Większość zawodowych bokserów nie pojedzie na igrzyska w Rio de Janeiro

Boks w Rio będzie wyglądał jak dawniej, zobaczymy pięściarzy bez kasków. Przyjadą też nieliczni zawodowcy

Aktualizacja: 26.07.2016 22:47 Publikacja: 26.07.2016 18:54

Anglik Anthony Joshua, mistrz olimpijski w kategorii superciężkiej sprzed czterech lat, jest już zaw

Anglik Anthony Joshua, mistrz olimpijski w kategorii superciężkiej sprzed czterech lat, jest już zawodowym mistrzem świata IBF i zarabia miliony

Foto: AFP

250 zawodników walczących w dziesięciu wagach i 36 kobiet w trzech kategoriach rozpocznie rywalizację już pierwszego dnia igrzysk. Panie dalej w kaskach, ale pięściarze elity już się z nimi pożegnali. Nie ma też budzących ogromne kontrowersje maszynek do liczenia ciosów, a sędziowanie coraz bardziej przypomina to z zawodowych ringów. No i zapadła też najważniejsza decyzja światowych władz boksu olimpijskiego: zawodowcy mogą już walczyć z amatorami. Jeszcze niedawno zawieszano za to narodowe federacje (kiedyś na takiej liście znalazły się 33 krajowe związki), które nie miały wyjścia i musiały wyrzucać ze swych szeregów ludzi próbujących łączyć oba te światy.

Historyczna decyzja zapadła jednak zbyt późno, bo dopiero 1 czerwca 2016 roku. O tym, że federacje krajowe przegłosują poprawkę do artykułu 13 statutu Światowej Federacji Boksu Amatorskiego (AIBA), wiadomo było od dawna, w Lozannie po prostu formalności stało się zadość. Z 88 głosujących federacji aż 84 poparły pomysł, który od ubiegłego roku forsował prezydent AIBA, Chińczyk z Tajwanu, dr Ching Kuo Wu.

Dziś już wiemy, że co nagle, to po diable. Niewielu zawodowców odpowiedziało na to zaproszenie. W ostatnim turnieju kwalifikacyjnym w Wenezueli wystartowało ich zaledwie 20, wśród nich dwaj byli mistrzowie świata, Amnat Ruenroeng z Tajlandii i reprezentujący Kamerun Hassan N'Dam N'Jikam. Ten pierwszy jeszcze w maju był posiadaczem pasa IBF w wadze muszej, a na turnieju w Wenezueli walczył już w lekkiej. Kameruńczyk, były mistrz wagi średniej, o igrzyska bił się w półciężkiej. Obaj przegrali w finałach, ale w Rio i tak ich zobaczymy.

Najsłynniejszych zawodowców na olimpijskim ringu jednak nie będzie. Pojawiały się głosy, że może uda się skusić Manny'ego Pacquiao lub Władymira Kliczkę, ale nic z tego nie wyszło. Szefowie największych organizacji zagrozili dyskwalifikacjami i wyrzuceniem z list rankingowych tych, którzy zdecydują się na rywalizację z amatorami. Ale otwartych drzwi już nie da się zamknąć, za cztery lata w Tokio zawodowcy w turnieju olimpijskim nie będą nikogo dziwić.

Dziś igrzyska to wciąż szansa dla tych, którzy dopiero marzą o sławie i wielkich pieniądzach. Choć chyba już nie tak duża jak przed laty. Kiedy Cassius Clay zdobywał olimpijskie złoto w Rzymie (1960), wygrywając w finale wagi półciężkiej z polskim mistrzem Zbigniewem Pietrzykowskim, jego przyszłość na zawodowych ringach była przesądzona. Z tej ścieżki korzystali później inni amerykańscy złoci medaliści na czele z Joe Frazierem, George'em Foremanem, braćmi Michaelem i Leonem Spinksami, Rayem „Sugarem" Leonardem czy Andre Wardem, ostatnim amerykańskim zwycięzcą igrzysk (Ateny 2004). W Londynie bokserzy z USA już się nie liczyli, nie zdobyli nawet jednego medalu, honor ratowała kobieta, 17-letnia Claressa Shields, mistrzyni wagi średniej.

