Waldemar Żurek: Nie jesteśmy stroną w polityce

Jedna ustawa może dać instrumenty, by zrobić z naszych niezawisłych sądów organy wykonujące zalecenia aparatu władzy – pisze sędzia, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa.

Aktualizacja: 02.09.2016 19:08 Publikacja: 02.09.2016 01:01

Jeśli dzisiaj nie krytykuje się, lecz kwestionuje orzeczenia sądów, straszy sędziów TK, to co będzie

Jeśli dzisiaj nie krytykuje się, lecz kwestionuje orzeczenia sądów, straszy sędziów TK, to co będzie jutro wobec sądów niższych? – pyta autor

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Tekst w czwartkowej „Rzeczpospolitej" redaktora Tomasza Pietrygi zmusił mnie, by zabrać głos. Artykuł jest naprawdę ciekawy i zwłaszcza przed nadzwyczajnym kongresem sędziów warto dyskutować nawet na trudne tematy dotyczące tego środowiska. Wierząc, że z tego coś dobrego się urodzi dla naszego państwa.

Dobre miejsce w Europie

Nie wypada bronić samego siebie, więc do swoich cytatów się nie odniosę. Krótko jedynie wskażę, że po tym, co się dzieje dookoła, postawy, z natury rzeczy konserwatywnych sędziów, bardzo się radykalizują. Mnie również to martwi, ale zaraz wyjaśnię, dlaczego tak jest i czy musimy mówić głośno i dobitnie.

Niestety, od dłuższego czasu nie możemy spokojnie orzekać i jedynie tłumaczyć społeczeństwu zawiłości prawa oraz dlaczego wydaliśmy taki, a nie inny wyrok. Czasem także musimy uderzyć się w piersi przed obywatelem, gdy po prostu po ludzku zawaliliśmy. Ale tam, gdzie jest ogromna machina ludzi, która ma rozstrzygać miliony ludzkich problemów, często w pogmatwanym stanie prawnym i o ogromnym ładunku emocjonalnym stron, nie da się uniknąć błędów. Europejskie oceny, robione na bazie konkretnych danych, dają nam naprawdę dobre miejsce. Ale bardzo dużo jest jeszcze do zrobienia. My to wiemy, mówimy, ale niestety rzadko się słucha naszych rad.

Ale najpierw o Trybunale Konstytucyjnym. To my, sędziowie, na samym dole, bezpośrednio w kontakcie z obywatelem, będziemy musieli rozstrzygać, jakie prawo stosować. Mam nadzieję, że Pan Redaktor zgadza się ze mną, że wszystkie wyroki TK winny dawno zostać opublikowane, a ich zakwestionowanie to wprost łamanie polskiego porządku prawnego. Podobnie jest z odmową odebrania przyrzeczenia od trzech sędziów TK, co do których prawidłowości wyboru wypowiedział się jasno Trybunał. Mam nadzieję, że mamy też zgodę co do tego, że kolejne sprzeczne z konstytucją ustawy dotyczące TK mają na celu jedynie jego rozmontowanie, a mówienie społeczeństwu, że to ma być jakaś reforma, to wierutne kłamstwo. Czy my, sędziowie Rzeczypospolitej, mamy na to patrzeć spokojnie? To ja muszę, wydając wyrok, powiedzieć wiążąco obywatelowi, że konstytucja to dla mnie najwyższe prawo, to z tego wyroku obywatel ma prawo mnie rozliczać.

Podstawową rolą Krajowej Rady Sądownictwa jest stać na straży niezawisłości sędziów i niezależności sądów – tak mówi ustawa. Sędziowie TK to też sędziowie, a TK to sąd konstytucyjny, którego orzeczenia mają absolutnie bezpośredni wpływ na konkretne wyroki sądów powszechnych i administracyjnych. Nie udawajmy więc, że nas to nie dotyczy. Zarzut, że wchodzimy w spór polityczny jako strona, jest głęboko krzywdzący. Wchodzimy w spór o państwo prawa i przestrzeganie jego zasad, a to już nie nasze prawo, ale sędziowski obowiązek.

Rozmontowywanie państwa prawa

Słyszymy od polityków: o sędziach Sądu Najwyższego – grupa kolesi, o orzeczeniach – spotkanie przy kawie, a w tym tygodniu: sędziów, co w TK mają swoje poglądy sprzeczne z linią rządzącej partii, trzeba będzie zwolnić. Wcześniej chciano im odebrać stan spoczynku, a jeszcze wcześniej przenieść TK jak najdalej od Warszawy. To nie tylko słowa. Ale w ślad za tym idą czyny: kolejne ustawy, które dają rządzącym politykom pełnię władzy i możliwość wpływania także na sędziów (ustawa o prokuraturze, antyterrorystyczna, o policji, regulamin urzędowania sądów, k.p.k.). Jeśli na dodatek widzimy narrację mediów publicznych, które z prezesa TK robią demona, a z Trybunału wrzód na zdrowym ciele rządzących, który trzeba zlikwidować, to naprawdę nie wolno nam milczeć.

