Konrad Szymański: Nigdy nie podważaliśmy zasady praworządności

Nie dopuścimy do załamania się relacji między Warszawą a Brukselą. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni i wszyscy to wiedzą – mówi minister ds. europejskich.

Aktualizacja: 21.12.2017 15:11 Publikacja: 20.12.2017 19:05

Konrad Szymański: Nigdy nie podważaliśmy zasady praworządności

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rzeczpospolita: Komisja Europejska nigdy dotąd nie wszczynała procedury z art. 7 o trwałe naruszenie zasad praworządności. Udało się tego uniknąć nawet przywódcom mocno krytykowanym przez Brukselę, np. Viktorowi Orbánowi. Czy to nie dowód porażki polskiego rządu w ostatnich dwóch latach?

Konrad Szymański: Pilnujemy, by sprawa nie wpływała na inne procesy polityczne. Proszę zauważyć, że na przykład w sprawie brexitu osiągnęliśmy pełną ochronę polskich interesów, dzięki zachowaniu unijnej jedności w tej sprawie. Takich konstruktywnych przykładów współpracy europejskiej tego rządu jest więcej. Porażką byłoby załamanie relacji na linii Warszawa–Bruksela. Udaje nam się tego uniknąć, ponieważ obie strony rozumieją wagę tej sprawy. Nie dopuścimy do tego także w przyszłości. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni i wszyscy to wiedzą.

Do jakiego stopnia decyzja Komisji Europejskiej, nawet jeszcze przed ustosunkowaniem się do niej Rady UE, może ograniczyć możliwości działania polskiej dyplomacji na forum Unii, a także wpłynąć na inwestycje zagraniczne w naszym kraju?

Prowadzenie polityki w UE z taką trwającą dwa lata dyskusją w tle bywa trudniejsze na przykład pod względem komunikacji. Ale wszyscy przy unijnym stole wiedzą, że ta sprawa nie może zakłócać żadnego innego procesu politycznego, żadnych innych negocjacji. Pilnujemy tego i my. Polska jest potrzebnym elementem unijnych kompromisów, które zawieramy w dziesiątkach spraw. Wszyscy mamy poczucie odpowiedzialności za nasze relacje.

Niemcy, Francja zapowiedziały, że popierają inicjatywę Komisji Europejskiej. W jaki sposób Polska chce przekonać te i inne kraje Unii Europejskiej, aby nie zatwierdziły wniosku KE?

Jesteśmy gotowi do prezentowania ustalonej argumentacji prawnej i konstytucyjnej w sprawie reform podjętych przez rząd i prezydenta. Z uwagą wysłuchamy opinii każdego innego rządu.

Czy już teraz, poza Węgrami, są w Unii Europejskiej kraje, które podzielają polską argumentację w sporze z Brukselą?

Węgry nie podzielają przekonania, że sprawa reform w Polsce powinna być rozwiązywana przez procedurę sankcyjną. To nie jest jedyny kraj, który ma dystans do takich planów na forum Rady Europejskiej.

Nasz kraj jest gotowy do pewnego kompromisu w sprawie reformy sądownictwa, większej elastyczności wobec Brukseli w innych obszarach spornych, takich jak system redystrybucji uchodźców, Puszcza Białowieska?

Polska po prostu broni swojego prawa do reformowania wymiaru sprawiedliwości. Nigdy nie podważaliśmy samej zasady praworządności. Nasza kontrowersja dotyczy jedynie rozumienia zasady praworządności w konkretnych warunkach. Oczywiście każdą propozycję w tej sprawie ocenimy z należną uwagą. W sprawie Puszczy mamy regularne postępowanie przed Trybunałem. Absurdalne podejrzenia, że Polska nie wykona wyroku w tej sprawie, zostały przecięte przez premiera Morawieckiego podczas exposé. Mocniej tego się powiedzieć nie da. Nie łączyłbym sprawy praworządności z innymi sprawami, które się toczą w Unii Europejskiej.

A może dalsze nasilanie sporu z Polską przez unijną centralę, doprowadzenie do sankcji nie okaże się kontrproduktywne: wzmocni antyeuropejską frakcję w obozie władzy w naszym kraju, antyeuropejskie nastroje w społeczeństwie?

Przywiązujemy dużą wagę do tej sprawy, ale artykuł 7.1 nie jest procedurą sankcyjną. Jej finałem jest tylko i wyłącznie stwierdzenie przez Radę UE istnienia naruszenia wartości Unii Europejskiej. Opinia publiczna jednak przygląda się tej sprawie i jestem pewien, że już dziś buduje to niemal nieznaną do tej pory w Polsce nieufność wobec projektu integracji. Prawo i Sprawiedliwość jest częścią proeuropejskiej większości w Polsce. Ta sprawa powinna być dziś zmartwieniem dla każdego Europejczyka – w Warszawie i w Brukseli w tym samym stopniu.

Czy udział w koalicji rządowej w Austrii skrajnej prawicy nie ogranicza moralnego prawa tego kraju do oceny stanu praworządności w Polsce?

Austriacki rząd to sprawa tylko i wyłącznie Austriaków. Nie mam wątpliwości co do europejskich intencji tego gabinetu i samego kanclerza Sebastiana Kurza. Tego samego zaufania oczekujemy wobec Polski.

 

Rzeczpospolita: Komisja Europejska nigdy dotąd nie wszczynała procedury z art. 7 o trwałe naruszenie zasad praworządności. Udało się tego uniknąć nawet przywódcom mocno krytykowanym przez Brukselę, np. Viktorowi Orbánowi. Czy to nie dowód porażki polskiego rządu w ostatnich dwóch latach?

Konrad Szymański: Pilnujemy, by sprawa nie wpływała na inne procesy polityczne. Proszę zauważyć, że na przykład w sprawie brexitu osiągnęliśmy pełną ochronę polskich interesów, dzięki zachowaniu unijnej jedności w tej sprawie. Takich konstruktywnych przykładów współpracy europejskiej tego rządu jest więcej. Porażką byłoby załamanie relacji na linii Warszawa–Bruksela. Udaje nam się tego uniknąć, ponieważ obie strony rozumieją wagę tej sprawy. Nie dopuścimy do tego także w przyszłości. Jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni i wszyscy to wiedzą.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli