Przybyli oni z zamkniętych do tej pory obozów dla migrantów w północno-zachodniej Turcji, które - jak twierdzą - przestały być w ostatnich dniach strzeżone.

Grecka agencja informacyjna donosi, że na tureckim wybrzeżu zgromadziły się tysiące migrantów, głównie z północnej i środkowej Afryki, którzy szukają sposobu na przedostanie się na greckie wyspy.

Zaczęły też, szczególnie naprzeciw Lesbos, aktywniej działać grupy przemytników ze Stambułu. Źródła donoszą, że nie są oni zatrzymywani ani kontrolowani przez turecką policję. Przemytnicy przekonują migrantów, że bez problemu mogą przedostać się do Europy, wystarczy że złożą wniosek o azyl, kiedy dopłyną na greckie wyspy, a reszta będzie już prosta.

Ponownie obniżyli też ceny za przerzucanie ludzi przez morze. Kosztuje on teraz od 300 do 500 euro za osobę.

Na greckich wyspach, głównie Lesbos, Chios i Samos przebywa obecnie ponad 11 tysięcy migrantów, którzy czekają na rozpatrzenie wniosków azylowych. Nie wiadomo ilu uchodźców znajduje się poza oficjalnymi ośrodkami. Chodzi o osoby, które otrzymały pozwolenie na tymczasowy pobyt w Grecji i zostały na wyspach w obozach prowadzonych przez organizacje pozarządowe.