Ale dotyka to też sądów powszechnych, pierwszej instancji. O nieprawomocnym nakazie wobec drukarza z Łodzi, który odmówił wykonania zlecenia fundacji LGBT, komunikat Ministerstwa Sprawiedliwości mówi – „niebezpieczny precedens", a w pierwszym zdaniu: „Sądy są zobowiązane strzec konstytucyjnej wolności sumienia, a nie ją łamać". Warto przypomnieć sprawę prokuratora, który chciał wszczynać postępowanie w sprawach odmowy publikacji wyroków TK po obywatelskich doniesieniach. Szybka zmiana stanowiska i szybka zmiana referenta. Ale podoba się Panu, Panie Redaktorze, gdy prokurator wszczyna postępowanie dotyczące prezesa TK, oceniając, że są jakieś uzasadnione powody? Czy Pan nie widzi, że to rozmontowywanie państwa prawa? A gdzie miejsce na trójpodział władzy, konstytucyjny obowiązek współpracy trzech władz? Ekspresowe projekty, które stają się w kilka dób obowiązującym prawem, wbrew opinii fachowców, rozmontowanie służby cywilnej budowanej przez lata. Lista jest bardzo długa. I we wszystkich tych sprawach w końcu obywatel trafi do sądu, który będzie musiał rozstrzygać. Jak Pan myśli, według jakiego prawa? Opublikowanego czy nie?

Martwi mnie to, że Pan Redaktor mówi o milczących dołach sędziowskich i niecieszącym się szczególną estymą elitarnym ciele – Krajowej Radzie Sądownictwa. Tymczasem po to kowal ma kleszcze, żeby się nie parzył. KRS to kleszcze sędziów, którzy są kowalami, także nas, sądzących na co dzień, członków Rady. Sędziowie oczekują od Rady także tego, by stawała w obronie wartości fundamentalnych i tłumaczyła społeczeństwu, jaka jest rola wymiaru sprawiedliwości. Biorę udział w zgromadzeniach sędziów, nie tylko mojego sądu, i znam oczekiwania sędziów liniowych: jasne zasady awansu, dobra organizacja pracy, mądrzy szefowie, wyrównanie obciążeń i skończenie z permanentnymi pseudoreformami ministrów (każdy kolejny odkręca je, odciągając sędziów od pracy), dobre i stabilne prawo, asystenci, zapanowanie nad niewyobrażalnie rozciągniętą kognicją.

Rada ma wreszcie bardzo niewdzięczną rolę wybierania najlepszych kandydatów na sędziów. Często nie jesteśmy kochani przez środowisko za te decyzje. Czasem sądy wskazują nam świetnych asystentów, którzy konkurują z dojrzałymi i bardzo dobrymi adwokatami, o ogromnym życiowym doświadczeniu. Czasem na posiedzeniu Rady po prostu trwa walka na argumenty. Zdarza się, na szczęście rzadko, że nie obsadzamy stanowiska. To my musimy dokonać tego potwornie trudnego wyboru, narażając się na, czasem uzasadnione, słowa krytyki. Jako organ kolegialny składający się z trzech władz nie jesteśmy na pewno bez winy. Ale staramy się jak najbardziej rzetelnie i transparentnie wykonywać swoją pracę, często narażając się tak zwanej opinii środowiskowej. Ale bardzo wielu sędziów to rozumie.

Czy wolno nam występować w mediach? Gdy rozpoczynaliśmy program wyjścia sądów do społeczeństwa poprzez media, bo w medialnym świecie, w którym żyjemy (czy się nam to podoba czy nie), nie można docierać inaczej, wielu dziennikarzy nam kibicowało. Także redaktor Pietryga wspierał nas swoją wiedzą i doświadczeniem. Pozwolę sobie nawet zacytować fragment jego tekstu: „wszystko to cenne inicjatywy i dobry znak, że wymiar sprawiedliwości może już nie chce się zamykać w wieży z kości słoniowej i przemawiać z katedry kodem zrozumiałym dla niewielu". Ale rozumiem trochę Pańskie rozumowanie: w konkretnych sprawach powinniście się tłumaczyć, ale już w sprawach fundamentalnych dla trójpodziału władzy nie wolno – bo to polityka.

