro rodzeństwa było karłami, wykrzyknął: „Teraz będę miał pracy co najmniej na dwadzieścia lat!".
Trupa Liliputów z Transylwanii
Wieś Rozavlea w Transylwanii, Rumunia. To tutaj w 1868 r. urodził się protoplasta rodu karłów Szymszon Ejzik. Był trzecim dzieckiem ortodoksyjnego żydowskiego małżeństwa o normalnym wzroście. Ożenił się z wyswataną mu, wysoką 18-letnią dziewczyną z dobrego domu, z którą spłodził dwie córki, Rosikę i Franciszkę. Obie okazały się karlicami. Ze względu na niski wzrost Szymszon nie mógł pracować na roli. Aby zapewnić rodzinie dostatnie życie, postanowił zostać badhanem, czyli kimś w rodzaju wodzireja na żydowskich weselach.