Oficjalnie nazwano ten program Inicjatywą Obrony Strategicznej, ale już od pierwszego dnia media nadały mu znacznie bardziej działającą na wyobraźnię nazwę Gwiezdne Wojny. Biały Dom przedstawił animowaną prezentację filmową ukazującą zestrzelenie w stratosferze nadlatujących na państwa NATO sowieckich rakiet balistycznych przez kosmiczne platformy wyposażone w działa laserowe. To naprawdę działało na wyobraźnię. Wydawało się, że Waszyngton rozwiązał raz na zawsze problem zagrożenia nuklearnego ze strony Sowietów. W rzeczywistości było z tym trochę tak, jak z wiadomościami radia Erewań z popularnego dowcipu z lat 80. ubiegłego wieku. O laserowej obronie kosmicznej Amerykanie mogli bowiem w tamtym czasie jedynie pomarzyć. Inicjatywa Reagana była dość nieudolną próbą rozwinięcia mającego już ćwierć wieku projektu Nike-Zeus z końca lat 50. oraz sfatygowanych strategii obrony miast amerykańskich, takich jak systemy antybalistyczne Sentinel i Safeguard. Tak naprawdę cały projekt zaczynał się i kończył na tej niezwykłej – jak na tamte czasy – prezentacji filmowej, wykorzystującej po raz pierwszy raczkującą, choć niezwykle prostą z obecnego punktu widzenia, animację komputerową.

To jednak wystarczyło, żeby wzbudzić strach na Kremlu. Grono starców zasiadających w Biurze Politycznym KPZR mimo swojej daleko posuniętej sklerozy wpadło w nieskrywaną panikę. Świadczyła o tym odnotowana przez FBI niezwykła aktywizacja sowieckiej siatki szpiegowskiej w USA. Dzięki temu amerykański kontrwywiad namierzył wielu uśpionych szpiegów, nazywanych przez służby specjalne matrioszkami lub śpiochami. Fenomenalny blef administracji Reagana wywołał chaos w obozie przeciwnika. W rzeczywistości amerykańska Inicjatywa Obrony Przeciwrakietowej nigdy nie została w pełni rozwinięta ani wdrożona. Mimo że Pentagon stworzył specjalną komórkę odpowiedzialną za koordynowanie badań nad SDI, a Kongres przeznaczył na jej wprowadzenie miliardy dolarów, pomysł budowy kosmicznych platform laserowych zakończył się całkowitą porażką. Amerykanie tłumaczyli to zmianą priorytetów swojej polityki obronnej po upadku Związku Radzieckiego w 1991 r. To nie do końca prawda, w rzeczywistości bowiem cały wojskowy i cywilny amerykański program kosmiczny zaczął podupadać już w czasie pierwszej kadencji prezydenta Billa Clintona.

Czy zatem wszystkie wysiłki związane z uruchomieniem Inicjatywy Obrony Strategicznej poszły na marne? Chyba nie, ponieważ koncepcja precyzyjnego zniszczenia nadlatujących pocisków balistycznych wroga stała się od 1983 r. priorytetem strategii obronnej USA. 22 lutego 2008 r. Amerykanie dali popis swoich możliwości militarnych. Z pokładu krążownika „Lake Erie” wystrzelono rakietę balistyczną SM-3, która uderzyła i zniszczyła lecącego na wysokości 247 km amerykańskiego satelitę szpiegowskiego. To tak, jakby za pomocą szpilki zestrzelić lecący na wysokości kilku kilometrów nad ziemią pocisk z karabinu. Ten spektakularny pokaz dowodzi, że koncepcja budowy parasola antybalistycznego zainicjowana za rządów Ronalda Reagana jest realna i może zapewnić bezpieczeństwo wszystkim państwom członkowskim NATO.