Podobno nienawidzi, gdy ktoś próbuje mu powiedzieć, że czegoś nie jest w stanie zrobić. Swoją reakcję na takie zaczepki porównał do przyłożenia płonącej zapałki do baku z benzyną. 22 medale olimpijskie, w tym aż 18 złotych, zdobył podczas igrzysk w Atenach, Pekinie i Londynie, chociaż debiutował jako 15-latek już w 2000 r. w Sydney.
– Igrzyska olimpijskie żyją postaciami superbohaterów. Mieliście Jesse Owensa, Paavo Nurmiego, Carla Lewisa, a teraz macie Phelpsa – mówił w Pekinie ówczesny prezydent MKOl Jacques Rogge.
Pierwszego miejsca wśród multimedalistów olimpijskich szybko nie odda. Wystarczy wspomnieć, że najwyżej sklasyfikowanym czynnym sportowcem – na 6. miejscu – jest norweski biatlonista Ole Einar Bjoerndalen, który ma 13 medali zimowych igrzysk, w tym 8 złotych, i aż 42 lata. Mówiąc krótko, Michaela Phelpsa może przebić tylko nowy Michael Phelps.
O fenomenie nazywanego „latającą rybą" pływaka z Baltimore napisano już kilka książek, a o jego niespotykanej wręcz budowie ciała rozprawiali najwięksi specjaliści medycyny: Phelps ma bowiem długie ręce, duże stopy, wyjątkowo długi tułów zestawiony z krótkimi nogami, a do tego pojemność jego płuc jest ponad dwa razy większa niż u przeciętnego mężczyzny. Członkowie komisji antydopingowych nie zwykli jednak wierzyć w cuda natury, dlatego Phelps, według niektórych źródeł, jest najczęściej kontrolowanym sportowcem w USA.
Ale niewiele brakowało, a ostatniego rozdziału jego kariery w ogóle by nie było. Kiedy na igrzyskach w Londynie dorzucił do swojego worka kolejne cztery złote medale i dwa srebrne, tak jak zapowiadał, zakończył karierę. Miał 27 lat i tłumaczył, że nie wyobraża sobie pływania po trzydziestce. Niektórzy odczytywali jego decyzję jako brak motywacji do dalszych treningów, bo jak wykrzesać z siebie iskrę, kiedy wygrało się już wszystko? Wielu sportowców dałoby się pokroić za choćby jeden złoty medal, a on miał ich kilkanaście. Dziennikarze pisali, że „olimpijczyk wszech czasów wyszedł z wody na zawsze".