Ale Krajowa Rada Sądownictwa to nie sąd, ale organ konstytucyjny o wymienionych wcześniej zadaniach. Organ, w którego skład wchodzą także: przedstawiciel prezydenta RP, posłowie, senatorowie. Sędziowie mają w nim większość. Tak mówi nasza konstytucja, która opiera się, w tym wypadku, na ugruntowanych wartościach europejskich demokracji, potwierdzonych w dokumentach ważnych dla europejskich wymiarów sprawiedliwości.

Jak zatem mamy docierać do społeczeństwa? Jeśli dzisiaj nie krytykuje się, lecz kwestionuje orzeczenia sądów, straszy sędziów TK, to co będzie jutro wobec sądów niższych? Jedna ustawa – to nic, że niezgodna z konstytucją (ale kto i kiedy o tym orzeknie!) – może jednego dnia dać instrumenty, by zrobić z naszych niezawisłych sądów organy wykonujące zalecenia aparatu władzy. Czy wtedy wezwie Pan sędziów do obywatelskiego nieposłuszeństwa? Bo co innego nam zostanie? Czekanie latami na wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej czy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka? Czy uważa Pan, obserwując obecny proces legislacyjny i obrzydliwą nagonkę na TK, że to wydumane i nierealne scenariusze? Czy naprawdę uważa Pan, że powinny się zrealizować niektóre zapowiedzi przedstawicieli władzy, pojawiające się w mediach, że należy wszystkich sędziów powołać od nowa?

Ponad podziałami

Czy KRS ma mieć możliwość wypowiadania się w mediach publicznych o ważnych dla niezawisłości sprawach? Tak, ale tam już nikt nas nie zaprasza, bo nie boimy się mówić prawdy. Czy widział Pan, jak mozolnie policja budowała swój wizerunek w mediach? Ma dzisiaj wysokie zaufanie społeczne. A czy rozmawia Pan z szeregowymi policjantami, co mówią o niedociągnięciach ich firmy? Tak to zwykle jest, że w tak dużych instytucjach zawsze jest bardzo wiele do zrobienia. Często właśnie z dołu i od środka widać jak najwięcej i o tym także musimy jasno mówić na Kongresie. Osobiście uważam, że należy ustabilizować pracę sędziów, przydzielić asystentów, dać sędziemu rejonowemu możliwość awansu dotyczącego zarówno tytułu, jak i wynagrodzenia, ale wcześniej wyrównać obciążenia. Za dysproporcje narastające przez lata, niestety, odpowiada Ministerstwo Sprawiedliwości. Jest naprawdę wiele do zrobienia.

Tylko proszę nas nie ubierać w politykę. Może warto sięgnąć do archiwum moich wystąpień w Sejmie ubiegłej kadencji, gdy z równie wielkim zaangażowaniem walczyłem z różnymi prawnymi dziwolągami. Pamiętam posiedzenia, gdy głosem wsparcia byli politycy partii, która wtedy była w opozycji, a dziś rządzi: Beata Kempa, Bartosz Kownacki czy Stanisław Piotrowicz. I nie chodziło o żadną politykę, tylko o dobre prawo, nie dla nas, sędziów, ale dla obywateli.

Dotykają mnie słowa, że u niektórych sędziów narosło przekonanie, iż krytyka władzy to już walka o zdrowie i życie swoich rodzin. Autor jest w błędzie. Gdybym myślał tylko o swoich osobistych zagrożeniach czy też o profitach dla siebie, to już dawno byłbym w innym zawodzie prawniczym. Ale sędzią jest się także na trudne czasy. I wiem, że na szczęście tak myśli dzisiaj wielu sędziów.

Na Nadzwyczajny Kongres Sędziów zostali zaproszeni: prezydent RP, pani premier, marszałkowie Sejmu i Senatu, minister sprawiedliwości. Chcemy rozmawiać i mamy nadzieję, że przedstawiciele pozostałych władz będą obecni.

Pisał w Opiniach

Tomasz Pietryga

Uprzedzenia i demony

1 września 2016 r.

Tekst w czwartkowej „Rzeczpospolitej" redaktora Tomasza Pietrygi zmusił mnie, by zabrać głos. Artykuł jest naprawdę ciekawy i zwłaszcza przed nadzwyczajnym kongresem sędziów warto dyskutować nawet na trudne tematy dotyczące tego środowiska. Wierząc, że z tego coś dobrego się urodzi dla naszego państwa.

Dobre miejsce w Europie

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Czy Polska będzie hamulcowym akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej?
Opinie polityczno - społeczne
Stefan Szczepłek: Jak odleciał Michał Probierz, którego skromność nie uwiera
Opinie polityczno - społeczne
Udana ściema Donalda Tuska. Wyborcy nie chcą realizacji 100 konkretów
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Przeszukanie u Zbigniewa Ziobry i liderów Suwerennej Polski. Koniec bezkarności
Opinie polityczno - społeczne
Aleksander Hall: Jak odbudować naszą wspólnotę