Rolę Amerykanów przejmują teraz pięściarze w Wysp Brytyjskich. Wciąż mocni są Kubańczycy i zawodnicy z byłego ZSRR – Kazachowie, Rosjanie i Ukraińcy. Większość z nich po igrzyskach podpisuje zawodowe kontrakty i robi wielkie kariery. Wystarczy przejrzeć listę medalistów z Pekinu (2008) i Londynu (2012) i zobaczyć, gdzie teraz są. Anglik Anthony Joshua, mistrz kategorii superciężkiej sprzed czterech lat, jest już posiadaczem pasa IBF i zarabia miliony.

Ukrainiec Oleksandr Usyk, który w Londynie wygrał w wadze 91 kg, 17 września zmierzy się w trójmiejskiej Ergo Arenie z Krzysztofem Głowackim w walce o należący do Polaka pas WBO. Rodak Usyka Wasyl Łomaczenko (złoto w Pekinie i Londynie) po mistrzowski zawodowy pas sięgnął już w swojej trzeciej walce. Takich przykładów jest więcej, medale olimpijskie ułatwiają zawodową karierę, choć jej nie gwarantują.

Jest też inna droga do sukcesu: wielu świetnych pięściarzy, którzy nie stanęli na olimpijskim podium, znakomicie radzi sobie w zawodowej rywalizacji.

Polaków cztery lata temu na igrzyskach nie było, po raz pierwszy w historii. Olimpijską kwalifikację wywalczyła tylko Karolina Michalczuk, ale przegrała z pięciokrotną mistrzynią świata, Hinduską Mary Kom, i odpadła z turnieju.

W Rio zobaczymy dwóch Polaków, Tomasza Jabłońskiego (75 kg) oraz Igora Jakubowskiego (91 kg), ale pecha miały tym razem panie. Szczególnie Sandra Drabik, kandydatka do olimpijskiego medalu, której podczas MŚ w Kazachstanie zabrakło odrobiny szczęścia, by wywalczyć bilet do Rio.

Jabłoński zdobył go wcześniej, dzięki bardzo dobrym występom w ubiegłorocznych rozgrywkach World Series of Boxing (WSB). Jakubowski bił się o Rio prawie do samego końca. Nie dał rady w ubiegłorocznych MŚ w Katarze i w kwietniu podczas kwalifikacji w tureckim Samsunie. Dopiero w czerwcu, w Baku, wygrał kolejny turniej kwalifikacyjny.

Dziś mówi, że w Rio w ciemno bierze medal brązowy, bo wie, jak trudnych będzie miał rywali, wśród których jest bratanek legendarnego Felixa Savona, Erislandy Savon, znakomity Kazach Witalij Lewit, Włoch Clemente Russo, dwukrotnie srebrny medalista olimpijski, czy mistrz świata i Europy, Rosjanin Jewgienij Tiszczenko.

Tomasz Jabłoński, podobnie jak Jakubowski, wicemistrz ubiegłorocznych ME w Samokowie (Bułgaria), wypowiada się odważniej. – Jadę po złoto – mówi zuchwale, jakby zapominał, z kim przyjdzie mu się tam zmierzyć. Wystarczy wymienić tylko jedno nazwisko – Arlen Lopez, trzykrotny mistrz świata z Kuby. To on będzie pierwszym kandydatem do olimpijskiego złota w kategorii. 75 kg. A później zapewne zobaczymy go na zawodowym ringu, bo ma wszystko, by wygrywać z najlepszymi. I prawdopodobnie jako jeden z pierwszych nie będzie musiał uciekać z Gorącej Wyspy, by podpisać zawodowy kontrakt, bo tam też, jak w olimpijskim boksie, przyszedł czas na wielkie zmiany.

Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową