Klienci Rainbow bezpiecznie wrócą do kraju

MSZ: Docierają niepokojące sygnały, że turyści przebywający w krajach sąsiadujących z Gambią, wzywani są przez biuro podróży do Gambii. To nieodpowiedzialne. Rainbow: Zapewniamy, że nasi klienci bezpiecznie wracają do kraju

Publikacja: 19.01.2017 16:12

Holenderscy turyści po przylocie z Gambii na lotnisku w Amsterdamie udzielali wywiadów dziennikarzom

Holenderscy turyści po przylocie z Gambii na lotnisku w Amsterdamie udzielali wywiadów dziennikarzom

Foto: AFP

W Gambii, której grozi wojna domowa, trwa ewakuacja turystów z Europy. Do kraju wracają między innymi tysiące klientów biur podróży z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Holandii. Było tam też ponad 200 turystów, którzy pojechali do zachodniej Afryki (Gambia, Senegal, Gwinea Bissau) z biurem podróży Rainbow. Większość odpoczywała nad brzegiem oceanu, a niektórzy brali udział w wycieczkach objazdowych.

Kiedy polski MSZ wydał wczoraj komunikat dla obywateli trzeciego stopnia, "nie podróżuj". Rainbow zawiesił sprzedaż i wysłał samolot po swoich klientów. Samolot miał odlecieć rano, ale okazało się, że w związku z powszechną ewakuacją małe lotnisko w Bandżulu zatkało się. Wylot przesunięto więc na 18.50.

MSZ: Informowaliśmy już dawno

Prezydent Gambii Yahyi Jammeh odmówił ustąpienia ze stanowiska w konstytucyjnym terminie, a w kraju wprowadzono stan wyjątkowy. W ocenie polskiego MSZ sytuacja w Gambii wiąże się z zagrożeniem "gwałtownej eskalacji kryzysu politycznego oraz interwencji zbrojnej", a także załamania się porządku publicznego, niekontrolowanych demonstracji i niebezpiecznych zamieszek. Jak podkreślono, niewykluczone są również "ograniczenia w transporcie lądowym i lotniczym, w tym zamknięcie międzynarodowego lotniska w Bandżulu oraz granic lądowych".

Informując PAP o działaniach podejmowanych przez resort, rzeczniczka MSZ Joanna Wajda podkreśliła, że ministerstwo od ponad miesiąca ostrzega przed podróżami do Gambii. Dodała, że w zeszłym tygodniu MSZ "starało się zainteresować biuro podróży oferujące wycieczki do Gambii rozważeniem możliwości niewysyłania do tego kraju nowych grup", a także "zorganizowania wcześniejszego powrotu tym, którzy byli na miejscu". Wbrew tym rekomendacjom - dodała - w ubiegły piątek, 13 stycznia do Gambii poleciała kolejna grupa turystów.

Wajda zaznaczyła, że o "prognozach rozwoju sytuacji" w tym kraju informowane było również Ministerstwo Sportu i Turystyki.

Według Wajdy do MSZ docierają "niepokojące sygnały, że turyści przebywający obecnie w krajach sąsiadujących z Gambią (wycieczki objazdowe po regionie z biurem podróży lub wycieczki z wykupionym od biura podróży biletem lotniczym), wzywani są przez biuro podróży do Gambii w celu zorganizowania powrotu do Polski".

"Gdyby informacje te potwierdziły się, biorąc pod uwagę obecną sytuację bezpieczeństwa w Gambii, działanie takie uznać należałoby za wysoce nieodpowiedzialne" - oceniła rzeczniczka. Przypomniała, że na organizatorze wycieczki spoczywa ustawowy obowiązek szczegółowego informowania turystów o zagrożeniach bezpieczeństwa i zapewnienia opieki nad nimi.

Dodała, że polskie służby konsularne na bieżąco monitorują sytuację w Gambii, a konsul w Dakarze jest w stałym kontakcie z przedstawicielami biura podróży znajdującymi się na terenie Gambii.

Dorośli ludzie, nie zmusimy ich

Wiceprezes Rainbow Remigiusz Talarek zapewnia, że informacje rzeczniczki MSZ są nieprecyzyjne. - Zaraz po tym jak MSZ zawiadomił nas, że sytuacja w Gambii staje się napięta, a było to 10 stycznia, zawiadomiliśmy o tym wszystkich naszych klientów, którzy mieli wykupiony wyjazd. Około 20 osób zrezygnowało z wylotu 13 stycznia, ale w ich miejsce około dziesięciu jeszcze zarezerwowało podróż. W efekcie samolot był prawie pełny - opowiada.

