Kłopoty chińskich pracodawców

Prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump uważa, że nie tylko Meksykanie, ale i Chińczycy „kradną" miejsca pracy Amerykanom. Tymczasem to Chińczycy właśnie są największym inwestorem w USA.

Aktualizacja: 11.06.2017 15:38 Publikacja: 11.06.2017 14:10

Kłopoty chińskich pracodawców

Foto: Bloomberg

Od początku 2000 roku do chwili obecnej chińskie firmy zainwestowały w USA ponad 120 mld dol. — wynika z danych Rhodium Group. Połowa z tej kwoty, to projekty ogłoszone od początku 2016 roku. Takie przyspieszenie owocuje kłopotami Chińczyków z amerykańskimi pracownikami, którzy uważają, że nie są tak traktowani, jak powinni. Ich zdaniem normy bezpieczeństwa nie są przestrzegane, a ich zdrowie narażane jest na szwank. Zdaniem amerykańskich ekspertów Chińczycy muszą się jeszcze wiele nauczyć, żeby w krajach zachodu stać się odpowiedzialnymi pracodawcami.

Jeden z największych światowych dostawców szkła dla motoryzacji chiński Fuyao Glass Industry Group wydał pół miliarda na przejęcie wyłączonej z produkcji fabryki w Ohio, która należała do General Motors. Dzisiaj Chińczycy zatrudniają w niej 1,5 tys. pracowników, ale jednocześnie stali się adresatem poważnych oskarżeń ze strony potężnego związku zawodowego United Automobil Workers. Związkowcom chodzi przede wszystkim o to, że zwolnieni zostali bardzo popularni wśród załogi amerykański dyrektor fabryki Fuyao oraz jego zastępca. — Stracili pracę, bo się obijali — skomentował zarzuty związkowców Cao Dewang, prezes i właściciel Fuayo. On sam zresztą jest z kolei oskarżany w Chinach, że przenosi miejsca pracy ze swojego kraju zagranicę.

UAW jednak ma wobec chińskiego pracodawcy więcej zarzutów: że wszystkie spory rozwiązuje arbitralnie, w stylu chińskim, a nie amerykańskim oraz że pozbywa się pracowników, którzy pozwalają sobie na publiczną krytykę warunków pracy. Amerykanie skarżą się, że karani są wówczas, gdy np nie zwracają się o wolny dzień z dużym wyprzedzeniem.

Sprawą warunków pracy w zakładzie Funyao zajęli się już politycy, a Fred Strahorn, przywódca demokratów w Ohio House of Representatives uznał, że w fabryce pracownicy są traktowani „trochę jak zakładnicy". W listopadzie 2016 Urząd ds. Warunków Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia (OSHA) ukarał Chińczyków grzywną w wysokości 225 tys. dol. za niedociągnięcia i niedopatrzenia, takie jak niewystarczający dostęp do wyłączników dostaw energii, kiedy jest to niezbędne podczas remontu, bądź napraw maszyn, także powtarzające się zmuszanie pracowników do usuwania awarii bez wyłączenia zasilania.

David Michaels, profesor George Washington University, który był wtedy szefem tej instytucji podkreślił, że taka sytuacja może doprowadzić do wypadków amputacji, bądź nawet śmierci pracownika. Inna sprawa — przyznał —, że remonty i naprawy prowadzone bez wyłączenia mocy są nagminne w amerykańskich fabrykach pracujących dla motoryzacji. Ostatecznie kara dla Fuyao została zmniejszona do 100 tys. dol., a firma ze swojej strony bardzo poważnie potraktowała zalecenia OSHA, a pracownicy otrzymali 2 dol. podwyżki za każdą godzinę pracy. Niemniej jednak pracownicy skarżą się nadal. Tym razem na zwiększenie i zaostrzenie chińskiego nadzoru.

Fuayo nie jest jedynym chińskim pracodawcą, który musi się nauczyć funkcjonowania na rynku rozwiniętego, a nie rozwijającego się kraju. Golden Dragon, producent rur miedzianych niemal natychmiast po uruchomieniu produkcji w fabryce w Wilcox w Alabamie został oskarżony o zaniżanie zarobków i stworzenie warunków pracy zagrażających zdrowiu. Mimo, że poprawie uległo i jedno i drugie, pracownicy postanowili założyć związek zawodowy, który broniłby ich praw w przyszłości. Podobnie, jak w fabryce w Ohio, tak i tutaj zatrudnieni Amerykanie skarżą się na nadmiar chińskiego nadzoru. A także na to, że dla pracowników nie ma żadnych szkoleń oraz na brak nieformalnych kontaktów z pracodawcą, co jest dobrym obyczajem w fabrykach amerykańskich. Skarżą się również, że cele produkcyjne są windowane ponad zasady zdrowego rozsądku. Chińczycy z kolei skarżą się na to, że wydajność ich amerykańskich fabryk nie jest tak wysoka, jak w Chinach, że niektórzy pracownicy tylko udają, że pracują.

Amerykańscy socjologowie uważają, że przyczyną niepowodzeń są przede wszystkim różnice kulturowe. Że chińscy pracodawcy u siebie w kraju zatrudniają osoby, które właśnie wyemigrowały ze wsi, więc są totalnie uzależnione od pracodawcy. Tymczasem w USA obowiązuje współudział pracowników w zarządzaniu firmą i przyjacielskie stosunki z szefami, co chińskiej kulturze jest nie do pomyślenia.

Od początku 2000 roku do chwili obecnej chińskie firmy zainwestowały w USA ponad 120 mld dol. — wynika z danych Rhodium Group. Połowa z tej kwoty, to projekty ogłoszone od początku 2016 roku. Takie przyspieszenie owocuje kłopotami Chińczyków z amerykańskimi pracownikami, którzy uważają, że nie są tak traktowani, jak powinni. Ich zdaniem normy bezpieczeństwa nie są przestrzegane, a ich zdrowie narażane jest na szwank. Zdaniem amerykańskich ekspertów Chińczycy muszą się jeszcze wiele nauczyć, żeby w krajach zachodu stać się odpowiedzialnymi pracodawcami.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Rynek pracy
Pod presją kosztów prezesi zmienią biznes
Rynek pracy
Konkurencyjny rynek sprzyja doświadczonym freelancerom
Rynek pracy
Pracę zmieniamy bardzo ostrożnie. Polacy najbardziej lojalni w Europie
Rynek pracy
Nielubiany przez szefów benefit zostanie w firmach na stałe
Rynek pracy
Częściej uciekamy na zwolnienia. Są dwa podstawowe powody