Choć – jak mawiał w XIX wieku lord Palmerston – Wielka Brytania nie ma wiecznych przyjaciół ani wrogów, tylko interesy, w tej chwili możemy wykorzystać okazję, by relacje między Warszawą a Londynem były oparte zarówno na interesach, jak i przyjaźni.
Dowodem na to może być Belvedere Forum, którego druga edycja odbyła się w tym tygodniu w Londynie. Jeśli mierzyć rangę wydarzenia miejscem, w którym się ono odbywa, można stwierdzić, że stronie brytyjskiej zależało na tym, by spotkanie polityków, ekspertów i liderów opinii z obu krajów odbyło się w najbardziej prestiżowych lokalizacjach – reprezentacyjnym pałacu brytyjskiego rządu Lancaster House (znanym widzom serialu „Królowa/The Crown", ponieważ kręcone są w nim sceny wnętrz udające oddalony o kilkaset metrów pałac Buckingham) oraz Mansion House, historycznej siedziby merów Londynu. 250 osób z obu krajów rozmawiało o przyszłości Unii Europejskiej, geopolityce, historii, imigracji, przedsiębiorczości, kulturze i nowych technologiach.
Każda ze stron oczywiście ma swoje interesy. Rządowi Wielkiej Brytanii zależy na tym, by Polskę przekonać do pomocy przy negocjacjach brexitowych. I choć 27 unijnych państw postanowiło solidarnie negocjować z Brytyjczykami, ocieplanie relacji z Polską może się w kryzysowych momentach opłacać. Dlatego dbają o Forum, organizują wspólne konsultacje międzyrządowe i podpisali bilateralny traktat o współpracy wojskowej. Tak bliskie relacje Brytyjczycy mają w Europie wyłącznie z Francuzami.
Warszawa też może coś na tym ugrać. Po pierwsze, musi zadbać o los ponad miliona swoich rodaków, którzy zdecydowali się mieszkać na Wyspach. Po drugie, dobre relacje z Brytyjczykami mają lewarować naszą pozycję w Brukseli. Taki sojusznik jak Wielka Brytania, choć za kilkanaście miesięcy opuści UE, wciąż jest dla Polski na wagę złota. I last but not least, nawet po rozwodzie z Unią, Londyn będzie jednym z centrów świata.
Polska zaś ze względów geograficznych będzie od tego centrum oddalona. Silna obecność – polityczna, kulturalna czy gospodarcza – w Londynie jest dla Polski szansą na wejście do światowego mainstreamu. Nie chodzi o to, by polskie placówki obsługiwały wielką polską diasporę, tylko o to, by użyć wiatru wiejącego nam w żagle i wykorzystać okazję do tego, by ten zbieg okoliczności wykorzystać do promocji Polski w jednym z najważniejszych miast świata.