- Dzisiaj nasi klienci mają o 18.50 wylecieć do kraju. Specjalnie wysłaliśmy po nich większy samolot, żeby wszystkich zabrać, w tym również naszych pracowników - wyjaśnia.

 

W Senegalu przebywa dziesięcioro klientów, którzy wykupili u nas sam przelot na samolot czarterowy. Skontaktowaliśmy się z nimi i powiedzieliśmy, że wyślemy po nich busa, który przewiezie ich na lotnisko, żeby mogli wrócić ze wszystkimi. Odmówili - relacjonuje Talarek.

- To są dorośli ludzie, sami odpowiadają za siebie, nie możemy ich zmusić do jakichkolwiek działań - dodaje.

- Swoją drogą, jeśli ktoś spojrzy na mapę zobaczy, że Gambia to wąski pas ziemi, otoczonym terenami Senegalu. Dwie główne drogi z północy na południe Senegalu prowadzą przez Gambię. Na razie w Gambii nic się nie dzieje, nie ma żadnych działań militarnych turyści zachodni sukcesywnie odlatują z Bandżulu. Jeśli turyści, którzy znajdują się na południu Senegalu zostaną i będą chcieli się dostać do lotniska w Dakarze, będą i tak musieli prawdopodobnie przejechać przez Gambię. Pomożemy im kupić bilety na samoloty regularnych linii lotniczych, które z przesiadką w Europie odwiozą ich do Polski, ale będą musieli ponieść część kosztu tej operacji - wyjaśnia Talarek.

Prezydent nie chce ustąpić

1 grudnia ub.r. 51-letni Jammeh, który jako porucznik dokonał w 1994 roku zamachu stanu i przejął władzę w dwumilionowej Gambii, niespodziewanie przegrał wybory niewielką różnicą niespełna 20 tys. głosów. Początkowo pogodził się z porażką i uznał wygraną swego rywala i rówieśnika, kandydata opozycji Adamy Barrowa, jednak po paru dniach zmienił zdanie, żądając unieważnienia wyborów i przeprowadzenia ich ponownie.

W konflikcie o prawomocność wyborów po stronie Jammeha stanęli stojący na czele liczącego niespełna tysiąc żołnierzy wojska gambijscy generałowie. Przeciwko niemu zwróciła się natomiast m.in. zrzeszająca 15 państw regionu Zachodnioafrykańska Wspólnota Gospodarcza (ECOWAS), która ogłosiła, że uznaje Barrowa za prezydenta, a jeśli do jego zaplanowanej na 19 stycznia inauguracji Jammeh nie złoży urzędu, wyśle do Gambii korpus ekspedycyjny, który odsunie go od władzy. Także Unia Afrykańska obwieściła, że po 19 stycznia przestanie uważać Jammeha za prawowitego prezydenta.

We wtorek - na dwa dni przed terminem, w którym miał złożyć prezydencki urząd - Jammeh ogłosił, że wprowadza na trzy miesiące stan wyjątkowy, żeby dać Sądowi Najwyższemu czas na rozpatrzenie jego wyborczej skargi.

Na ulicach Bandżulu pojawiły się uzbrojone wojskowe patrole i posterunki. Państwowa telewizja ogłosiła, że ma to pozwolić na uniknięcie niebezpiecznego braku władzy. Podległe Jammehowi służby zamknęły ponadto cztery niezależne rozgłośnie radiowe.

W Gambii, której grozi wojna domowa, trwa ewakuacja turystów z Europy. Do kraju wracają między innymi tysiące klientów biur podróży z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy Holandii. Było tam też ponad 200 turystów, którzy pojechali do zachodniej Afryki (Gambia, Senegal, Gwinea Bissau) z biurem podróży Rainbow. Większość odpoczywała nad brzegiem oceanu, a niektórzy brali udział w wycieczkach objazdowych.

Kiedy polski MSZ wydał wczoraj komunikat dla obywateli trzeciego stopnia, "nie podróżuj". Rainbow zawiesił sprzedaż i wysłał samolot po swoich klientów. Samolot miał odlecieć rano, ale okazało się, że w związku z powszechną ewakuacją małe lotnisko w Bandżulu zatkało się. Wylot przesunięto więc na 18.50.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek